Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Skomplikowała się droga do Pekinu

Treść

Polscy siatkarze przegrali wczoraj z Holandią 2:3 (25:19, 23:25, 19:25, 25:16, 13:25) w trzecim meczu rozgrywanych w Izmirze olimpijskich kwalifikacji. Nasi nie stracili jeszcze szansy awansu do półfinału, ale muszą czekać na wynik dzisiejszego starcia "Pomarańczowych" z Hiszpanami. Urządza nas tylko wygrana tych drugich. Polacy wyszli na parkiet wyraźnie zdenerwowani i rywale skrzętnie to wykorzystali. Szybko objęli prowadzenie 6:3 (dwa asy serwisowe) i sytuacja zrobiła się niewesoła. Na szczęście z każdą upływającą minutą nasi odzyskiwali spokój, a co za tym idzie - pewność siebie. Po przerwie technicznej nikt i nic nie było w stanie już ich zatrzymać - świetna obrona, skuteczne zagrywki Daniela Plińskiego i Dawida Murka, efektowne ataki Piotra Gruszki i Sebastiana Świderskiego raz po raz rozmontowywały holenderską defensywę. 16:12, 20:13 przewaga Polaków rosła i utrzymała się aż do końca seta. Było dobrze, chwilami bardzo dobrze, nic dziwnego, iż kolejnych odsłon mogliśmy oczekiwać z optymizmem. Niestety - druga odsłona wyglądała dużo gorzej. Tylko w samej końcówce, gdy od stanu 19:24 doprowadzili do wyniku 23:24 Polacy grali znakomicie, nie bali się podejmować ryzyka. Partię jednak przegrali, a co gorsza - kolejny set był równie kiepski. Nasi długo nie mogli znaleźć koncentracji, łatwo oddali rywalom pole i przegrywali już 4:8. Między przerwami technicznymi wydawało się jednak, że Biało-Czerwoni zdołają przechylić szalę na swoją korzyść. Wyrównali (15:15), mogli objąć prowadzenie. To się nie udało i już do samego końca dominowali "Pomarańczowi". Polacy byli zatem pod ścianą. Nie mogli już sobie pozwolić na niepowodzenie, najdrobniejsze błędy. I w czwartej partii wyszli na parkiet niebywale zmobilizowani, zdeterminowani i zagrali po prostu doskonale. Można wręcz powiedzieć, że wychodziło im wszystko, każde zagranie, zdobywali punkty z najbardziej nawet nieprawdopodobnych sytuacji. Obraz seta najlepiej obrazuje wydarzenie z samej końcówki, gdy broniąc się przed stratą, Murek przebił piłkę na drugą stronę siatki, a rywale... stali jak zamurowani. Piłka wpadła w ich pole, nasi zdobyli punkt, po chwili kapitalną kiwką popisał się Paweł Zagumny i wicemistrzowie świata wyrównali. O wszystkim miał zatem zadecydować tie-break. Początek był szalenie wyrównany, ale od stanu 5:5 trzy punkty zdobyli przeciwnicy. Sytuacja była trudna, lecz Polacy się nie poddali. Wyrównali na 9:9, po chwili dwa kapitalne bloki Plińskiego i błąd Holendrów pozwolił naszym objąć prowadzenie 12:9. W tym momencie wydawało się, że jest już po sprawie, ale nasi nie utrzymali nerwów. Zaczęli się mylić w prostych nawet sytuacjach, a "Pomarańczowi" poczuli wiatr w żagle. W dramatycznej końcówce okazali się lepsi i zachowali szansę zdobycia olimpijskich paszportów. W drugim wczorajszym meczu grupy A Hiszpania pokonała Włochy 3:2 (25:21, 13:25, 19:25, 25:19, 15:12), zapewniając sobie awans do półfinału turnieju. Los Polaków jest dziś w jej rękach. Jeśli wygra - podopieczni Raula Lozano zajmą drugie miejsce w grupie i zakwalifikują się do kolejnej rundy. Jeśli triumfują Holendrzy - awansują oni. Z Izmiru na igrzyska pojedzie tylko jedna z drużyn - zwycięzca. Polacy mają jeszcze cień szansy, ale dziś już nic od nich nie zależy. Pozostała im tylko wiara w sportową postawę i klasę aktualnych mistrzów Europy... Pisk "Nasz Dziennik" 2008-01-10

Autor: wa