Sepsa atakuje na Podhalu
Treść
Sanepid w Nowym Targu ustalił około 60 osób, które w ostatnim czasie mogły mieć bezpośredni kontakt ze zmarłym w niedzielę na posocznicę 26-letnim DJ-em z Czarnego Dunajca na Podhalu.
Powiatowa Stacja Sanepid w Nowym Targu była wczoraj najbardziej oblężoną instytucją na Podhalu. O godz. 14 w hallu przed działem epidemiologii czekało około dwudziestu zdenerwowanych młodych osób. Z powiatu nowotarskiego również napływały sygnały o zgłaszaniu się młodych ludzi, którzy dowiedzieli się z radia, iż policja poszukuje uczestników nocnej dyskoteki w czarnodunajeckim "Dragonie" (dawna "Awra") z 2 na 3 maja. Przyczyną paniki była błyskawicznie postępująca choroba i śmierć 26-letniego DJ-a "Tediego" z Czarnego Dunajca.
Znany w środowisku i powszechnie lubiany młodzieniec zmarł ok. godz. 3 nad ranem w niedzielę, w krakowskiej Klinice Chorób Zakaźnych, z rozpoznaniem posocznica meningokokowa.
Prowadził jeszcze środową dyskotekę w "Dragonie". Miał prowadzić również sobotnią, ale tego dnia rano poczuł się źle. Nasilające się objawy grypopodobne i rosnąca gorączka skłoniły rodzinę do wezwania karetki pogotowia. 26-latek znalazł się w nowotarskim szpitalu, skąd po 20 minutach przetransportowano go prosto do Kliniki Chorób Zakaźnych w Krakowie. Nie było już wątpliwości - stan chorego był bardzo poważny. Mimo wysiłków lekarzy nad ranem pacjent zmarł.
Od początku tego roku jest to szósty przypadek sepsy meningokokowej na Podhalu. W powiecie tatrzańskim zapadły na nią cztery osoby, a z powodu tego zakażenia zmarli 3-letnia Julcia z Zakopanego i 39-letni mieszkaniec Bukowiny Tatrzańskiej. W Nowotarskiem z początkiem roku z rozpoznaniem sepsy ekspediowano do Krakowa jedno dziecko, lecz po dwóch tygodniach leczenia udało się zażegnać niebezpieczeństwo.
Mimo że zachorowania zdarzały się w różnych miejscach Podhala, mimo że mieszkańcy wciąż żyją w obawie przed często śmiertelnym w skutkach zakażeniem - służbom sanitarnym nie zlecono rozpoczęcia szczepień profilaktycznych, a ośrodki zdrowia nie zamawiały szczepionek. Jak wyjaśnia Rita Lech-Jóźwiakowska, powiatowy państwowy inspektor sanitarny w Nowym Targu, wskazaniem do rozpoczęcia akcji szczepień na konkretnym terenie jest 10 zachorowań na 100 tys. ludności. Placówki sanepidu i placówki służby zdrowia mogą wcześniej jedynie wdrażać procedury przewidziane dla chorób zakaźnych centralnego układu nerwowego.
W ostatnim przypadku sytuacja jest o tyle skomplikowana i trudna do objęcia epidemiologicznym nadzorem, że zmarły w czasie, kiedy mógł być dla innych źródłem zakażenia (7 dni przed wystąpieniem objawów choroby) - kontaktował się z wieloma osobami, które rozjechały się już w różne strony Polski, ponoć nawet za granicę.
Trudność w zestawieniu listy osób szczególnego ryzyka bierze się i stąd, że normą w środowisku DJ-ów jest używanie "ksywek" zamiast imion i nazwisk. Ludzie z branży nie podają też swoich adresów, gdyż kontaktują się między sobą z pomocą Internetu. Pech chciał, że właśnie 3 maja w czarnodunajeckim "Dragonie" odbywało się spotkanie DJ-ów. Brali w nim udział wodzireje z Polski, ponoć nawet z zagranicy. Prawdopodobieństwo bliskiego kontaktu w tej grupie jest dość duże. Krąg szczególnie narażonych - według ustaleń dokonanych przez Sanepid z pomocą organizatora - obejmuje około sześćdziesięciu osób. Siedemnastu mieszkańców Śląska już się zgłosiło do tamtejszych służb sanitarnych.
- Zdecydowana większość osób "z bliskiego kontaktu" zgłosiła się już do lekarzy i została poddana leczeniu. Panika wybuchła po informacji radiowej, nie z naszych źródeł, że poszukiwani są uczestnicy dyskoteki z 6 maja, tymczasem wtedy dyskotekę prowadził już ktoś inny. Niemniej DJ z Czarnego Dunajca na 7 dni przed wystąpieniem objawów prowadził normalne, aktywne życie: kupował samochód, odwiedzał fryzjera, warsztat mechaniczny, kontaktował się ze znajomymi itd. Osoby z jego rodziny oczywiście zostały objęte antybiotykoterapią, u nikogo z nich nie wystąpiły objawy choroby - mówi Rita Lech-Jóźwiakowska.
(ASZ) , "Dziennik Polski" 2007-05-08
Autor: ea