Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Senat nie zgodzi się na referendum

Treść

Z posłem Tomaszem Latosem (PiS), członkiem sejmowej Komisji Zdrowia, rozmawia Izabela Borańska Jak można rozumieć postępowanie PSL: z jednej strony jest to koalicjant Platformy, który od razu zapowiedział, że poprze ustawy zdrowotne autorstwa PO, a z drugiej strony jeszcze w zeszłą sobotę Rada Naczelna PSL przyjęła uchwałę mówiącą, aby szpitale pozostały własnością publiczną? - PSL szuka jakiegoś argumentu, żeby nie nazwać tego, co za chwilę zrobi wspólnie z PO, prywatyzacją. Oni uważają, że mimo iż powstanie nawet całkowicie prywatna spółka na często bogatym majątku publicznego szpitala, to nie będzie to prywatyzacja. Jest to podejście śmieszne i obłudne wobec wyborców. Chodzi tu tylko o to, żeby móc powiedzieć, że coś te poprawki zmieniły i że w związku z tym to nie będzie prywatyzacja. A to jest nieprawda. Co z referendum, którego chce prezydent Lech Kaczyński? - Nie wiem, jakie dalsze scenariusze przewiduje prezydent, natomiast w moim przekonaniu, pomysł referendum jest nadal jak najbardziej aktualny. Według mnie, nic się nie zmieniło i należy zapytać społeczeństwo o te plany wobec służby zdrowia, jakie ma koalicja rządząca. Natomiast jak do tego doprowadzić, to już jest inna sprawa, bo wydaje się, że Senat nie zgodzi się na propozycje prezydenta. To poważny problem. Pamiętajmy, iż są takie dziedziny - i w moim przekonaniu ta również do takich należy - kiedy Naród ma święte prawo wypowiedzieć się, jakie ma zdanie w danej kwestii, która prędzej czy później będzie dotyczyła każdego. Ustawami zajmie się jeszcze Senat... - W Senacie będziemy składać prawdopodobnie jeszcze jakieś poprawki i udowadniać szkodliwość tych ustaw zdrowotnych. Osobiście bardzo cieszę się z szerokich konsultacji, które prezydent chce przeprowadzić. Myślę, że warto rozmawiać, i pamiętajmy, że te ustawy były bardzo ostro skrytykowane przez różne środowiska medyczne, od Naczelnej Rady Lekarskiej poczynając, na związkach zawodowych skończywszy. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-22

Autor: wa