Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sejm po 100 dniach

Treść

Ustawa regulująca wypłaty emerytur z drugiego filara zostanie uchwalona i emerytury ze środków zgromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych będą wypłacone z początkiem przyszłego roku zgodnie z prawem - zapewniał szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski. Obserwując jednakże niską aktywność legislacyjną posłów koalicji rządzącej i rządu, dzięki czemu przez pierwsze sto dni nowej kadencji Sejm wcale się nie przepracowuje, można mieć co do tego poważne obawy. Choć nad ustawami regulującymi wypłaty emerytur z drugiego filara i emerytur pomostowych pilnie pracował poprzedni rząd, to po stu dniach funkcjonowania już nowego Sejmu wciąż w parlamencie nie ma ich śladu. Do jak najszybszego wzięcia się przez rząd do pracy apelowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Według Małgorzaty Sadurskiej (PiS), już we wrześniu ustawy emerytalne były niemal gotowe. Ustawa o zakładach emerytalnych była po konsultacjach międzyresortowych, a w przypadku projektu o emeryturach pomostowych uzgodniono ze stroną społeczną sporne definicje zawarte w ustawie. Według szefa klubu Platformy Obywatelskiej Zbigniewa Chlebowskiego, emerytury z II filara będą wypłacane od początku przyszłego roku zgodnie z prawem, a ustawy emerytalne Chlebowski wymienił pośród tych, którymi rząd i Sejm zajmie się w najbliższym czasie. Posłowie się nie przepracowują Biorąc pod uwagę, że koalicja i rząd przejawiają bardzo niską aktywność w zgłaszaniu nowych projektów ustaw, niepokojowi opozycji nie można się dziwić. - Nie powstała żadna istotna ustawa. Rząd mówi, że je przygotowuje, ale nie ma po nich śladu - zwróciła uwagę wiceszefowa klubu PiS Aleksandra Natalli-Świat. Do tej pory Platforma złożyła 19 projektów. Na wszystko jednak można znaleźć wytłumaczenie. - O jakości pracy parlamentu nie powinna świadczyć ilość zgłoszonych ustaw - wyjaśnia Chlebowski, dodając, że Polacy nie oczekują mnożenia przepisów, lecz raczej likwidacji tych niepotrzebnych, czym zajmuje się sejmowa Komisja "Przyjazne Państwo". Opinii tej nie sposób odmówić słuszności, gdyby nie jedno ale. Jeszcze niedawno z wypowiedzi reprezentantów poprzedniej opozycji można było bowiem wysnuć wniosek, że przez poprzednie dwa lata w naszym kraju działo się tak źle, że chyba wszystko trzeba będzie zmienić. A "gotowa na przejęcie władzy" Platforma miała podobno pełne szuflady przygotowanych do przyjęcia projektów ustaw. Chlebowski tłumaczył też, co stało się z 56 projektami ustaw, które Platforma złożyła w Sejmie za czasów rządów PiS. Politycy PO, którzy ubolewali, że ich projekty są blokowane przez poprzedniego marszałka Sejmu, mogliby bowiem teraz, gdy są u władzy, skorzystać z tego dorobku. Ale na to również znajdzie się wytłumaczenie. I wcale nie chodzi o to, iż przygotowane przez opozycyjną jeszcze Platformę projekty nie nadają się nawet do tego, by rozpocząć nad nimi pracę parlamentarną, lecz według Chlebowskiego, "były aktualne na czas rządów Jarosława Kaczyńskiego". Za najważniejszą ustawę przyjętą przez nowy Sejm szef klubu PO uznał natomiast ustawę budżetową. Budżet przygotował jednak jeszcze poprzedni rząd, a nowy jedynie wprowadził swoje poprawki. Drugiej ważnej ustawy Chlebowski nie był w stanie wymienić. - Nie było więcej żadnej rozstrzygającej ustawy - wyznał z rozbrajającą szczerością. W sytuacji, gdy partia rządząca zgłasza niewiele ustaw, chyba zbyt kłująca w oczy staje się aktywność opozycji, o czym świadczyć może zaskakujące oświadczenie innego z posłów PO, Grzegorza Dolniaka. Dolniak stwierdził mianowicie, że zgłaszanie przez Prawo i Sprawiedliwość projektów ustaw przygotowanych przez rząd Jarosława Kaczyńskiego jest "w pewnym sensie plagiatem". - Projekty zostały wypracowane przez rząd, kto inny był ich autorem, a kto inny w tej chwili się pod nimi podpisuje - tłumaczył Dolniak. Poseł Platformy wezwał jednocześnie PiS do zaniechania tej "niecnej praktyki". Za niska waloryzacja Posłowie PiS zaapelowali również do wicepremiera Waldemara Pawlaka, zarazem stojącego na czele komisji trójstronnej, aby wraz ze stroną społeczną uzgodnił podwyższenie zaplanowanej od marca waloryzacji emerytur i rent. Według posłów PiS, przewidziana waloryzacja nie rekompensuje wzrostu cen, co ich zdaniem trudno było przewidzieć, gdy za rządów PiS planowano poziom waloryzacji. - Cena chleba wzrosła o 11 proc., jabłka podrożały o 50 proc., ziemniaki o 25 proc., a ceny energii elektrycznej poszły w górę średnio o około 10 procent. I to wszystko od października do lutego w czasie stu dni rządów Platformy Obywatelskiej - wyliczała Małgorzata Sadurska (na zdjęciu z lewej), nawiązując do pytania o wzrost cen, które podczas wrześniowej debaty Donald Tusk zadał ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. PiS proponuje, by zwiększyć waloryzację dzięki podwyższeniu przy jej wyliczaniu udziału wskaźnika wzrostu płac. Aktualnie waloryzacja uwzględnia inflację i 20 proc. wzrostu płac. PiS chce, by było to 30 procent. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-02-14

Autor: wa