Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sejm o subwencjach

Treść

Niemal do ostatniej chwili trwały wczoraj ustalenia, czy Sejm zagłosuje nad senackimi poprawkami do ustawy o partiach politycznych zakładającymi obcięcie partiom politycznym - o połowę - subwencji z budżetu państwa. Na głosowaniu chciał być premier Donald Tusk, który tego dnia uczestniczył także w unijnym szczycie w Brukseli. Wprowadzenie do ustawy o partiach politycznych zapisu o redukcji subwencji przeforsował Senat dzięki głosom senatorów Platformy. To, że ta inicjatywa tak łatwo nie przejdzie przez Sejm, zasygnalizowała sejmowa Komisja Finansów Publicznych, która zarekomendowała posłom głosowanie przeciw redukcji subwencji.
Przed ostatecznym rozstrzygnięciem, czy subwencje dla partii politycznych zostaną zredukowane, poparcie poprawki Senatu w tej sprawie deklarowały rządząca Platforma Obywatelska - która tych pieniędzy z subwencji dostaje najwięcej, a także klub Polska Jest Najważniejsza - który i tak nie ma żadnych praw do subwencji z budżetu. Ci, którzy z budżetu dostają mniej od Platformy, tak skorzy do redukcji subwencji już nie byli, łącznie z koalicjantem Platformy, Polskim Stronnictwem Ludowym. - Nie tędy droga. Nie można burzyć systemu, który dobrze funkcjonuje - tłumaczył poseł ludowców Eugeniusz Kłopotek. Według wiceprezes PiS Beaty Szydło, Platformą przy formułowaniu postulatu ograniczenia finansowania partii pieniędzmi z budżetu kierował populizm. Szef SLD Grzegorz Napieralski przekonywał z kolei - zresztą podobnie jak parlamentarzyści PiS i PSL - iż jego ugrupowanie jest za przejrzystością finansowania partii. Odejście od systemu subwencji budżetowych mogłoby natomiast spowodować finansowanie polityków "pod stołem" przez biznes. SLD, by nie być posądzany, że jest przeciw obcięciu dotacji, przygotował własną koncepcję ich ograniczenia. Większe procentowo cięcia dotknęłyby te partie, które dostają najwyższą subwencję. Pojawiały się też opinie, że ograniczenie pieniędzy z budżetu ma na celu osłabienie opozycji. Rządząca Platforma i tak miałaby bowiem najwyższą subwencję, a dodatkowo ludzie Platformy umieszczeni na posadach w różnego rodzaju spółkach Skarbu Państwa czy rządowych agencjach otrzymują odpowiednią pensję - de facto z budżetu państwa - z której stać ich na odprowadzanie na partyjne konto godziwej składki. Arytmetyka wskazywała, iż głosy zwolenników i przeciwników zmian w ustawie o finansowaniu partii rozkładały się niemal po równo. A o przegłosowaniu obcięcia subwencji lub pozostawieniu ich bez zmian mogła zdecydować obecność lub nie pojedynczych posłów i postawa parlamentarzystów niezrzeszonych. Obcięcie subwencji nie przeszło pozytywnej weryfikacji sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Zdecydowała ona wczoraj, iż zarekomenduje Sejmowi głosowanie przeciw poprawce Senatu. Wynik głosowania na komisji nad poprawką Senatu był remisowy. Senat, głosami senatorów Platformy, przegłosował ograniczenie subwencji dla partii o 50 procent. Obniżenie subwencji miałoby, według propozycji senatorów, zacząć obowiązywać od 2011 roku. Ten termin może być jednak kolejną furtką dla zakwestionowania ograniczenia subwencji i podania w wątpliwość rzeczywistych intencji Platformy Obywatelskiej w tym względzie. Biuro Legislacyjne Sejmu ostrzegało bowiem, iż wejście w życie ustawy od stycznia 2011 r. sprawi, że prezydent nie dostanie wymaganego przez Konstytucję czasu na podpisanie ustawy. A to może spowodować narażenie się na zarzuty niekonstytucyjności. Przypomnijmy, że Platforma, która zdobywa punkty u wyborców, obiecując cięcia w wydatkach na partie polityczne, już raz przeprowadziła ustawę o ograniczeniu finansowania partii. Jednakże uchwalono ją z przepisami, które zakwestionował Trybunał Konstytucyjny, i nigdy nie weszła w życie. Nowelizację ustawy o partiach politycznych Sejm uchwalił na poprzednim posiedzeniu Sejmu. Posłowie nie przyjęli jednak wtedy propozycji obcięcia subwencji, a zdecydowali jedynie, że w przyszłym roku nie zostanie ona zwaloryzowana. Aby ograniczenie subwencji przeszło wówczas przez Sejm, zabrakło kilku głosów - niektórzy posłowie Platformy nie wzięli jednak udziału w głosowaniu. Premier Donald Tusk zapowiedział wtedy, iż podczas prac nad ustawą w Senacie wprowadzone zostaną rozwiązania ograniczające wydawanie pieniędzy z budżetu państwa na partie polityczne. W tym roku na subwencje dla partii przeznaczonych jest około 114 mln złotych. Uchwalone w zeszłym tygodniu zniesienie waloryzacji subwencji oznacza, że w budżecie pozostanie ok. 11,8 mln złotych.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-12-17

Autor: jc