Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sędziowie protestują

Treść

W blisko połowie sądów w kraju wczoraj i dziś miały miejsce tzw. dni bez wokand - to forma protestu sędziów przeciwko brakowi reakcji rządu na ich postulaty płacowe. Resort sprawiedliwości wskazuje, że wdrożony został mechanizm gwarantujący wzrost pensji sędziowskich. - Jest około połowy wokand mniej niż w normalnym dniu - mówi nam sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", które było inicjatorem protestu. Dotyczy on w większości sądów rejonowych. Akcja ta, jak podkreślają sędziowie zrzeszeni w stowarzyszeniu, to efekt "wycofania się ministra sprawiedliwości z obietnicy podjęcia w pierwszej połowie 2010 r. prac legislacyjnych zmierzających do ostatecznego, docelowego uregulowania kwestii wynagrodzeń sędziów".- Przyjmujemy ze zrozumieniem postulaty środowiska sędziowskiego - mówi nam Joanna Dębek, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości. Dodaje, że sędziowie już w 2009 r. otrzymali podwyżkę w wysokości około tysiąca złotych, i to niezależnie od stanowiska. Ponadto powiązano wzrost płac tej grupy zawodowej ze wzrostem średniej płacy krajowej. Oznacza to, że w 2011 r. nastąpi kolejny wzrost płac sędziów.- Rząd wbrew wcześniejszym obietnicom nie zamierza prowadzić rozmów o tym, jak w przyszłości mają się kształtować wynagrodzenia sędziów. Nie chodzi tu o podwyżki w 2011 r., lecz o plany na przyszłość, gdy polepszy się sytuacja finansów publicznych - ocenia Przymusiński. - Brak planów na przyszłość powoduje, że doświadczeni sędziowie przechodzą do innych zawodów - podsumowuje. Przymusiński wskazuje, że obecnie sędzia zaczynający pracę zarabia 2,05 krotność średniego wynagrodzenia, a kilkanaście lat temu było to 2,77.Na dni bez wokand nie wyznaczano terminów rozpraw, a sędziowie zajmowali się w swych gabinetach m.in. pisaniem uzasadnień do wyroków. - Naszym nadrzędnym celem było to, aby ta akcja nie była dokuczliwa dla społeczeństwa - podkreśla Przymusiński. - Żeby nie było takiej sytuacji, że ktoś dopiero w sądzie się dowiadywał, że nie ma rozprawy - dodaje.Rzecznik stowarzyszenia "Iustitia" podkreśla, że dialog z rządem jest prowadzony z pozycji silniejszego. - Oznacza to, że niezależnie od przedstawianych przez nas argumentów to rząd ostatecznie i tak mówi, że jeśli on coś przygotował, to i tak to wprowadzi - wskazuje. - Tak często w Ministerstwie Sprawiedliwości twierdzono, że ich rozwiązania są najlepsze, i dziwili się, że można je krytykować - dodaje sędzia.Sędziowie protestują także przeciwko przygotowanemu przez ministerstwo projektowi zmian w ustawie o sądach powszechnych. Został on właśnie skierowany do Sejmu. - Projekt, który trafił do Sejmu, był szeroko konsultowany ze środowiskiem sędziowskim - informuje Dębek. Jednak sędziowie wskazują na jego niekonstytucyjne sformułowanie grożące m.in. naruszeniem niezawisłości sędziowskiej. Przymusiński ma nadzieję, że te mankamenty zostaną wyeliminowane podczas prac w parlamencie. - Tam jest wiele takich rozwiązań, które wymagają pochylenia się nad nimi, coś, co się raz zepsuje, to potem będzie trudno naprawić, jeżeli raz ten wyłom w niezawisłości zostanie dokonany - podkreśla sędzia. Rzecznik resortu mówi, że uwagi środowiska sędziowskiego mają być uwzględniane podczas prac w komisjach sejmowych. - Liczymy, że posłowie zasięgną także ekspertyz konstytucjonalistów - mówi Przymusiński. Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-11-18

Autor: jc