Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Samotny rejs

Treść

Dwaj żeglarze z Krakowa, 57-letni Krzysztof Siemek i jego 85-letni ojciec 12 sierpnia wypłynęli w samotny rejs i od tego czasu z nikim się nie kontaktowali. Czy ucierpieli podczas białego szkwału na Mazurach? W poniedziałek rodzina zgłosiła ich zaginięcie. Krzysztof Siemek jest pracownikiem technicznym w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i członkiem Sekcji Żeglarskiej Klubu Uczelnianego AZS UJ. Na Mazurach prowadził rejs dla pracowników UJ. Po zakończeniu rejsu, 12 sierpnia, dołączył do niego ojciec i we dwóch wypłynęli w dalszą podróż. - To ich rodzinna tradycja, co roku tak spędzają wakacje - mówi młodszy inspektor Dariusz Kajdanowski, zastępca komendanta powiatowego policji w Giżycku. - Nie mają telefonów komórkowych, zwykle stronią od ludzi, przystani i hoteli. Nie kontaktują się z rodziną, lubią zupełnie odciąć się od świata. Mają urlop do końca sierpnia, więc może wkrótce wrócą do domu. Matka Krzysztofa Siemka, zaniepokojona doniesieniami mediów o ofiarach białego szkwału, z niecierpliwością czekała na informacje od syna i męża. W poniedziałek zdecydowała się zgłosić ich zaginięcie. - Znam Krzysztofa od 15 lat; wiem, że ma duże doświadczenie żeglarskie i morskie - mówi Andrzej Urbaniec, komandor Sekcji Żeglarskiej AZS UJ. - Pływał na ogromnych żaglowcach po Atlantyku i Morzu Śródziemnym, więc nie wydaje mi się, żeby taka nawałnica go zaskoczyła. Jednak woda to żywioł, więc niczego nie można wykluczyć. Policja od wczoraj przeszukuje przystanie, ośrodki wypoczynkowe i schroniska, a WOPR sprawdza numery wyłowionych łodzi. Krakowscy żeglarze pływali łodzią klasy Orion o nazwie "Tumidaj II". Trwają także poszukiwania pozostałych trzech osób uznanych za zaginione po wtorkowej burzy. Wśród nich jest 19-letnia Joanna Fastnacht z Głowienka na Podkarpaciu. Burza, która przeszła nad mazurskimi jeziorami przewróciła około 40 jachtów i łodzi. Do tej pory odnaleziono osiem ofiar białego szkwału. (MOB) Nurkowie, kamera i sonary Nowe grupy nurków zamiast tych, którzy byli najbardziej zmęczeni, włączono wczoraj do poszukiwań trzech osób uznawanych za zaginione po gwałtownych burzach, które przed tygodniem przeszły nad mazurskimi jeziorami - poinformowała straż pożarna. W sumie w poszukiwaniach pod wodą bierze udział pięćdziesięciu nurków, do tego dochodzą załogi na łodziach, w tym obsługa sonarów do przeszukiwania dna - poinformował PAP kpt Zbigniew Jarosz z Komendy Wojewódzkiej. Akcja prowadzona jest na trzech jeziorach: Mikołajskim, Tałty i Łabap. Jak powiedział kpt Jarosz, we wszystkich tych miejscach wymienionych zostało ponad dwudziestu nurków, tych, którzy byli w akcji najdłużej i byli najbardziej zmęczeni. Dodał, że na Jeziorze Mikołajskim i Tałty zaczęli pracę nurkowie z łącznością przewodową, dzięki temu mają stały kontakt z obsługą sonarów. Już wcześniej nurkowie z takim wyposażeniem zaczęli pracę na Łabapie, co przyspiesza przeszukiwanie wytypowanych przez sonar miejsc. Tutaj używana jest także kamera podwodna. (PAP) "Dziennik Polski" 2007-08-29

Autor: wa