Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sama sieć nie wystarczy

Treść

Z Czesławem Hocem, posłem PiS, członkiem sejmowej Komisji Zdrowia, rozmawia Izabela Borańska

Jak Pan ocenia projekt ustawy o sieci szpitali?
- Pozytywnie. Projekt zakłada racjonalizację liczby łóżek szpitalnych, co oznacza, że około stu szpitali będzie zlikwidowanych.

Ale sto szpitali do likwidacji to przecież bardzo dużo, skoro mamy w Polsce ponad 700 szpitali publicznych...
- Spokojnie. Celem ustawy jest to, aby zapewnić poczucie bezpieczeństwa obywatelom. Żeby w każdym regionie każdy mieszkaniec miał pewność i przeświadczenie, że jego bezpieczeństwo zdrowotne jest zabezpieczone i w każdym momencie zagrożenia zdrowia czy życia będzie miał zapewnioną niezwłoczną pomoc medyczną, jeden szpital ma obsługiwać teren w promieniu 35 kilometrów. Taki jest główny cel projektu. Te ustawy zdrowotne Platformy, które zostały zawetowane ostatnio przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie zakładały takiego zabezpieczenia. My wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że niby jest pakiet ustaw zdrowotnych, ale nie zawiera on ani sieci szpitali, ani koszyka świadczeń gwarantowanych, ani informatyzacji... To od początku były ustawy złe, które nastawione były tylko na obligatoryjność przekształceń szpitali w spółki prawa handlowego, nie dbały zaś o rozwiązania kompleksowe i naprawę systemu służby zdrowia w Polsce. A ustawa o sieci szpitali może być takim fundamentem, na którego kanwie można dopracować zwiększenie nakładów itd. - i dopiero na takim fundamencie budować równolegle uszczelnianie systemu.

Projekt zakłada, że sieć szpitali będą tworzyć na równych prawach szpitale publiczne i niepubliczne.
- Państwo ma przestrzegać Konstytucji, a w Konstytucji jest jasno napisane w art. 68, że każdy ma prawo do ochrony zdrowia. To jest normalne, że tworzylibyśmy sieć szpitali, która dałaby gwarancję konstytucyjnego zapisu roli państwa. Po drugie, przecież my nie byliśmy przeciwko prywatyzacji całkowicie, tylko mówiliśmy, że dopuszczamy ewentualną prywatyzację tych szpitali, które nie zostaną siecią objęte. Takie szpitale mogłyby się przeprofilować. Nie rugowaliśmy prywatyzacji jako zła samego w sobie, tylko podkreślaliśmy, że pewne wartości konstytucyjne państwo musi swoim obywatelom zapewnić.
W sieci byłaby konkurencyjność o pewne świadczenia, byłyby nagrody za akredytacje, certyfikaty ISO. Te szpitale byłyby w pewien sposób uprzywilejowane poprzez zwiększenie budżetu finansowania.

Są obawy, że najwięcej straciłyby na sieci szpitale najmniejsze, które zostałyby zlikwidowane, a nie włączone do sieci...
- Nie. Nie będzie takiej reguły, że jeśli szpital jest mały, to będzie zlikwidowany. Przecież jeśli taki najmniejszy szpital jest jednocześnie jedynym w regionie, to z natury rzeczy będzie włączony w sieć, ale będzie musiał dostosować się do pewnych kryteriów. Poza tym sieć nie jest stała, tylko może być korygowana. Jeśli szpital spocznie na laurach, bo uzna, że w sieci i tak jest, i przestanie spełniać kryteria - zostanie z niej wykluczony. Uważam, że sieć szpitali byłaby naprawdę dobrym zabezpieczeniem dla pacjentów, tym bardziej że podlegałaby kompleksowym kontrolom. Ale sama sieć nie rozwiąże problemów polskiej służby zdrowia. Jest dobrym pomysłem, ale potrzebne są równoległe działania, czyli wzrost nakładów na służbę zdrowia i uszczelnianie systemu.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-09

Autor: wa