Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sąd nie znalazł dowodów

Treść

Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał wczoraj, że poseł SLD Eugeniusz Czykwin podczas wyborów w roku 1997 złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, iż nie był tajnym współpracownikiem SB. Wyrok pozwala mu startować z listy SLD w najbliższych wyborach parlamentarnych.
Sąd uznał, że dowody przedstawione przez IPN są niewystarczające. - W tej sprawie nie zostały spełnione kryteria, jakie Trybunał Konstytucyjny wyznaczył dla możliwości uznania kogoś za tajnego współpracownika SB. Dowody przedstawione przez prokuraturę są szczątkowe, słabe, niewystarczające do tego, żeby skazać człowieka na cywilną śmierć - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Oliferuk. Oskarżony po rozprawie przed dziennikarzami wyraził zadowolenie z tego werdyktu. Pochwalił sędziów, że tym wyrokiem "obalili mit, iż SB nie fałszowała dokumentów".
Sędzia wyraźnie przychyliła się do linii przyjętej przez obronę oskarżonego, iż SB rejestrowała TW często tylko dla "poprawienia statystyki". Powoływała się przy tym na dokumenty sporządzone przez pracowników IV Wydziału SB, którzy od roku 1977 interesowali się osobą Eugeniusza Czykwina. - Dokumenty SB dotyczące Eugeniusza Czykwina są często niezgodne z prawdą, mówią o fikcyjnych wydarzeniach, nie można na ich podstawie skazać oskarżonego - mówiła sędzia Oliferuk. Co jednak dziwne, sędzia, wyrażając w uzasadnieniu wyroku swoje przekonanie, iż Eugeniusz Czykwin nie współpracował z SB, powoływała się przy tym na zeznania złożone właśnie przez pracowników SB. - Funkcjonariusze SB zeznali przed sądem, iż Eugeniusza Czykwina nigdy nie uważali za tajnego współpracownika, ponieważ pozyskane przez niego informacje były mało przydatne - mówiła sędzia Beata Oliferuk.
Natomiast prokurator IPN nie ma wątpliwości, iż Czykwin współpracował z SB. - W tym przypadku nie ma mowy o mistyfikacji - mówiła w sądzie podczas poprzedniej rozprawy prokurator pionu lustracyjnego IPN w Białymstoku Agnieszka Rusiłowicz. - Są dokumenty ewidencyjne, zachowało się kilka dokumentów z teczki personalnej tajnego współpracownika, są dowody ze źródeł osobowych. To daje nam wyraźny obraz współpracy z SB - dodała. I dlatego IPN żądał dla posła kary ośmiu lat pozbawienia prawa do pełnienia funkcji publicznych oraz kandydowania w wyborach do władz samorządowych i państwowych.
Eugeniusz Czykwin miał do końca lat 80. być TW o pseudonimie "Izydor", a potem "Wilhelm". Nazwisko posła znalazło się w 1992 r. na tzw. liście Macierewicza, która prezentowała zasoby archiwalne po służbach specjalnych PRL. Napisano tam, że Czykwin był tajnym współpracownikiem SB oraz że figuruje w kartotece ogólnoinformacyjnej UOP.
Adam Białous, Białystok
Nasz Dziennik 2011-07-14

Autor: jc