Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rzecznik ZUS radzi

Treść

W popularnym tygodniku przeczytałem ostatnio, że ZUS zbudował na dachu jednej ze swych siedzib... korty tenisowe. Oczywiście to nieprawda - żadnych kortów w ZUS nie ma. I można by na tym skończyć sprawę (i udać się na salę rozpraw), ale pomyślałem, że teraz mamy dobrą okazję, żeby pomówić o mitach. Wystarczy pogrzebać w kolorowych gazetach, a plotki i bajki o ZUS posypią się z nich jak w październiku żółte liście z drzew. Wiadomo, ZUS to przecież ZUS, czyli pałace, limuzyny, a teraz nawet korty. Dziwne, że twórcom tych mitów, niczym Syzyfowi, nie brakuje zapału w powtarzaniu bzdur i zwykłych kłamstw, choć przecież fakty świadczą przeciwko nim. Twórcy mitów dopatrują się na przykład w samochodach prezesów ZUS limuzyn, na jakie nie pozwoliłby sobie nawet milioner. A fakt jest taki, że prezes i członkowie zarządu Zakładu jeżdżą skodami, czyli tańszą wersją volkswagena. Mamy ich w ZUS łącznie pięć. Czyli chyba niedużo. Jeśli oddział ZUS zamontuje na sali obsługi klientów klimatyzatory, aby starsze, schorowane osoby, które muszą osobiście załatwić swoją sprawę nie mdlały latem, to mitomani dostrzegą w tym jedynie dbałość "urzędasów z ZUS" o własny komfort, mimo że klimatyzatory działają tylko na salach obsługowych, a w pokojach pracowniczych w ogóle ich nie ma. Ostatnio jedna z kolorowych gazet napisała, że ZUS marnuje 15 mln zł na wysyłkę "niepotrzebnych" listów z informacją o stanie konta ubezpieczonego oraz wysokości hipotetycznej emerytury. A ja otwieram ustawę o systemie ubezpieczeń społecznych i czytam jej art. 50, że "Zakład jest zobowiązany przesłać ubezpieczonemu urodzonemu po dniu 31 grudnia 1948 r. informację o zewidencjonowanych na koncie ubezpieczonego składkach". Jeśli więc wysyłki takich listów zażądał parlament, i to w ustawie, to ZUS nie może odmówić wykonania tego zadania, bez względu na to, czy mu się to podoba, czy nie. Jakże trafne okazuje się w tym miejscu powiedzenie: "Kowal zawinił, Cygana powiesili". Najbardziej stereotypowe jest jednak przekonanie, że ZUS "pozbawił" kogoś renty lub "odmówił" przyznania emerytury. Nagminnie zapomina się, że ZUS, jako instytucja powołana do wykonywania obowiązującego prawa, działa na podstawie przepisów jasno określających m.in. wymogi związane z przyznawaniem świadczeń. Ale uwaga! To nie ZUS tworzy te przepisy, lecz - jak już kiedyś pisałem - parlament. To posłowie zapisali w ustawie o emeryturach i rentach, że 31-letnia osoba, która jest całkowicie niepełnosprawna, ale nie przepracowała pięciu lat, nie otrzyma renty z tytułu niezdolności do pracy. I choć niezdolność ta jest ewidentna, a lekarz orzecznik ZUS ją potwierdza, to renta nie może zostać przyznana, bo prawo na to nie pozwala. I nic nie pomoże tu serce urzędnika. Wspomniane przepisy mówią też, że mężczyzna, którego data urodzin przypada 1 stycznia 1949 r., choćby spełniał warunki stażu pracy, czyli udowodnił co najmniej 35-letni okres składkowy i nieskładkowy, nie będzie mógł otrzymać wcześniejszej emerytury. Będzie musiał poczekać na emeryturę jeszcze 5 lat, do ukończenia 65. roku życia. Będący w identycznej sytuacji mężczyzna, który urodził się dzień wcześniej, dostanie wcześniejszą emeryturę - niezależnie od tego, czy zdąży złożyć wniosek w tym roku, czy przyniesie go później. Raz jeszcze podkreślę - to nie ZUS wymyślił te zasady. Powstały one w parlamencie. Jednak ZUS musi ich przestrzegać, czy tego chce, czy nie. Mity i stereotypy są fundamentem rzeczywistości medialnej, która coraz częściej bardzo różni się od tej prawdziwej. Dzięki nim łatwiej i szybciej opisuje się świat i zawsze można wskazać kogoś winnego naszej "krzywdy". No bo przecież jeśli każdy z nas sumiennie płaci wysokie składki na ubezpieczenia społeczne, a emerytury i renty są niskie, to z pewnością musi być ktoś, kto "przejada" lub "kradnie" nadwyżkę. Proste jak w czarno-białym filmie. Mikołaj Skorupski "Nasz Dziennik" 2008-10-31

Autor: wa