Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd Tuska zrujnuje energetykę?

Treść

Według rządowych założeń polityka energetyczna Polski do 2030 r. przewiduje m.in. radykalne ograniczenie wydobycia węgla brunatnego. Może to doprowadzić do zamknięcia trzech spośród czterech istniejących kopalń wydobywających ten surowiec. Dla rządu Donalda Tuska najważniejsze są jednak wymagania Unii Europejskiej, chociaż inne kraje, np. Niemcy, zdają się nie traktować ich z równym pietyzmem.

Jak informował wczoraj posłów z Komisji Gospodarki wiceminister Marcin Korolec, rząd opracowując założenia do planu energetycznego Polski do roku 2030, kieruje się przede wszystkim unijnymi wymaganiami. Zobowiązują one państwa członkowskie do zwiększenia wykorzystania źródeł odnawialnych i ograniczenia oddziaływania energetyki na środowisko, w tym do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Zdaniem rządu, oznacza to konieczność redukcji wydobycia i produkcji energii z węgla brunatnego.
Z tego surowca w Polsce produkuje się 34,5 proc. energii elektrycznej. Jest to obok węgla kamiennego podstawowe źródło energii w naszym kraju, gwarantujące nam w znacznej mierze niezależność energetyczną. Węgiel z obecnych kopalń wystarczy na zaspokojenie potrzeb energetycznych Polski do roku 2025. Stąd konieczne są inwestycje w uruchamianie nowych. A rząd nie wydaje się tym zainteresowany.
Wymaganiami UE nie przejmują się w tym stopniu inne państwa Wspólnoty, w tym Niemcy, które rozbudowują swój potencjał energetyczny oparty na węglu brunatnym. - W Europie są kraje, które tego surowca eksploatują więcej, np. Niemcy. Chociaż znają także restrykcyjną politykę energetyczną UE nakazującą drastyczne ograniczanie emisji CO2, to uruchamiają nowe kopalnie i budują kolejne bloki energetyczne do produkcji energii z węgla brunatnego - mówił Stanisław Żuk, prezes Kopalni Węgla Brunatnego Turów. Również dynamicznie rozwijające się kraje azjatyckie wykorzystują na dużą skalę źródła kopalne do produkcji energii. - Byliśmy w Indiach w kopalni węgla brunatnego i pytaliśmy, co mają do powiedzenia na temat CO2. A oni odpowiadają: o co wam chodzi, przecież CO2 było, jest i będzie, a nas to w ogóle nie rusza - opowiadał posłom Żuk.
Dlaczego rząd PO - PSL nie chce korzystać z obfitych zasobów węgla kamiennego i brunatnego, planując gwałtowną redukcję ich wydobycia? - Przesadnie podchodzimy do zakazów i nakazów UE i różnych "zielonych" w respektowaniu ich oczekiwań i żądań. Za parę lat będziemy wasalem w Europie, a mając kadry i własne doświadczenia w dziedzinie energetycznej, możemy być całkowicie niezależni - uważa poseł Waldemar Wiązowski (PiS).
Gabinet kanclerz Angeli Merkel prowadzi diametralnie odmienną politykę i nie zamierza rezygnować z węgla brunatnego jako źródła energii. - Przy granicy po stronie niemieckiej zostanie uruchomiona kolejna odkrywka. I oni się nie boją. Czy nas stać na rezygnację z takiego dobrodziejstwa, jakie dała nam natura w postaci bogatych złóż węgla brunatnego? - pytał szef turowskiej kopalni.
Ocenia się, że zasoby węgla brunatnego w Polsce wystarczą na 400 lat. Tymczasem realizacja rządowych planów w dziedzinie energetycznej do 2030 r. w praktyce spowoduje, że z czterech istniejących w naszym kraju kopalń węgla brunatnego pozostanie - jak informował prezes Żuk - tylko jedna.
Nasze doświadczenia w dziedzinie energetyki opartej na węglu brunatnym są bardzo bogate. Na przykład kopalnia w Bełchatwie została zaprojektowana i wykonana przez polskie przedsiębiorstwa i polskich inżynierów. Z kolei kopalnia w Turowie ma dobrze rozbudowaną infrastrukturę i linie przesyłowe oraz połączenia energetyczne z Niemcami, co ułatwiałoby eksport polskiej energii. Tym bardziej dziwi stosunek rządu do polskiego górnictwa.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-04-24

Autor: wa