Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd chce zablokować sądy

Treść

Prezydencki projekt o wprowadzeniu sędziów grodzkich na miejsce likwidowanej funkcji asesorów jest niepotrzebny - uważają rząd i klub Platformy Obywatelskiej. Środowisko sędziowskie i opozycja ostrzegają, że jego nieuchwalenie spowoduje ogromne, wieloletnie zaległości w sądach. W wyniku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego stanowisko asesora przestanie istnieć za pół roku. Asesorzy stanowią obecnie około 30 proc. kadry sądowniczej, więc aby uniknąć paraliżu w sądach rejonowych, do których trafia około 90 proc. spraw, prezydent Lech Kaczyński skierował do Sejmu projekt przewidujący utworzenie stanowiska sędziego grodzkiego, który zastąpiłby asesora. - Jest to rozsądna próba rozwiązania tego problemu, która da możliwość awansu młodych prawników, umożliwi ich sprawdzenie. Lepszej alternatywy nie widać - ocenił przewodniczący Krajowej Rady Sądowniczej Stanisław Dąbrowski. Wskazał on, że sędziowie grodzcy rozpatrywaliby drobne sprawy, niewymagające wybitnej wiedzy prawniczej tylko opanowania rzemiosła prawniczego. Argumenty te nie trafiają do rządu i klubu PO, który podczas wczorajszej debaty zgłosił wniosek o jego odrzucenie w pierwszym czytaniu. Poseł Jerzy Kozdroń (PO) stwierdził, że jest to projekt konkurencyjny dla kompleksowych rozwiązań przygotowanych przez rząd, nad którymi pracuje już Sejm. Wiceminister sprawiedliwości Jacek Czaja uważa, że jest to ustawa niepotrzebna, ponieważ rząd chce w ogóle likwidacji sądów grodzkich. Pomysłem na złagodzenie skutków likwidacji asesorów jest nowy system kształcenia sędziów oraz umożliwienie przechodzenia do zawodu sędziowskiego referendarzy, asystentów sędziowskich, a także z innych zawodów prawniczych. - Odrzucenie ręki podanej przez prezydenta jest krokiem co najmniej nierozważnym - zareagowała na wniosek PO Beata Kempa (PiS). Wskazała, że pierwsi absolwenci szkoły dla sędziów opuszczą ją dopiero za 5 lat, a bynajmniej nie obserwuje się przechodzenia z innych zawodów prawniczych na stanowiska sędziowskie, wręcz odwrotnie. - Nastąpi taka zapaść w sądownictwie, że przez kilka albo kilkanaście lat nie wyjdziemy z zaległości - ostrzegała poseł. - Kryzys sądownictwa to jest alternatywa dla projektu rządowego - stwierdził Dąbrowski. Pozostałe kluby poselskie opowiedziały się za kontynuowaniem prac w komisjach. ZB "Nasz Dziennik" 2008-10-25

Autor: wa