Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd chce wyrwać zysk KGHM

Treść

Mimo protestów załogi, związków zawodowych, gmin Zagłębia Miedziowego rząd Donalda Tuska rozpoczął przygotowania do dalszej prywatyzacji lubińskiego Kombinatu Górniczo-Hutniczego Polska Miedź SA. Minister skarbu Aleksander Grad zamierza najpierw dokonać zmian w statucie spółki, co ma umożliwić szybkie rozpoczęcie tego procesu. W tym celu resort zwołuje na 9 grudnia br. nadzwyczajne walne zgromadzenie udziałowców KGHM.
Rząd chce sprzedać 10 proc. z posiadanych dotychczas 41 proc. udziałów w spółce, a uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na łatanie dziury budżetowej. Do transakcji ma dojść w 2010 roku. Ministerstwo Skarbu Państwa twierdzi, że uwzględnienie KGHM na liście kluczowych spółek przewidzianych do prywatyzacji wynika z chęci przyspieszenia procesów prywatyzacyjnych oraz zwiększenia roli sektora prywatnego. Rządząca naszym krajem koalicja PO - PSL uznała, że w przypadku KGHM ze względu na jej strategiczne znaczenie dla polskiej gospodarki działania prywatyzacyjne mają być ograniczone tylko do sprzedaży akcji będących w posiadaniu Skarbu Państwa przy jednoczesnym zachowaniu kontroli państwa nad firmą. Resort skarbu uważa, że w trudnym okresie dekoniunktury gospodarczej dalsza prywatyzacja KGHM może być nie tylko istotnym czynnikiem stabilizacji firmy, lecz także wpłynąć na wzmocnienie pozycji rynkowej i możliwości rozwojowych spółki. W piśmie skierowanym ostatnio do miedziowej "Solidarności" wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik twierdzi, że "deklaracja premiera sprzed dwóch lat o niesprywatyzowaniu spółki w całości zostaje zachowana".
Wiceminister mija się jednak z prawdą, bo fakty są takie, że Donald Tusk, przyjeżdżając dwa lata temu do Lubina w ramach kampanii wyborczej, stwierdził, że miedziowy kombinat nie będzie w ogóle prywatyzowany. To zapewnienie zostało również umieszczone na ulotkach wyborczych lubińskiej Platformy Obywatelskiej!
- Prywatyzacja jest w tej chwili dla mnie sprawą drugorzędną. Nie widzę w niej żadnego zagrożenia dla funkcjonowania firmy, zachowania miejsc pracy! - powiedział "Naszemu Dziennikowi" wyraźnie poirytowany prezes miedziowego koncernu Herbert Wirth. Innego zdania są działające w Kombinacie związki zawodowe. Przewodniczący NSZZ "Solidarność" KGHM Polska Miedź SA Józef Czyczerski uważa, że jest to czysto polityczna zagrywka, a rząd Donalda Tuska chce być po prostu grabarzem przemysłu miedziowego.
Szef miedziowej "Solidarności" przekonuje, że przyspieszenie o pół roku walnego zgromadzenia akcjonariuszy jest wyraźnym sygnałem o tym, że rząd chce już teraz wyrwać cały zysk KGHM. Prezes Polskiej Miedzi replikuje, że "związki zawodowe mają autonomiczne prawo do tego, żeby wyrażać swoje poglądy, a ja mam prawo się z nimi nie zgadzać". Zmiany w statucie mają być rzeczywiście wprowadzone, ale ich celem jest - jak deklaruje ministerstwo
- wzmocnienie pozycji KGHM i zapewnienie kontroli państwa nad tą spółką. Mają mieć one charakter zapobiegawczy, ponieważ po zbyciu swoich akcji Skarb Państwa z uwagi na rozproszoną strukturę akcjonariatu będzie - jak twierdzi ministerstwo - nadal odgrywał decydującą rolę w tej spółce.
Zdecydowane "nie" dla dalszej prywatyzacji KGHM wypowiadają również gminy Zagłębia Miedziowego. - Pod koniec lipca br. wystąpiłem do wszystkich samorządów lokalnych z naszego terenu z propozycją wspólnego apelu o zaniechanie prywatyzacji KGHM - powiedział nam prezydent Lubina Robert Raczyński. Wiemy, co się stało z Wałbrzychem, wiemy, co może nas czekać w wypadku pochopnej decyzji prywatyzacyjnej. My po prostu nie chcemy na terenie Dolnego Śląska "drugiego takiego Wałbrzycha". Naprawdę nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi, bo wpływy finansowe do budżetu są żadne, a za to całkiem realna jest niedopuszczalna, moim zdaniem, utrata kontroli Skarbu Państwa nad rozwojem przedsiębiorstwa zatrudniającego kilkanaście tysięcy osób - ocenia prezydent Lubina.
Prezes Wirth twierdzi, że nie ma żadnych przeszkód ku temu, aby miedziowe gminy zjednoczyły się i same próbowały wykupić te 10 proc. udziałów. - Na świecie są firmy, których głównymi udziałowcami są samorządy lokalne. Może to jest też droga dla KGHM - dodaje szef koncernu.
- Wygląda na to, że wszyscy się mylą, tylko nie politycy, szczególnie Platformy Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego, podejmując bardzo niebezpieczne dla rozwoju przemysłu miedziowego decyzje. Takie postępowanie jest fundamentalnym zagrożeniem dla przemysłu miedziowego - uważa Józef Czyczerski.
Marek Zygmunt
"Nasz Dziennik" 2009-11-20

Autor: wa