Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rusza kolejny sezon koszykarskiej ligi NBA

Treść

Czy Boston Celtics zdołają odeprzeć atak podrażnionych w swych ambicjach Los Angeles Lakers i po raz 18. zdobędą mistrzostwo ligi NBA? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie trochę poczekać, na pewno obie drużyny zaliczają się do głównych faworytów 63. sezonu najlepszej koszykarskiej ligi świata. My z największą uwagą przypatrywać się będziemy występom Marcina Gortata, który ma szansę stać się silnym punktem ekipy Orlando Magic. W minionym sezonie 24-letni Polak wystąpił w czternastu meczach i - co ciekawe - częściej pojawiał się na parkiecie w fazie play off niż w rundzie zasadniczej. Jego dorobek nie był może zbyt imponujący (średnio grywał po sześć minut, zdobywał nieco ponad punkt na mecz), ale - jak sam tłumaczył - po przybyciu do Ameryki musiał dopiero uczyć się koszykówki, a tego nie dało się zrobić ot tak, za pstryknięciem palców. NBA to zupełnie inny świat niż wszystkie pozostałe ligi świata. Tym razem jednak może i powinno być lepiej. Gortat latem trenował mocno, wystąpił w sześciu z siedmiu przedsezonowych pojedynków Magic, prezentując się z niezłej strony. W sumie zdobył 25 punktów, dodał 32 zbiórki (aż 12 w starciu z Charlotte Bobcats). Nasz reprezentant nie ma szans na występy w pierwszej piątce (rywalizuje wszak z Dwightem Howardem, najlepiej zbierającym zawodnikiem ligi), ale zapracował na miano mocnego rezerwowego. Gortat nie będzie oczywiście gwiazdą rozgrywek, nie skupią na nim swej uwagi kamery, podobnie jak Magic nie powalczą o najwyższe cele (acz, dodajmy, ambicji im nie brakuje). Bohaterami powinni być główni aktorzy minionego sezonu, czyli Celtics i Lakers. I jedni, i drudzy są nie tylko najbardziej utytułowanymi drużynami w historii ligi (Boston świętował tytuł 17 razy, Los Angeles - 14), ale też dysponują najlepszymi składami, w których aż roi się od wielkich gwiazd. W ostatnim finale lepsi okazali się "Celtowie", którzy toczoną do czterech zwycięstw rywalizację wygrali 4:2 (w szóstym starciu padł niecodzienny wynik, 131:92). Obie drużyny nie przeprowadziły latem spektakularnych transferów, jednak utrzymały stan posiadania. Ponadprzeciętny, wybitny. O sile "Celtów" decydować będą zatem Paul Pierce (MVP finałów), Kevin Garnett (najlepszy obrońca) oraz Ray Allen (w sześciu finałowych starciach aż 22 razy celnie rzucił za trzy punkty, to absolutny rekord). "Jeziorowcy" to przede wszystkim Kobe Bryant (MVP sezonu zasadniczego), ale i rewelacyjny Hiszpan Pau Gasol i Lamar Odom. Jeśli ktoś wspomnianej dwójce może zagrozić, to Cleveland Cavaliers z fantastycznym LeBronem Jamesem w składzie, Detroit Pistons, San Antonio Spurs oraz Houston Rockets z Tracym McGradym i Yao Mingiem. Co ciekawe, latem nie doszło do wyjątkowych ruchów transferowych, "królami polowania" okazali się Toronto Raptors, którzy z Indiana Pacers pozyskali Jermaine'a O'Neala, oraz Philadelphia 76ers, wzmocniona Eltonem Brandem (za pięć lat gry w tej drużynie ma zarobić 82 mln dolarów). Ciekawostka - wśród drużyn ligi zabraknie Seattle SuperSonics. Ekipa została przeniesiona do Oklahomy i występować będzie pod nazwą Thunder. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-10-28

Autor: wa