Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rusza debata nad atomem

Treść

Jesteśmy skazani na energię atomową, czy też powinniśmy postawić na inne źródła energii? - to pytanie zdominowało wczorajszą dyskusję w Sejmie nad projektem nowelizacji ustawy prawo atomowe i ustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie energetyki jądrowej. Część posłów wskazywała, że po tragedii w japońskiej Fukushimie cały świat zmienia swój stosunek do energetyki jądrowej i zwraca się w kierunku alternatywnych źródeł energii.
Debata nad rządowymi projektami ustaw dotyczących energetyki jądrowej niemal natychmiast przekształciła się w debatę na temat "za i przeciw budowie w Polsce elektrowni atomowej", co pokazuje, że temat nie tylko w społeczeństwie, ale i w parlamencie budzi emocje.
- Mimo katastrofy reaktorów w Japonii aż 30 proc. polskiego społeczeństwa nadal popiera budowę elektrowni atomowej w Polsce - podkreślił Eugeniusz Kłopotek z koalicyjnego PSL. Nie dodał jednak, że rok temu zwolenników było według niektórych badań nawet 60 procent. Po japońskiej tragedii to już przeszłość.
Według przedstawicieli rządu oraz koalicji rządzącej PO - PSL, budowa energetyki atomowej w Polsce jest warunkiem zachowania bilansu energetycznego w nadchodzących latach. Podkreślano, że do 2030 r. potrzeby kraju w zakresie zaopatrzenia w energię wzrosną o ponad 50 proc., a jednocześnie Polska zmuszona jest ograniczać energetykę opartą na węglu z uwagi na przyjęte ograniczenia w zakresie emisji CO2. Paweł Poncyljusz z PJN nazwał te uwarunkowania "klątwą dwóch premierów", zarzucając Jarosławowi Kaczyńskiemu i Donaldowi Tuskowi, że stojąc na czele kolejnych rządów, zaniedbali sprawę wynegocjowania korzystnego dla Polski Pakietu CO2, a tym samym wydali wyrok na polski węgiel.
Dawid Jackiewicz z PiS ostro skrytykował rządowe projekty ustaw. Zarzucił m.in., że przerzucają one na państwo całą odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyki jądrowej, niewystarczająco chronią prawa obywateli w postępowaniu lokalizacyjnym, nie zawierają analizy skutków inwestycji jądrowych. W sprawie energetyki jądrowej klub PiS jest podzielony. Większość tej partii mimo krytycznej oceny projektów rządu popiera budowę w Polsce energetyki jądrowej, część zaś jest przeciwnego zdania.
- Uran się kończy, i to jest główny powód wycofywania się Niemiec z energetyki jądrowej. Czy rząd tego nie widzi? - pytała Gabriela Masłowska z PiS. Rząd ignoruje ponadto, jej zdaniem, problem składowania odpadów radioaktywnych. - Niemieckie składowisko odpadów ulokowane na granicy z Polską podlała woda i teraz rząd Niemiec musi kosztem miliardów euro wydobyć całą zawartość i znaleźć dla nich inne miejsce - mówiła Masłowska.
Także w PSL nie wszyscy posłowie popierają energetykę jądrową. W ocenie Mirosława Pawlaka z PSL, po awarii w Fukushimie świat nauki stoi przed przełomem i najprawdopodobniej przestawi się na rozwój badań nad innymi źródłami energii. Klub SLD zażądał przeprowadzenia referendum w sprawie budowy w Polsce pierwszej elektrowni atomowej. Pomysł popiera też koło SDPL. - Energia atomowa jest tania, czysta i bezpieczna, jeśli pracuje bez awarii - powiedziała Grażyna Ciemnak z SDPL.
Pakiet zezwoleń
Proponowane przez rząd zmiany w prawie atomowym dotyczą głównie uzupełnienia tej ustawy o kwestie z zakresu bezpieczeństwa przy budowie i eksploatacji obiektów jądrowych. Potrzeba stworzenia takich przepisów pojawiła się dopiero z chwilą podjęcia decyzji o budowie w Polsce elektrowni atomowych. W sensie politycznym decyzję tę podjął rząd Jarosława Kaczyńskiego, w sensie formalnym natomiast - rząd Donalda Tuska, który wpisał zamiar budowy elektrowni atomowych do dokumentu o nazwie "Polityka energetyczna Polski do 2030 roku".
Projekt przewiduje, że wszelka działalność związana z narażeniem na promieniowanie jonizujące - tj. budowa, rozruch, eksploatacja i likwidacja obiektu jądrowego - wymaga zezwolenia oraz zachowania ściśle ustalonych standardów bezpieczeństwa. Za bezpieczeństwo odpowiada "posiadacz zezwolenia", tj. kierownik danej jednostki. Projekt podnosi górną granicę odpowiedzialności materialnej za szkody jądrowe i wprowadza obowiązek ubezpieczenia podmiotu gospodarczego od odpowiedzialności cywilnej. Nadzór nad przestrzeganiem zasad bezpieczeństwa sprawować ma Państwowa Agencja Atomistyki. Wybór terenu pod budowę obiektu i analiza zagrożeń należy do inwestora, który przedkłada PAA raport lokalizacyjny wraz z wnioskiem o pozwolenie na budowę. W razie kolizji budowy z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego - pierwszeństwo ma decyzja PAA.
W kwestiach technicznych obiekty jądrowe mają być poddane nadzorowi Urzędu Dozoru Technicznego. Systemy teleinformatyczne sterujące elektrownią i siecią przesyłową wymagać będą akredytacji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i mają pozostawać pod jej nadzorem. Ustawa poszerza obowiązki informacyjne w zakresie zagrożenia radiacyjnego ciążące na kierowniku firmy prowadzącej budowę lub eksploatującej obiekt jądrowy. Powinien on przynajmniej raz w roku zamieszczać na stronach internetowych informacje o stanie bezpieczeństwa i wszelkich groźnych dla środowiska zdarzeniach, które miały miejsce. Niezależnie od tego informacje bieżące na temat stanu bezpieczeństwa radiacyjnego ma podawać do publicznej wiadomości PAA.
Nowe przepisy dotyczące budowy obiektów energetyki jądrowej noszą charakter specustawy, tj. upraszczają procedury lokalizacyjne, likwidują ocenę oddziaływania na środowisko, skracają terminy do podjęcia decyzji administracyjnych, regulują kwestie wywłaszczenia mieszkańców oraz ograniczają władztwo gmin w strefie obiektu jądrowego, przyznając im za to pewne korzyści materialne. W wypadku sporów co do wysokości odszkodowań za tzw. wywłaszczenie na cele publiczne - projekt przyznaje właścicielom gruntów prawo do skorzystania z drogi sądowej.
Projekty rządowych "ustaw atomowych" zostały skierowane po pierwszym czytaniu do komisji nadzwyczajnej. Sejm rozstrzygnie w głosowaniu, czy trafią również do komisji gospodarki oraz komisji środowiska.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2011-03-31

Autor: jc