Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozmowa z Dorotą Gawryluk, dziennikarką radiową i telewizyjną

Treść

Szymon Babuchowski: Jak Pani ocenia sposób, w jaki "Gazeta Wyborcza" relacjonuje sprawę Agaty? Dorota Gawryluk: - Jestem zdumiona tym, że dziennikarzom w ogóle nie zależy na prawdzie. Nie słyszałam, żeby "Gazeta" sprostowała pierwszą informację, od której wszystko się zaczęło i która zapadła społeczeństwu w pamięć: że doszło do gwałtu. Starała się za to na siłę udowadniać swoją tezę. Wygląda to na kompletny brak warsztatu, ale przecież dziennikarzom "Gazety Wyborczej" warsztatu nie brakuje. Tyle że zaangażowali się w walkę po "jedynie słusznej" stronie. O co toczy się walka? - Jak rozumiem o to, żeby aborcja była legalna. Dziennikarzom zależy na wzbudzeniu dyskusji, żeby prawo antyaborcyjne, które jest kompromisem, zostało zliberalizowane. Druga strona jest, moim zdaniem, w tej dyskusji kompletnie dyskryminowana. Te osoby przez to, że nie chcą zrobić krzywdy dziewczynce swoimi wypowiedziami, są zepchnięte do defensywy i przedstawiane w złym świetle. A dziennikarz powinien zwrócić uwagę na równość stron i rzetelny opis rzeczywistości. Jako czytelnik nie wiem, co myśleć o osobach, które chciały się zaopiekować Agatą i dzieckiem, ponieważ nie słyszę ich głosów. A skoro tak, to w ogóle nie powinno się tej sprawy rozdmuchiwać, dopóki strony się nie wypowiedzą. Zastanawia determinacja dziennikarzy "Wyborczej", to popędzanie: "Agata ma coraz mniej czasu" - Tak, zupełnie jakby zależało im, żeby jak najszybciej zabić to dziecko. Dla mnie, katolika, aborcja jest morderstwem, jest złem. Nie znam przypadku kobiety, która po dokonaniu aborcji byłaby szczęśliwa. Aborcja zabija również matkę, i na to nikt nie zwraca uwagi. Tymczasem przedstawia się to jako miłe, sympatyczne rozwiązanie, jak usunięcie zęba. Bardzo mnie boli, że mówi się o zabiciu życia jak o czymś naturalnym, normalnym, do czego przysługuje nam prawo i co ma zakończyć wszystkie problemy. A problem jest głębszy, dotyczy też wczesnych kontaktów seksualnych dzieci i młodzieży. O tym w ogóle się nie mówi. To konsekwencja polityki, że wszystko można, byleby z prezerwatywą. Czy możemy się jakoś bronić przed taką manipulacją? - Myślę, że trzeba po prostu walczyć o życie. Walczyć z cywilizacją śmierci, o której mówił Jan Paweł II. Ta cywilizacja sankcjonuje i podsuwa pozornie wygodne rozwiązanie. Tak to właśnie wygląda: że uszczęśliwi się 14-latkę, kiedy ona będzie mogła usunąć dziecko. Ci, którzy walczą o śmierć, są przedstawiani jako nowocześni, postępowi. A reszta to zaścianek i ciemnogród. Dobrze by było, gdybyśmy wrócili do tego, co mówił Papież. "Gośc Niedzielny" artykuł z numeru 25/2008 22-06-2008

Autor: wa