Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rodziny wciąż czekają na odpowiedź Millera

Treść

Resort spraw wewnętrznych nie odpowiedział na list, w którym bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej proszą Jerzego Millera o możliwość zapoznania się z raportem końcowym Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przed zaprezentowaniem go opinii publicznej. Pod listem podpisały się 34 osoby. Pismo trafiło do ministerstwa na początku lutego, a rzecznik MSWiA Małgorzata Woźniak zapewniała, że minister zapozna się z listem. Ale w sprawie zapadła głucha cisza.
W liście czytamy: "Członkowie rodzin ofiar katastrofy z dn. 10 kwietnia 2010 roku zwracają się z prośbą o zapoznanie nas z raportem Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przed przedstawieniem go opinii publicznej, jak to jest powszechnie praktykowane w podobnych przypadkach w pozostałych krajach Unii Europejskiej". Sygnatariusze listu zaapelowali o szacunek należny im jako bliskim ofiar tragedii m.in. poprzez umożliwienie im zapoznania się z treścią raportu przed zaprezentowaniem jej mediom. Jak podkreślały rodziny, często zdarzało się tak, że choć jako osoby najbliższe ofiar, a tym samym najbardziej zainteresowane przebiegiem śledztwa, o sprawach z nim związanych dowiadywały się z mediów - z prasy bądź z telewizji.
Sama autorka listu, Ewa Kochanowska, wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim, przyznała, że nie otrzymała jeszcze żadnej odpowiedzi z MSWiA. - To wszystko spowite jest milczeniem. Chciałem zauważyć, że to nie jest jedyne pismo, które skierowaliśmy do strony rządowej, a które wciąż czeka na odpowiedź. Podobnie jak nasze wnioski do prokuratury - podkreśla Andrzej Melak, brat Stefana Melaka. Jak dodaje, pierwszy list wystosowano już 27 kwietnia - wciąż nie ma na niego odpowiedzi. Jedną z jego sygnatariuszek była Beata Gosiewska. Jej zdaniem, sytuacja ta pokazuje, w jaki sposób traktowane są rodziny od początku i jak wygląda śledztwo smoleńskie. - Na tyle listów nie dostaliśmy w ogóle odpowiedzi, że z jednej strony nie dziwi mnie to, iż ten również nie doczekał się żadnej reakcji. To, czego się domagamy, wydaje się o tyle oczywiste, że przecież w każdym normalnym państwie końcowe raporty dotyczące katastrof prezentuje się w pierwszej kolejności rodzinom. Coś, co winno być standardem, u nas cały czas jest ignorowane - zaznacza Beata Gosiewska. Rodziny nie chcą po prostu, aby przykre i bolesne dla nich sytuacje się powtarzały. Tak było przecież w przypadku odszkodowań, o których większość rodzin dowiedziała się z mediów albo od dziennikarzy pytających je o komentarz.
Jerzy Miller, minister spraw wewnętrznych i administracji, z powodów - jak zapewniał - technicznych przełożył termin przedstawienia polskiego raportu końcowego najwcześniej na przełom marca i kwietnia. Odnosząc się do sprawy listu, zaznaczył, że to premier jako pierwszy zapozna się z treścią raportu polskiej komisji. Kilka dni później zapewniał, że rodziny nie powinny poznawać treści raportu z mediów i - jak przewiduje - premier pozytywnie odpowie na ich apel. W kontekście ostatniego ujawnienia nagrań ze spotkania premiera z rodzinami, na którym nie umiał utrzymać nerwów na wodzy, wypowiedź ministra Millera ma raczej charakter życzeniowy. Mimo deklaracji szefa MSWiA, resort ten wciąż oficjalnie nie odpowiedział na pismo rodzin. "Nasz Dziennik" zwrócił się do ministerstwa spraw wewnętrznych z pytaniem, kiedy zamierza odnieść się do listu rodzin. Na odpowiedź czekamy.
Paulina Jarosińska
Nasz Dziennik 2011-02-25

Autor: jc