Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rodziny pytają o wrak

Treść

Władze polskie powinny podjąć działania zmierzające do przekazania naszemu krajowi szczątków prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem - twierdzi Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010 r. zrzeszające krewnych ofiar tej katastrofy.
Rodziny podkreślają, że choć upłynęły już trzy miesiące od katastrofy, to "śledztwo wyjaśniające jej okoliczności toczy się opieszale, z pogwałceniem wszelkich standardów, norm etycznych i humanitarnych".
Jak powiedziała w "Aktualnościach dnia" Radia Maryja Jadwiga Gosiewska, matka posła Przemysława Gosiewskiego, początkowo prokuratura informowała rodziny ofiar, że wystąpiła z wnioskiem o wydanie wraku samolotu. Jednak później się okazało, że tego nie zrobiła. - Prosiliśmy prokuraturę o wyjaśnienie, czy zwróciła się o przekazanie szczątków samolotu. Początkowo, żeby nas uspokoić, powiedziano, że tak. W końcu, jak dowiedziała się jedna z pań, okazało się, że prokuratura tego nie zrobiła - podkreśla Gosiewska.
Dlatego stowarzyszenie zwróciło się z apelem do premiera Donalda Tuska i prokuratury wojskowej o "podjęcie działań mających na celu niezwłoczny zwrot dowodów rzeczowych w postaci szczątków samolotu Tu-154". Bliscy ofiar tragedii smoleńskiej podkreślają, że "szczątki te mają istotne, a być może decydujące znaczenie dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy".
Jeden z członków stowarzyszenia Andrzej Melak, brat zmarłego Stefana Melaka, prezesa Komitetu Katyńskiego, podkreśla, że zbadanie szczątków samolotu "przyczyni się również do weryfikacji czy wręcz wykluczenia niektórych wersji kryminalistycznych stworzonych w toczącym się postępowaniu karnym, co pozwoli na szybsze ustalenie przyczyn katastrofy". Rodziny skupione w nowo powstałym stowarzyszeniu podkreślają, że będą walczyć o ujawnienie całej prawdy o okolicznościach katastrofy. - Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to walka łatwa, ale też wiemy, że nie możemy jej nie podjąć z poczuciem walki o prawdę - podkreśla Magdalena Merta, wdowa po Tomaszu Mercie, wiceministrze kultury. Podkreśla, że rodziny sprzeciwiają się wszelkim próbom utajniania. - Chcemy zadawać głośno pytania, by nie zamykano nam ust. Co tam jest do ukrycia, że nie wpuszcza się polskich archeologów? - pyta Merta. - Będziemy chcieli ekshumować, przynajmniej niektórzy, naszych bliskich. Sporo rodzin ma wątpliwości, czy pochowano właściwe osoby - dodaje, zwracając uwagę, że Rosjanie nie chcieli honorować polskich próbek DNA. - Uważamy, że mamy pełne prawo pytać, czy ich zabito, bo to my cierpimy i to my po nich płaczemy - stwierdziła wdowa po wiceministrze kultury. Również Jadwiga Gosiewska uważa, że jest wiele elementów świadczących, że nie był to zwykły wypadek spowodowany zbiegiem szeregu nieszczęśliwych okoliczności. - Prezydent Lech Kaczyński był jednym z najsilniejszych obrońców interesów narodowych i trudno uwierzyć w śmierć najważniejszych osób w państwie tylko z powodu nieszczęśliwych okoliczności - ocenia.
Melak podkreśla, że pytania, co tam się stało i czy władze polskie będą dążyły do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tej tragedii, są "fundamentalnymi pytaniami" dla wszystkich rodzin ofiar.
Zenon Baranowski

Autor: jc