Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rodziny proszą o pomoc Lipowicz

Treść

Pełnomocnicy rodzin ofiar smoleńskich apelują do rzecznika praw obywatelskich o zaangażowanie się w udostępnienie treści raportu Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego przed przedstawieniem go opinii publicznej. Rodziny liczą też na spotkanie z prokuratorami prowadzącymi śledztwo smoleńskie w sprawie ewentualnej ekshumacji ciał ich bliskich.
List do rzecznika praw obywatelskich prof. Ireny Lipowicz wysłał mecenas Stefan Hambura, pełnomocnik syna Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. "Zwracam się do Pani jako Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) i Profesora prawa administracyjnego. Zarówno Pani tragicznie zmarłemu Poprzednikowi dr. Januszowi Kochanowskiemu, jak i Pani leży na sercu prawo obywatela do dobrej administracji. W 2007 r. we wstępie do skryptu "Studium prawa europejskiego fundacji Prawo Europejskie w Warszawie" pisała Pani między innymi: "Obecnie możemy już wyróżnić wspólne cechy działania administracji europejskiej - przykładanie ogromnej wagi do legitymacji działań administracji i do kwestii zaufania". Do regulacji prawnych wprowadzono również pojęcia etyczne, takie jak uczciwość, rzetelność, bezstronność, które w ten sposób stały się elementem prawa. Ponadto ogromny nacisk położono na zakaz dyskryminacji" - czytamy w liście mecenasa Hambury. Prawnik zaznacza, że apelował o umożliwienie rodzinom zapoznania się z treścią raportu do premiera oraz Bartosza Arłukowicza jako pełnomocnika ds. przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu. Arłukowicz odrzucił możliwość wcześniejszego zapoznania się z raportem końcowym ministra Millera przez rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej. Milczy też sam premier Donald Tusk. Zdaniem Hambury, zachowanie szefa rządu, który trzyma rodziny ofiar w niepewności, czy będą mogły się zapoznać z raportem końcowym przed jego publikacją, narusza prawo do dobrej administracji przysługujące wszystkim polskim obywatelom, a wynikającym z art. 30 Konstytucji RP, który stanowi, że "Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych". - Ogłaszane od wielu miesięcy zapowiedzi upublicznienia raportu końcowego naruszają godność człowieka, członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, gwarantowane zapisami polskiej Ustawy Zasadniczej oraz zapisami unijnymi. Członkowie rodzin wielokrotnie musieli oraz muszą nadal mierzyć się z całym dramatem katastrofy smoleńskiej. Żyją w ciągłym napięciu, które wywołuje u nich intensywne psychiczne oraz fizyczne cierpienie. Niestety te aspekty etyczne nie zostały do tej pory uwzględnione przez pana premiera Tuska i ministra Arłukowicza - tłumaczy Hambura. - Jesteśmy zdumieni takim postępowaniem szefa rządu, który nie raczy odpowiedzieć choćby w dwóch zdaniach. My nie musimy czytać raportu po rosyjsku czy po angielsku. Możemy go przeczytać po polsku, skąd więc to milczenie? - pyta Andrzej Melak, brat Stefana Melaka. W jego ocenie, raport powinien być bezwzględnie pokazany najpierw rodzinom, aby zabezpieczyć się przed niespodziankami typu "pijany generał w kokpicie kazał lądować". - To nie rodziny powinni o to zabiegać, ale rząd powinien wyjść z taką inicjatywą - mówi.
Konfrontacja dokumentacji medycznej
Rodziny czują się również lekceważone przez prokuraturę wojskową, która nie kwapi się do rozstrzygnięcia wniosków o ekshumacji ciał ich bliskich. - Jak dotąd prokuratura nie zaproponowała nam spotkania w tej sprawie, wzywa się nas natomiast do składania zeznań o stanie zdrowia naszych bliskich - mówi Melak. - Najwyraźniej prokuraturze chodzi o skonfrontowanie tych informacji z materiałami sekcyjnymi, jakie prokuratorzy wojskowy otrzymali z Rosji. W związku z niejasnościami, jakie znalazły się w tej dokumentacji. Jesteśmy niepomiernie zdziwieni tym, że prokuratura dotąd nie wydała zgody na ekshumację, zwłaszcza że nie ma innych dowodów kluczowych w tej sprawie - dodaje.
Prokuratura przesłuchuje rodziny w sprawie szczegółów dotyczących stanu zdrowia swoich bliskich. W związku z tym zeznania złożyli już m.in. bliscy śp. Przemysława Gosiewskiego. - Rosną kolejne tomy akt, ale nie zbliżamy się do prawdy o katastrofie. Mam wrażenie, że prokuratura tylko stwarza pozory śledztwa - ocenia Beata Gosiewska. - Najwyraźniej prokuratura chce zweryfikować materiały sekcyjne, które otrzymała z Rosji. Moim zdaniem, gdyby w ogóle doszło do spotkania prokuratury z rodzinami, to powinno mieć ono charakter indywidualny ze względu na szczególnie delikatny charakter tej sprawy - ocenia mec. Bartosz Kownacki. Do prokuratury wojskowej wpłynęły trzy wnioski o ekshumację. Złożyły je rodziny: Przemysława Gosiewskiego, Stefana Melaka oraz Zbigniewa Wassermanna. Kwestie otwarcia grobu regulują przepisy kodeksu postępowania karnego. Postanowienie w tym zakresie wydaje prokuratura (art. 209). Również wbrew woli rodziny bądź przy jej sprzeciwie może ona z własnej inicjatywy podjąć decyzję o ekshumacji. W zależności od tego, czy istnieje uzasadniony powód i okoliczności, które za tym przemawiają, prokuratura rozpatruje wniosek w określonym przez siebie terminie. - Wnioski te nie zostały jeszcze rozstrzygnięte i prawdopodobnie nie nastąpi to zbyt szybko, bo nie mamy jeszcze kompletu materiałów sekcyjnych - stwierdza kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Rodziny ofiar tragedii zdecydowały się na ten krok, bo do tej pory nie otrzymały wyników sekcji zwłok oraz nie jest im znana bezpośrednia przyczyna śmierci ich bliskich. Mają one poważne wątpliwości co do tego, czy tak naprawdę zostały przeprowadzone sekcje zwłok ich bliskich. - Nie mamy żadnych dokumentów dotyczących oględzin medycznych robionych zarówno przez polskich, jak i rosyjskich specjalistów. W dodatku pierwszą, zbiorczą listę dotyczącą wyników DNA mogliśmy zobaczyć dopiero w grudniu ubiegłego roku. Nikt z nas nie ma pewności, że w trumnach leżą ciała naszych bliskich - twierdzi z kolei Stanisław Zagrodzki, kuzyn Ewy Bąkowskiej, działaczki Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich. Rodziny nie wiedzą też, jakie tak naprawdę szczątki zostały włożone do trumien. Jak zaznaczają, fakt, iż nie otwarto trumien w Polsce, był konsekwencją działań ministrów rządu Donalda Tuska: Tomasza Arabskiego i Ewy Kopacz. W ich ocenie, to właśnie Arabski zapewniał Rosjan, że strona polska zrobi wszystko, by uniemożliwić otwarcie trumien w Polsce. Jak podkreśla Ewa Kochanowska, wdowa po Januszu Kochanowskim, rzeczniku praw obywatelskich, na jednym z posiedzeń zespołu smoleńskiego, podczas spotkania z ministrem Tomaszem Arabskim i minister Ewą Kopacz w Moskwie, które odbyło się w obecności Rosjan, minister Arabski bardzo zdecydowanie przekonywał rodziny, że mają dokonać identyfikacji na terenie Rosji, ponieważ nie będą mieć tej możliwości w Polsce. - On nie mówił do nas, on mówił do tych Rosjan, którzy znajdowali się na sali - zaznacza Kochanowska.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2011-07-18

Autor: jc