Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rodzice bronią sześciolatków

Treść

Do szkoły podstawowej powinny chodzić dzieci siedmioletnie, a nie o rok młodsze. Projekt ustawy przywracający obowiązek szkolny dla dzieci w wieku 7 lat podpisało prawie 330 tys. osób. Wczoraj został on złożony w Sejmie przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej oraz Stowarzyszenie i Fundację Rzecznik Praw Rodziców. Celem ustawy jest cofnięcie reformy przeforsowanej dwa lata temu przez minister edukacji Katarzynę Hall.
- Złożyliśmy wczoraj w Sejmie projekt obywatelski "Sześciolatki do przedszkola", czyli ustawę wetującą reformę minister Katarzyny Hall i postulującą finansowanie przedszkoli z budżetu państwa, której to ustawie poparcia swoim podpisem udzieliło łącznie ponad 330 tys. osób. Aprobatę dla naszego projektu zgłosiły już Klub Parlamentarny PiS oraz koło PJN. W tym tygodniu planujemy spotkanie z przewodniczącym SLD Grzegorzem Napieralskim. Zależy nam na rozmowach ze wszystkimi klubami, również z posłami koalicji rządzącej - zadeklarował w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Tomasz Elbanowski, prezes Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej oraz inicjator akcji "Ratuj maluchy!". Jego zdaniem, reforma nie ma szans na wejście w życie w 2012 roku ze względu na kumulację roczników, jak również z powodu bardzo niskich nakładów finansowych na edukację z budżetu państwa. - Zdajemy sobie sprawę, że reformy minister Hall nie da się sprawnie przeprowadzić w jej obecnej formie przy tak rozplanowanych środkach - wskazuje Elbanowski.
W trosce o rozwój dziecka
Jak dodaje Elbanowski, nie bez znaczenia jest również aspekt rozwoju psychospołecznego dziecka. - To, w jakich warunkach będzie przebywać i uczyć się dziecko, ma ogromny wpływ na jego dalszy rozwój. Przedszkole ma inny charakter niż szkoła. Uważamy, że należy zachować dotychczasowy system. Teraz nierzadko sześciolatki trafiają do szkół z przymusu. Docierają do nas takie sygnały, że niektóre dzieci muszą powtarzać rok, ponieważ problemem okazuje się program nauczania - program dotychczasowej pierwszej i drugiej klasy został skumulowany w jednym roku i złożony na karb o rok młodszego dziecka. Jest on po prostu za trudny dla sześciolatków - zaznaczył nasz rozmówca. Elbanowski dostał sygnały, że zdarzają się przypadki, iż pierwszy rok nauki musi powtarzać cała klasa. - Jest to ostatni moment, żeby zahamować negatywne skutki zmian w systemie oświaty - podkreśla Tomasz Elbanowski. Jak wynika z regulaminu sejmowego, pierwsze czytanie projektu obywatelskiego musi odbyć się nie później niż 3 miesiące od jego złożenia w Sejmie.
- Warto zaznaczyć, że do naszego sukcesu, czyli zebrania ponad 330 tys. podpisów, przyczynił się oddolny i niezrzeszony w żaden formalny sposób ruch rodziców z całej Polski, którzy wyrazili chęć przyłączenia się do naszej inicjatywy. W akcję zaangażowało się kilka tysięcy osób rozsianych po całym kraju. Bardzo pomogły nam zwłaszcza dwie mamy, którym z tego miejsca chcemy szczególnie podziękować: Krystyna Bula z Rudy Śląskiej i Barbara Frączek z Rzeszowa - dodaje Tomasz Elbanowski. Podkreśla, że ta inicjatywa okazała się potrzebna, bo reforma minister Hall została wprowadzona w życie "bez należytych konsultacji społecznych i wbrew sprzeciwowi społecznemu, jaki wzbudziła". Autorzy projektu podkreślają, że nie została ona poprzedzona należytymi badaniami i została przyjęta pomimo dyskwalifikujących ją na etapie projektu opinii ekspertów Biura Analiz Sejmowych. Ponadto zauważają oni, że zabrakło zapewnienia środków finansowych z budżetu centralnego na realizację zmian.
W uzasadnieniu społecznej ustawy czytamy również, że rządowa nowelizacja prawa oświatowego przyniosła liczne zapisy szkodliwe dla polskiego systemu edukacji, takie jak: zniesienie merytorycznej kontroli nad organami prowadzącymi szkoły, ułatwienie likwidacji i przekazywania szkół publicznych przez samorządy innym podmiotom, wprowadzenie obowiązku szkolnego dla sześciolatków i obowiązku nauki dla pięciolatków bez zapewnienia właściwej bazy lokalowej, przygotowanej kadry i przy zniesieniu rzetelnej diagnozy uczniów rozpoczynających edukację.

Weto wobec reformy
Co dokładnie zakłada projekt Fundacji i Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców złożony wczoraj w Sejmie? Przede wszystkim - jak wskazują jego autorzy - stanowi on formę ludowego weta, odpowiedź na reformy systemu oświaty Katarzyny Hall. Jego główne punkty to przede wszystkim przywrócenie stanu przepisów sprzed ustawy o reformie, czyli przywrócenie obowiązku szkolnego dla dzieci w wieku 7 lat. Ponadto przewiduje cofnięcie przepisów pozwalających na łatwą likwidację lub prywatyzację szkół i przedszkoli, wreszcie zakłada objęcie nauki przedszkolnej subwencją państwową.
Czy projekt ustawy znajdzie poparcie u parlamentarzystów? To się okaże. Głos poparcia wyraził już w imieniu swojego klubu poseł Sławomir Kłosowski z PiS. - Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie poprze projekt obywatelski, zwłaszcza że mieliśmy również własny bardzo podobny projekt. Dzieci nie mogą się stać królikami doświadczalnymi. Zwoływaliśmy nawet nadzwyczajne posiedzenie sejmowej komisji edukacji, aby wyrazić głośny sprzeciw wobec reformy oświaty. Poza tym nie możemy zachować się inaczej w przypadku, gdy ponad 330 tys. obywateli apeluje swoimi podpisami do Sejmu, aby zajął się tym projektem. To byłaby z naszej strony arogancja i lekceważenie - stwierdza Sławomir Kłosowski. Jak mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", PiS będzie różnymi ścieżkami wspierało projekt obywatelski i podejmowało działania mające na celu dalsze procedowanie projektu w Sejmie. - Będziemy również apelować o debatę nad naszym projektem oraz połączenie go ze złożonym wczoraj projektem obywatelskim. Planujemy w razie takiej konieczności złożenie wniosku o wysłuchanie publiczne, co mogłoby się przyczynić do nagłośnienia sprawy. Notabene to nie opozycja, ale Główny Inspektor Sanitarny stwierdził, że zdecydowana większość szkół nie jest przygotowana do przyjęcia sześciolatków. Ważny jest również aspekt wpływu obniżenia wieku szkolnego na rozwój psychofizyczny dziecka, który jest niezwykle szkodliwy - podkreśla Kłosowski. Dodaje, że reforma oświaty stanowi niejako "pomnik" wystawiony obecnej pani minister edukacji, która zamierza zapisać się jako ta minister, która dokonała rewolucyjnych zmian w oświacie.
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców powstało dzięki akcji społecznej "Ratuj maluchy!" prowadzonej od maja 2008 roku "na rzecz powstrzymania niekorzystnych dla rodzin i dzieci rozwiązań w edukacji forsowanych przez minister Katarzynę Hall". Rzecznik Praw Rodziców jest stowarzyszeniem zawiązanym 2 maja 2009 r. w Legionowie przez grupę rodziców zaangażowanych w akcję społeczną "Ratuj maluchy!". Rodzice i eksperci uczestniczący w tym projekcie działali w Sejmie, spotykali się z posłami, brali udział jako strona społeczna w obradach okrągłego stołu edukacyjnego zwołanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Protest przyczynił się do zawetowania przez prezydenta ustawy o reformie oświaty. Nowelizacja została jednak przyjęta przez Sejm, wprowadzając m.in. obniżenie wieku szkolnego do lat 6. Rodzice zaangażowani w akcję "Ratuj maluchy!" postanowili kontynuować działania na rzecz zniesienia niekorzystnych rozwiązań wprowadzanych przez reformę. Obniżenie wieku zostało oprotestowane przez rodziców sześciolatków w całym kraju. Inicjatorzy i organizatorzy akcji zwrócili również uwagę na to, że rodzice są jedną z grup najbardziej lekceważonych przez organa władzy państwowej i samorządowej. Ogrom tematów dotyczących codziennego życia rodzin i rodziców, na które wpływ mają działania władzy, zrodził ideę zawiązania stowarzyszenia, które będzie lobbowało na rzecz rodzin i rodziców i starało się reprezentować interesy tej grupy społecznej. Fundacja Rzecznik Praw Rodziców została powołana 6 stycznia 2010 r. i zarejestrowana 26 stycznia w Warszawie jako organizacja wspierająca stowarzyszenie o tej samej nazwie.
Paulina Jarosińska
Nasz Dziennik 2011-07-05

Autor: jc