Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rehabilitacja tylko dla zdrowszych

Treść

Narodowy Fundusz Zdrowia chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Od 1 marca na lepsze miały się zmienić zasady dostępu do poradni rehabilitacyjnych. Efekt jest taki, że - jak powiedziała nam Karolina Karwowska, wiceprezes zarządu Centrum Rehabilitacji Ekovita w Częstochowie - z zabiegów rehabilitacyjnych tylko w jej placówce zrezygnowało około 10 proc. pacjentów. To skutek tego, że pacjenci mają problemy ze zdobyciem skierowania, tkwią w kolejkach do lekarzy pierwszego kontaktu, a w efekcie wydłuża się przerwa między zabiegami rehabilitacyjnymi. Siłą rzeczy powoduje to w wielu wypadkach pogorszenie ich stanu zdrowia. NFZ uważa, że nie każdy pacjent, który dotąd korzystał z zabiegów, powinien być poddawany rehabilitacji, a tylko ten, który rokuje szanse na wyleczenie lub znaczną poprawę stanu zdrowia.
Rozporządzenie prezesa NFZ stanowi, że pacjent musi otrzymać skierowanie do lekarza specjalisty od rehabilitacji od swojego lekarza pierwszego kontaktu lub w przypadku dzieci - od pediatry. Ale takie skierowanie trzeba zdobyć, co może potrwać. Na skutek mnożenia formalności nie trzeba było długo czekać. - W przypadku osób, które potrzebują ciągłości leczenia rehabilitacyjnego, jest to spore utrudnienie - potwierdza w rozmowie z nami rehabilitant z poradni na warszawskim Bemowie. To, co jest problemem zdaniem lekarzy, nie stanowi już kłopotu dla Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Skierowanie do poradni rehabilitacyjnej wystawia każdy lekarz ubezpieczenia zdrowotnego (czyli taki, który świadczy usługi medyczne finansowane przez NFZ). Nie musi być to pediatra. Rehabilitacja jest dziedziną, której zadaniem jest usprawnienie lub przywrócenie prawidłowego funkcjonowania w określonym czasie, zatem nie ma potrzeby obejmowania pacjentów stałą opieką poradni rehabilitacyjnej. Jeśli rehabilitacja nie przynosi pożądanych efektów, nie należy jej kontynuować. Takie decyzje podejmują lekarze - mówi nam Edyta Grabowska-Woźniak, rzecznik NFZ.
Co jednak w przypadku osób przewlekle chorych, np. na stwardnienie rozsiane, kiedy wiadomo, że nie można ich całkowicie wyleczyć? Czy również wtedy rehabilitacji nie należy kontynuować? - Trudno określić, który pacjent bardziej potrzebuje rehabilitacji, a który mniej. Stan zdrowia pacjenta może ocenić pod tym względem lekarz - mówi nam wiceprezes Karolina Karwowska z częstochowskiej Ekovity.
I właśnie w tym momencie pojawia się problem, bo aby dostać się do lekarza rehabilitacji, trzeba najpierw mieć skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu. I czas ucieka, gdy chory tkwi w kolejce do lekarza w swojej przychodni. W przypadku osób starszych i poważnie chorych (dodatkowo mieszkających samotnie i w małych miejscowościach) taka przerwa w rehabilitacji może spowodować, że nie powrócą one już do wcześniej osiągniętej sprawności ruchowej.
Jaki jest więc cel wprowadzenia tego przepisu przez NFZ i komu ma on pomóc? - Dzieci i dorośli, których stan zdrowia wymaga systematycznej i stałej rehabilitacji, powinni być rehabilitowani w oddziałach (ośrodkach) dziennych, gdzie skierowanie wystarcza praktycznie na rok. Natomiast osoby, które wymagają szybkiego usprawnienia, np. po urazach, powinny być leczone w poradniach rehabilitacyjnych, do których potrzebne jest skierowanie na 10- lub 15-dniowy cykl - poinformowała nas rzecznik Grabowska-Woźniak.
- Najczęściej pacjenci nas obwiniają o te utrudnienia, nie rozumieją, że to nie jest nasz wymysł. Jest gros pacjentów, którzy są przewlekle chorzy i nie można ich wyleczyć, i oni również muszą mieć za każdym razem skierowanie. To jest chore. Myślę jednak, że NFZ ma w tym cel, prawdopodobnie chce ograniczyć rehabilitację tych osób, które jej nie potrzebują - podkreśla Karolina Karwowska.
Wcześniej w przypadku pacjentów przewlekle chorych, którzy potrzebują ciągłej rehabilitacji, nie trzeba było mieć skierowania na każdy cykl terapii. W pozostałych przypadkach skierowanie ważne było przez rok.
Nowe przepisy krytykują nie tylko lekarze rehabilitacji. - Na tym przykładzie widać, że biurokracja zamiast się zmniejszać, ciągle się rozwija. Pacjent natomiast jest już na dalszym planie. To utrudnienie pacjentom dostępu do wszelkiego typu zabiegów, procedur, rehabilitacji. Dotyczy to szczególnie osób starszych, które mają ograniczone możliwości poruszania się - komentuje Hanna Wujkowska, lekarz internista.
Może więc właśnie o to chodziło, aby ludzi starszych, schorowanych, nierokujących wyleczenia "zniechęcić" do upominania się o ćwiczenia usprawniające? Bo jak wytłumaczyć fakt, że jednym przepisem płatnik-monopolista, czyli NFZ, oczyszcza kolejki do poradni rehabilitacyjnych zarówno z osób, które być może rzeczywiście jej nie potrzebują, jak i z tych, dla których od ćwiczeń i zabiegów zależy jakość życia?
Izabela Borańska
"Nasz Dziennik" 2009-05-06

Autor: wa