Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Reforma czy zrzucenie odpowiedzialności?

Treść

Posłowie PiS i środowisk nauczycielskich sprzeciwiają się reformie szykowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, która zakłada przeniesienie odpowiedzialności za system oświaty z rządu i państwa na samorządy lokalne. Według uczestników konferencji "Dokąd rząd PO - PSL prowadzi narodową edukację?", jeśli patrzymy na przyszłość edukacji pod kątem zamiarów obecnych władz, to niestety nie ma powodów do optymizmu. Proponowane przez minister edukacji Katarzynę Hall założenia reformy oświaty poddali wczoraj krytyce nie tylko posłowie PiS, ale także przedstawiciele nauczycielskiej "Solidarności" i Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Wydaje się, że najważniejszym zagrożeniem jest to, że po raz pierwszy od dawna państwo wyzbędzie się wpływu i odpowiedzialności za system edukacyjny - ocenił poseł Jarosław Zieliński (PiS). Poseł podkreślał konieczność wprowadzania rozważnych zmian, gdyż pospiesznie wprowadzone będą trudne do odwrócenia. Zieliński pytał, jak pogodzić zapisy planowanej reformy, która ma uwzględniać nie tylko wprowadzenie obowiązku szkolnego dla 6-latków, ale i czynniki ekonomiczne. Jego zdaniem, rząd tam, gdzie sobie nie radzi, przerzuca odpowiedzialność na władze samorządowe. I tak będzie z oświatą. Według prof. Ryszarda Legutki, sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta, przy myśleniu na temat reform w oświacie potrzebne jest zdroworozsądkowe podejście. - Jeżeli prowadzimy swoje dziecko do pierwszej klasy, to mówimy tak: Piotrusiu, Marysiu, uczcie się, bądźcie grzeczni. I to jest cała tajemnica uczenia się i wychowania - powiedział prof. Legutko. Jego zdaniem, reformy należy oceniać w ten sposób, czy po ich wprowadzeniu faktycznie mamy do czynienia z poprawą przekazywania wiedzy i wychowywania. Jeśli te dwa podstawowe składniki nie poprawiają się, to mamy do czynienia z "zawracaniem głowy" i "pozornym załatwianiem problemów" - określił profesor. Według niego, zlikwidowanie nadzoru kuratorskiego nad jakością nauczania jest unikaniem problemów. Zdaniem prezydenckiego ministra, przekazanie samorządom kształtowania procesu edukacji jest wynikiem ideologicznego przekonania ministerstwa, że "małe jest piękne, a rząd jest duży i brzydki". - Jest to myślenie niedobre, bo powinno się liczyć doświadczenie, a nie doktryna - zauważył Legutko. Przekonywał jednocześnie, że samorządy nie mają doświadczenia i w tym przypadku nieuzasadnione jest założenie reformy za takim rozwiązaniem, iż z bliska lepiej widać. Jednak plany ministerstwa najostrzej skrytykował Stefan Kubowicz, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Jego zdaniem, zamiary ministerstwa noszą "znamiona prywatyzacji i uwłaszczenia pewnej grupy ludzi", a państwo chce uciec od problemu małych nakładów na szkolnictwo. Wśród planowanych reform zauważalne jest też założenie, że "magiczna niewidzialna ręka rynku" ułoży również system edukacji. Przewodniczący Kubowicz obawia się, że przy pozbyciu się nadzoru nad szkołami wiele osób "liczy na skok na kasę". Z kolei według posła Sławomira Kłosowskiego (PiS), o niektórych propozycjach Katarzyny Hall trudno jest rozmawiać ze względu na zmieniające się cały czas pomysły pani minister. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-10-07

Autor: wa