Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Recepta na tańsze leki

Treść

Czy zostaną wprowadzone urzędowe ceny na medykamenty refundowane?

Polski pacjent jest w Europie najbardziej obciążony kosztami: za lekarstwa na receptę płaci aż 55 procent ich ceny - alarmuje Naczelna Izba Aptekarska.

Reformy wymaga jednak cały system refundacji, który jest nieprzejrzysty nie tylko dla aptekarzy i lekarzy, ale przede wszystkim dla pacjenta - podkreślał Andrzej Wróbel, prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej, podczas pierwszej Polsko-Niemieckiej Konferencji Farmaceutycznej, obradującej w Auditorium Maximum UJ.

Według wskazań Światowej Organizacji Zdrowia pacjent nie powinien płacić za leki więcej niż 40 procent. Wówczas można powiedzieć, że państwo właściwie spełnia swoje obowiązki wobec obywatela. Polsce daleko zatem do tych standardów, a byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie zabiegi części środowiska farmaceutycznego i lekarskiego, konkretnie - akcji informacyjnej "Aptekarze Pacjentom", w ramach której farmaceuci i lekarze doradzają, jak zamienić drogi lek na jego tańszy odpowiednik.

Pierwszym krokiem, koniecznym do zracjonalizowania ceny leków i przebudowania systemu refundacji jest - w ocenie Naczelnej Izby Aptekarskiej, która wielokrotnie zgłaszała resortowi zdrowia ten wniosek - wprowadzenie urzędowych cen stałych na leki refundowane. Wówczas ludzie nie kupowaliby leków na zapas w obawie przed wyższą ceną po wprowadzeniu kolejnych zmian na listach refundacyjnych i - co równie istotne - nie biegaliby od apteki do apteki, szukając tej, w której jest on najtańszy.

Ograniczyłoby to również drenaż funduszy przeznaczonych przez NFZ na leki. Te wydatki z roku na rok rosną, co w znacznej mierze jest - jak twierdzi NIA - rezultatem bardzo skutecznego u nas lobbingu firm farmaceutycznych.

Dla porównania, w Niemczech leki przepisywane na receptę mają stałą cenę urzędową - pacjent płaci za nie w każdej aptece taką samą cenę. I dopłaca do niej tylko ok. 10 procent: jeśli zatem lek kosztuje 50 euro, chory płaci 5 euro. Podobnie w przypadku leków bardzo drogich, stosowanych w przypadku chorób przewlekłych: ubezpieczony w niemieckiej kasie chorych nie może zapłacić więcej niż 10 procent ich ceny urzędowej. Jeśli jednak wydatki na leki chorego przekroczą w danym roku 1 procent jego pensji, wówczas kolejne otrzymuje on już za darmo. - Równocześnie 1 procent jego poborów trafia w formie podatku na fundusz, z którego leki są refundowane - mówi Magdalene Linz, prezes Związku Niemieckich Izb Aptekarskich.

DOROTA STEC-FUS

"Dziennik Polski" 2005-10-11

Autor: ab