Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rada Europy wzywa Polskę do legalizacji aborcji na życzenie

Treść

Powołana m.in. w celu ochrony praw człowieka Rada Europy opracowuje dla rządów 47 należących do niej państw zalecenie zalegalizowania i finansowania z państwowych pieniędzy zabójstw dzieci poczętych. Do wprowadzenia norm prawnych umożliwiających dokonywanie aborcji wzywa przede wszystkim Polskę, Maltę, Irlandię i Andorę. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy będzie głosowało nad projektem tej ustawy 16 kwietnia. Autorką projektu jest austriacka socjalistka Gisela Wurm. W stworzonym przez siebie dokumencie powołuje się ona na orzeczenie Komitetu ds. Praw Człowieka przy ONZ dopuszczające aborcję w sytuacji, kiedy dziecko zostało poczęte w wyniku przemocy, a także na proaborcyjnych postulatach przyjętych na międzynarodowych konferencjach w Kairze i Ottawie. Dla poparcia wysuwanych przez siebie argumentów przytacza dane dostarczone przez organizacje tworzące ogólnoświatowe lobby proaborcyjne, takie jak International Planned Parenthood Federation (IPPF). Rada Europy została powołana przede wszystkim w celu ochrony praw człowieka. W jej statucie możemy przeczytać: "Codzienne poszukiwanie skuteczniejszych sposobów zapewnienia ochrony praw człowieka jest jednym z podstawowych zadań Rady Europy". Widać wyraźnie, że Rada Europy stara się przeforsować popularną w liberalnych kręgach tendencję do uznania zabijania poczętych dzieci za prawa człowieka (!). - Aborcja na życzenie teoretycznie jest dostępna we wszystkich krajach wchodzących w skład Rady Europy, za wyjątkiem Andory, Malty, Irlandii i Polski - przypomniała w wydanym przez siebie oświadczeniu austriacka socjalistka Gisela Wurm. Autorzy projektu ubolewają m.in. nad tym, że brakuje lekarzy chętnych do dokonywania zabiegów aborcji. Jednocześnie podkreślają prawo wszystkich istot ludzkich, z kobietami włącznie, do poszanowania ich "nienaruszalności cielesnej" oraz wolności do sprawowania kontroli nad własnym ciałem. Żaden z "liberalnych obrońców ludzkiej wolności" nie upomina się natomiast o prawo poczętych dzieci do życia, do godności. - Jest to być może odpowiedź na moratorium na wykonywanie aborcji, a także na działania Stolicy Apostolskiej - oceniła w rozmowie z nami europoseł Urszula Krupa z Grupy Niepodległość/Demokracja. - Powstanie tego dokumentu pokazuje, że będą naciski na kraje, które mają ograniczenia dotyczące aborcji, finansowania środków antykoncepcyjnych. Jest to niebezpieczne, ponieważ pokazuje nam, że będą na nas wywierane naciski, że nasze prawo, które stanowimy, a mamy zagwarantowaną przynajmniej jednostronnie deklarację z zakresu Karty Praw Podstawowych, nie uchroni nas przed tymi naciskami. Na podstawie tego raportu, a także wydawanych przez Unię Europejską sprawozdań widać wyraźnie, że jest to ogólnoświatowa tendencja. Wbrew temu, co sobie państwa ustalają, zalecenia będą zupełnie inne - podsumowała. Zgromadzenie Parlamentarne wzywa wszystkie kraje, mające swoich przedstawicieli w Radzie Europy do: "zalegalizowania aborcji, jeżeli jeszcze tego nie uczyniły"; "zagwarantowania kobietom możliwości dokonania aborcji; pozwolenia kobietom na dokonanie wyboru" i "zaoferowanie warunków dla podjęcia wolnego i światłego [sic!] wyboru". Apeluje przy tym o przyjęcie stosownych strategii zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego "opartych o solidne i wiarygodne dane, zapewniając przy tym ulepszenie i rozwinięcie oferty środków antykoncepcyjnych, w tym wczesnoporonnych, poprzez wzrost inwestycji z narodowych budżetów". Oznacza to, że podatnicy będą zmuszeni finansować mordowanie nienarodzonych dzieci, niezależnie od wyznawanych przez siebie poglądów. Sprawozdawczyni wzywa przy tym do zwiększenia dostępu do środków antykoncepcyjnych, w tym wczesnoporonnych, poprzez ustalenie odpowiedniej wysokości ceny. Nietrudno się domyślić, że jedynym sposobem na to ma być włączenie ich na listę leków refundowanych, finansowanych przez państwo, czyli z naszych podatków. Zyskają na tym jedynie wielkie koncerny farmaceutyczne, kosztem wielu milionów matek, ojców i dzieci, nie mówiąc już o wszystkich obywatelach, którzy mają zostać zmuszeni przez "europejskich oświeconych" do tego finansowania. Zdaniem autorki projektu, aby zapobiegać rosnącej liczbie niechcianych ciąż u nastolatek, a co za tym idzie również aborcji, należy wprowadzić do szkół wychowanie seksualne, które w jej zamyśle nie mają nic wspólnego z wychowaniem do życia w rodzinie, w prawdzie o rodzinie. Jednocześnie Gisela Wurm przewrotnie podkreśliła, iż w publicznych kampaniach informacyjnych powinno znaleźć się więcej "treści prorodzinnych". Trudno przy tym jednoznacznie stwierdzić, co miała na myśli, ponieważ wszystkie wysunięte przez nią propozycje stanowią bezpośrednie uderzenie w rodzinę. Tym bardziej że chwilę później dodała: "W żadnym wypadku aborcja nie powinna być stosowana jako metoda planowania rodziny. Lecz w sytuacji, kiedy aborcja nie jest wbrew prawu, jest ona bezpieczna i dostępna". Wurm - wbrew faktom - próbuje wmówić, iż zakazanie aborcji nie zmniejsza liczby dokonywanych zabiegów, lecz prowadzi głównie do nielegalnych aborcji, które są bardziej traumatyczne i niebezpieczne. Projekt przegłosowano w Komitecie ds. Równych Szans Kobiet i Mężczyzn 21 głosami przeciwko 3. Jedna osoba wstrzymała się od głosu. Jeszcze nie prawo Propozycja Rady Europy nie ma wprawdzie mocy prawnej, ale to wcale nie oznacza, że nic nie znaczy. Stanowi bowiem pewną formę nacisku na rządy krajów członkowskich i w przyszłości może się okazać, że bardzo skuteczną. - Nie zaskakuje mnie takie stanowisko - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł PiS Tadeusz Cymański. - Wypowiedzi Rady Europy i w ogóle Unii były zawsze dość jednoznaczne w tej sprawie - dodał. Przypomniał też, że są trzy państwa: Polska, Malta i Irlandia, w których w różnej mierze obowiązuje prawo ochrony życia. - Jest dowód na jedno - niezależnie od dalszych losów traktatu czy miejsca w Unii: w wielu sprawach rozstrzygający głos będziemy mieli my sami. I nawet, gdybyśmy wystąpili z UE, to takie ustawodawstwo można przeforsować u nas. Największe zagrożenie stanowić mogą potencjalne przyszłe decyzje naszego parlamentu. Jak dotychczas chroni nas przed tym Konstytucja. Ale też są naciski, żeby to zmienić: proszę pamiętać, że SLD nigdy nie zrezygnował z prawa do aborcji na życzenie - skonstatował. Swoje wielkie zaniepokojenie wyraziła natomiast Urszula Krupa. - Uważam, że Platforma Obywatelska będzie chciała wprowadzić te zmiany, zwłaszcza pod naciskiem Rady Europy czy Unii Europejskiej. Większość dokumentów unijnych dotyczących tzw. zdrowia seksualnego wskazało pewien kierunek działania, który dokument Rady Europy jedynie potwierdza. Z jednej strony mówi się, że możemy sobie sami stanowić prawo, z drugiej zaś będą tego rodzaju naciski, a partie, które są bardzo uległe tendencjom idącym z Brukseli, będą starały się dostosować. Trudno przewidzieć, co się stanie, ale naciski z pewnością się utrzymają. Natomiast po przyjęciu traktatu całkowita legalizacja aborcji może być wprowadzona bardzo szybko - ostrzegła. Tymczasem Julia Pitera zdecydowanie zaprzeczyła, jakoby PO opowiadała się za tego rodzaju polityką. - Nie ma powodu, aby stanowisko polskiego rządu uległo zmianie. Uważam, że nawet jeżeli Rada Europy poruszyła tę kwestię, to i tak nie ma podstaw, aby znalazła się ona w polskim parlamencie - oświadczyła poseł Julia Pitera w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". - To, co robi polski parlament, jest suwerenną sprawą Polski - dodała. Stoicki spokój zachowuje Grażyna Gęsicka (PiS). - Nie obawiałabym się tych zmian - stwierdziła zapytana o ewentualne zagrożenia, jakie niesie ze sobą ten raport. - W ogóle się nie obawiam Rady Europy, gdyż nie wiem, kto miałby to wnieść, bo Rada Europy nie ma prawa do naszego parlamentu wnieść żadnego aktu prawnego, nie ma prawa inicjatywy ustawodawczej. W związku z tym, ktoś musiałby w Polsce się tym zająć, a wątpię, czy ktokolwiek to uczyni - uważa poseł Gęsicka. Polski parlament może jednak stracić możliwość podejmowania tego typu decyzji, jeżeli przeniesie te prerogatywy na instytucje Unii Europejskiej, ewentualnie - jeżeli zaakceptuje zwiększenie prerogatyw Rady Europy. - Projekt ten niezbicie dowodzi, że powinniśmy czynić wszystko, aby w przyszłości do tego nie dopuścić - powiedział w rozmowie z nami europoseł PiS Konrad Szymański. Niebezpieczeństwo jest tym bardziej realne, że jeżeli projekt zostanie przegłosowany, mimo iż nie ma mocy prawnej, może posłużyć środowiskom proaborcyjnym za punkt odniesienia do wysuwania dalszych żądań. Niektórzy eksperci obawiają się, że w przyszłości może stać się jedną z podstaw do ewentualnych roszczeń kobiet, którym odmówiono zabicia dziecka. Konrad Szymański uspakaja wprawdzie, że nie ma możliwości, aby raport ten posłużył za podstawę prawną wygrania procesu przed np. Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu, ale biorąc pod uwagę nieprecyzyjność unijnych norm prawnych, w przyszłości wszystko może się okazać możliwe. Rektor Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie ks. prof. Jan Maciej Dyduch w skierowanym do wiernych liście na drugi dzień Świąt Wielkanocnych 2008 r. potępił tego typu działania. "Każda forma ataku na życie ludzkie jest godna potępienia. Lecz szczególnie niebezpieczne są dwie: aborcja i eutanazja" - napisał w liście. Zdaniem rektora PAT, ludzkość mimo tragicznych doświadczeń XX wieku - wojen, nazizmu i komunizmu, "nie wyciągnęła właściwych wniosków". "Ewangelia życia była i jest przedmiotem bezceremonialnych ataków" - napisał ks. prof. Dyduch. Zaznaczył przy tym, iż aborcja to "zamierzone unicestwienie życia ludzkiego", "zabójstwo niewinnego, bezbronnego człowieka". Anna Wiejak Współpraca Maria Cholewińska Rada Europy - międzyrządowa organizacja, skupiająca prawie wszystkie europejskie kraje. Do jej statutowych zadań należy przede wszystkim ochrona praw człowieka, ochrona demokracji i współpraca państw członkowskich w dziedzinie kultury. Rada Europy powstała 5 maja 1949 roku w wyniku podpisania przez 10 państw (Belgię, Danię, Francję, Holandię, Irlandię, Luksemburg, Norwegię, Szwecję, Wielką Brytanię i Włochy) traktatu londyńskiego. Obecnie liczy 47 członków. Jej siedzibą jest Strasburg. Polska przystąpiła do RE w 1991 roku. "Nasz Dziennik" 2008-03-25

Autor: wa