Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Putin ma własny scenariusz

Treść

Premier Władimir Putin podczas kwietniowych uroczystości położy kamień węgielny pod budowaną w Lesie Katyńskim cerkiew prawosławną, która ma upamiętnić obywateli sowieckich zamordowanych w tym samym miejscu co Polacy. Tego typu działania w połączeniu z wypowiedziami przedstawicieli rosyjskiego rządu, że w Katyniu zginęli również żołnierze Armii Czerwonej, budzą zaniepokojenie polityków oraz członków Rodzin Katyńskich. Część politologów uważa, że Rosji chodzi o zniwelowanie wyjątkowości i ludobójczego charakteru mordu katyńskiego, by zestawiając go z innymi zbrodniami komunizmu, zdjąć z siebie odium odpowiedzialności.
Dmitrij Pieskow, rzecznik szefa rosyjskiego rządu, wypowiadając się przy okazji zaproszenia premiera Donalda Tuska do Katynia w związku z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, powiedział, że w miejscu tym w końcu lat 30. w rezultacie politycznych represji zginęła duża liczba radzieckich obywateli, w 1940 r. zostali rozstrzelani polscy oficerowie, a później przez nazistowskich okupantów - liczni żołnierze Armii Czerwonej. Wiadomo też, że Putin podczas spotkania z polskim premierem położy kamień węgielny pod budowę cerkwi w Lesie Katyńskim upamiętniającej wymordowanych tam obywateli radzieckich. Te działania i wypowiedzi strony rosyjskiej budzą wątpliwości wśród członków Rodzin Katyńskich. Przypuszczają, że Rosja chce w ten sposób zrelatywizować znaczenie ludobójstwa katyńskiego - czyli zaplanowanej akcji eksterminacji Narodu Polskiego, podjętej wspólnie ze swoim sojusznikiem - III Rzeszą. - Tak mi się wydaje, obym się myliła. Bardzo mi zależy, żeby Putin wypowiedział wreszcie te rzetelne słowa "przepraszam" i potwierdził, że Rosja dokonała ludobójstwa na naszych bliskich - mówi Emilia Maćkowiak, prezes zarządu Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Gdańsku.
Wątpliwości co do postawy władz rosyjskich mają również posłowie. Karol Karski (PiS) przyznaje, że "cały teren byłego Związku Radzieckiego to ziemia, gdzie na każdym kroku popełniane były zbrodnie". - Komunizm był ustrojem zniewalającym i zabijającym własnych obywateli. Natomiast istnieje oczywiście niebezpieczeństwo, że Rosjanie będą chcieli w pewien sposób rozmydlić pamięć o polskich ofiarach pośród wielu innych ofiar. Współczujemy Rosjanom, że sami siebie zabijali w takiej masie. Jest jeszcze aspekt zewnętrzny. Oni nie tylko zabijali samych siebie, ale również obywateli innych państw - twierdzi poseł. Zaznacza, że "polscy oficerowie znaleźli się w Katyniu, Miednoje i innych miejscach kaźni, nie dlatego że przyjechali do Związku Sowieckiego, ale dlatego że to państwo napadło na ich kraj". - Myślę, że miarą odpowiedzialności rosyjskiej jest to, że Rosja powinna pamiętać także o wymordowanych ludziach z innych państw. Nikt nie odbiera Rosjanom prawa do oddania hołdu swoich ofiarom. Tylko pamiętajmy o jednym: jeśli Katyń ma być symbolem mordów dokonywanych w Związku Radzieckim, to pytam się, dlaczego takim miejscem nie może być Kołyma, Morze Białe i porty, z których wypływały statki z więźniami następnie zatapiane. Poza Katyniem jest dużo miejsc na terenie obecnej Rosji, gdzie ginęli Rosjanie w o wiele większej skali - co oczywiście nie umniejsza znaczenia tego pierwszego - zauważa Karski.
Profesor Mieczysław Ryba, politolog, członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, nie ma wątpliwości co do intencji ostatnich posunięć strony rosyjskiej w kwestii uczczenia ofiar Katynia. Jego zdaniem, rysuje się pewien scenariusz relatywizacji tej zbrodni na polskich oficerach. - Nie oznacza to, że Putin zaneguje zbrodnię katyńską i sprawstwo sowieckie, ale że zaneguje jej wyjątkowość. Czyli pokaże ją w całym splocie różnorakich zbrodni stalinowskich, które tam miały miejsce, i cerkiew będzie to symbolizować - informuje Ryba. Według niego, z polskiego punktu widzenia "istotą obchodów katyńskich powinno być ukazanie celu, jaki przyświecał wówczas państwu sowieckiemu". - A było nim zlikwidowanie Narodu Polskiego poprzez likwidacje jego elity. W tym sensie była to zbrodnia ludobójstwa na Narodzie Polskim, czego władze rosyjskie nie chcą przyznać, bo łączy się to z pokazaniem jej wyjątkowości - dodaje politolog. W opinii prof. Ryby, działanie takie podyktowane jest obawą przed ewentualnymi roszczeniami odszkodowawczymi oraz tym, że zbrodnia katyńska burzy mit, jakoby jedynym najważniejszym celem ówczesnego Związku Radzieckiego było pokonanie Niemiec hitlerowskich.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-03-09

Autor: jc