Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Punkty sprzedaży paliw czy sex-shopy?

Treść

Typowy wystrój stacji benzynowej należącej do PKN Orlen, spółki kontrolowanej przez państwo: tuż przy ladzie, na wysokości oczu dziecka, obok czekolad rozkładane są prezerwatywy. Kupujący paliwo może także obejrzeć ogromną różnorodność pism pornograficznych. Klienci są oburzeni. Niektórzy z nich już w listopadzie 2007 roku wystosowali list otwarty do rzecznika PKN Orlen ds. etyki. Skarżą się w nim na naruszanie "elementarnych norm moralnych" przez właścicieli tychże placówek. Zwracają także uwagę na to, iż pojawiły się doniesienia, że sprzedawcy i kierownicy poszczególnych stacji są zmuszani do tworzenia takich ekspozycji. Przepisy prawne, zakazujące propagowania treści pornograficznych, są w polskim kodeksie karnym bardzo niespójne. Problem polega na tym, że nie podaje się żadnej definicji tego, jaka pornografia jest jeszcze legalna, a co jest ewidentnie zakazane. Treść przepisu zakazującego propagowania pornografii może być bardzo różnie interpretowana. Jak mówi dr Joanna Taczkowska-Olszewska, specjalistka od prawa prasowego, bardzo rzadko zdarza się, żeby ktoś poniósł odpowiedzialność z tytułu przestępstwa polegającego na propagowaniu treści pornograficznych. - To jest kwestia z jednej strony norm prawnych, a z drugiej pewnego poszanowania dla godności człowieka i zrozumienia tej godności oraz poczucia przyzwoitości - tłumaczy. - Mamy tutaj do czynienia ze sferą, której nie normują przepisy prawa. One rzeczywiście zakazują pornografii, ale z uwagi na to, że samo sformułowanie "pornografia" nie zostało zdefiniowane, więc różnie to oceniają zarówno prawnicy, jak i sądy. W zależności od tego, kto przewodniczy składowi orzekającemu, jedni sędziowie dojdą do przekonania, że został naruszony ten zakaz, wynikający z kodeksu karnego, a inni że nie - dodaje dr Taczkowska. Udziałowcem PKN Orlen jest Skarb Państwa, jednakże ministerstwo w żaden sposób nie monitoruje tego, co dzieje się np. na stacjach benzynowych. - Skarb Państwa sprawuje nadzór tylko w zakresie posiadanych akcji - ma tam niecałe 18 procent. Problematyka nadzoru ministra skarbu nad spółkami, które mu podlegają, jest zupełnie inna - mówi Agnieszka Lubieńska z wydziału komunikacji społecznej Ministerstwa Skarbu Państwa. To, w jaki sposób dana spółka się reklamuje czy przekazuje informacje, należy do zadań jej zarządu. - Minister skarbu na pewno nie zajmuje się czymś takim, jak wyglądają sklepy, w jaki sposób spółka prezentuje gazety. Ja osobiście przy kasie nie spotkałam tego typu czasopism. Trzeba zwrócić się do rady nadzorczej, która sprawuje bieżący nadzór nad bieżącą działalnością zarządu - dodaje Lubieńska. Zdaniem dr Taczkowskiej, tej sytuacji nie da się rozwiązać, powołując się na zapisy prawne. - Nie ma żadnego przepisu, który zobowiązywałby spółkę Skarbu Państwa do tego, żeby zachowywała się odpowiednio czy przyzwoicie. Trudno jest wymagać przyzwoitości na gruncie prawa czy norm prawnych. To jest kwestia po prostu etyki, obyczaju - tego, kto pełni wysokie funkcje w państwie i kto zarządza tym przedsiębiorstwem - podkreśla. Sam zainteresowany, PKN Orlen, nie widzi problemu. - Nie jestem osobą upoważnioną do wydawania jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie - odpowiada Joanna Pietrak z Biura Prasowego PKN Orlen. - Musiałabym się zapoznać, czy rzeczywiście tego typu sytuacje mają miejsce i jakie jest zdanie zarządu - dodaje. Maria Cholewińska "Nasz Dziennik" 2008-02-19

Autor: wa