Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Puchar UEFA: CSKA Moskwa na drodze Lecha Poznań

Treść

Bez Rafała Murawskiego i na sztucznej murawie zmierzą się dziś piłkarze Lecha Poznań w wyjazdowym meczu z CSKA Moskwa w trzeciej kolejce fazy grupowej Pucharu UEFA. - Remis mnie ucieszy - przyznał prowadzący "Kolejorza" Franciszek Smuda, który jednak nie ma wątpliwości, iż jego podopiecznych czeka niezwykle ciężka przeprawa. Gospodarze są liderem grupy H, mają na koncie komplet punktów i ogromne aspiracje. Trzy tygodnie temu poznaniacy na własnym stadionie zremisowali z AS Nancy 2:2, tracąc drugą bramkę w ostatnich fragmentach spotkania. Było to na razie ich jedyne spotkanie w fazie grupowej (w pierwszej kolejce pauzowali), z punktem po stronie zysków zajmują trzecie miejsce w tabeli, wyprzedzając Deportivo La Coruna i Feyenoord Rotterdam, które dotychczas tylko przegrywały (Holendrzy w dwóch meczach, Hiszpanie w jednym). Liderem, i to zdecydowanym, jest CSKA - Rosjanie najpierw pokonali Deportivo 3:0, potem Feyenoord 3:1, w obu starciach prezentując się chwilami znakomicie. Teraz chcą tę serię podtrzymać, ba, ich celem jest sięgnięcie po Puchar UEFA. To jednak dalsza przyszłość, na razie chcą zająć pierwsze miejsce w grupie, by w kolejnej rundzie uniknąć teoretycznie silniejszego przeciwnika. - Awans mamy już praktycznie zapewniony, ale to nic nie oznacza. Zagramy o zwycięstwo, choć nie będzie łatwo. Lech to dobry zespół, ma w składzie kilku wyróżniających się graczy, na których będziemy musieli zwrócić baczną uwagę - zapowiada trener Walerij Gazzajew. Niekwestionowaną gwiazdą CSKA jest brazylijski napastnik Vagner Love, świetnie wyszkolony technicznie, błyskotliwy, skuteczny. W drugiej linii wyróżnia się doskonale pamiętany z mistrzostw Europy Jurij Żirkow, nieszablonowy, groźny, szybki, przy tym nieobawiający się twardych, męskich starć. W kadrze drużyny jest także Dawid Janczyk, ale były reprezentant naszej młodzieżówki nie ma szans na grę w podstawowym składzie. Polak co najwyżej pojawi się na ławce rezerwowych, być może Gazzajew wpuści go na boisko na ostatnie minuty. Poznaniaków czeka ciężka przeprawa, Smuda jest wręcz przekonany, iż najtrudniejsza w najnowszych dziejach "Kolejorza". Z jednej strony mocny rywal, z drugiej wyzwaniem dla jego podopiecznych będzie sztuczna murawa, na której swe mecze rozgrywają Rosjanie. Aby się do niej przygotować, lechici przeprowadzili kilka treningów na boisku z podobną nawierzchnią. - Wbrew pozorom aż tak bardzo się jej nie obawiam, z naszym stylem gry nie powinniśmy mieć problemów z dopasowaniem się do niej - podkreśla szkoleniowiec. Największym zmartwieniem Smudy będzie jednak brak Rafała Murawskiego. Defensywny pomocnik, jeden z filarów drużyny, nie wyleczył do końca urazu mięśnia dwugłowego i do Moskwy nie poleciał. A umiejętna obrona (całego zespołu, począwszy od napastników), paraliżowanie ofensywnych zapędów Rosjan będzie w dzisiejszym meczu kluczem do powodzenia. Poznaniacy, lubujący się w atakach, strzelający sporo bramek, tym razem zagrają ostrożniej, najprawdopodobniej z jednym tylko napastnikiem. Sam Smuda, zwykle deklarujący walkę o pełną pulę, nie ukrywa, iż ucieszy go zdobycie jednego punktu. - Remis będzie dobrym wynikiem. CSKA to teoretycznie najsilniejszy rywal, z jakim przyjdzie się zmierzyć Lechowi pod moim okiem, ale czy tak faktycznie będzie, przekonamy się na boisku. Oglądaliśmy sporo meczów Rosjan, wiemy, czego możemy się po nich spodziewać. Przede wszystkim nie możemy stracić bramki, ale nie znaczy to, że zamierzamy cały czas tylko i wyłącznie się bronić. Zagramy otwartą piłkę, acz rozsądnie i jeśli tylko zrealizujemy perfekcyjnie wszystkie założenia taktycznie możemy osiągnąć swe cele - mówi trener poznaniaków. O Lechu mówi się od dłuższego czasu i dużo, i dobrze. Poszczególni piłkarze zdobywają coraz lepszą markę, są obserwowani przez wysłanników możnych klubów zachodnich (choć, jak podkreślają włodarze klubu, żaden z nich nie jest na sprzedaż, i to za "żadną cenę") i dziś będą mieli doskonałą okazję do udowodnienia swej wartości na tle bardzo mocnego i wymagającego przeciwnika. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-11-27

Autor: wa