Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pszczoła pod ochroną

Treść

Polski Związek Pszczelarski apeluje do ministra rolnictwa o powołanie zespołu specjalistów, który na bieżąco będzie monitorował wpływ roślin modyfikowanych genetycznie (GMO) na pszczoły miodne. "Chcemy na bazie tego, co zbadali już i nadal badają uczeni w wielu krajach świata, mieć bieżącą i pełną orientację o potencjalnych zagrożeniach, jakie z tytułu bezpośredniego związku pokarmowego pszczół z GMO mogą pojawić się w pszczelarskich gospodarstwach" - napisał do ministra Marka Sawickiego Tadeusz Sabat, prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego. Taki zespół, który składałby się z naukowców i innych specjalistów związanych z pszczelarstwem, miałby gromadzić i analizować wszelkie dane dostępne w literaturze naukowej na całym świecie na temat wpływu GMO na pszczoły. Kazimierz Sabat tłumaczy, że wniosek pszczelarzy jest jak najbardziej zasadny. Wynika to z oceny bardzo złej sytuacji, jaka dotknęła pszczele rodziny w Europie i Ameryce Północnej. W tym roku zaobserwowano niebezpieczne zjawisko masowego wymierania pszczelich rodzin po okresie zimowym. Pisaliśmy już o tym kilkakrotnie, bo i w Polsce pszczelarze z wielu regionów też zostali tym dotknięci. Podejrzewano, że jest to skutek wystąpienia zaraźliwej choroby. Poza tym właściciele pasiek obawiają się, że powodem tego zjawiska może być także cukier złej jakości, którym karmiono zimą pszczoły. Ale w USA i Europie Zachodniej hodowcy zwracają uwagę również na potencjalny negatywny wpływ upraw GMO na środowisko, w którym od wieków żyją pszczoły. - Wśród podnoszonych hipotez jest także domniemany związek zaburzeń w biologii i zdrowotności pszczół z szerokim wprowadzaniem do praktyki rolniczej roślin z grupy GMO - argumentuje Sabat. I przypomina, że pszczoła miodna jest ściśle zależna od produktów roślin (nektar i pyłek kwiatowy). Tymczasem, jak podkreśla prezydent PZP, w dyskusjach nad GMO pomija się lub traktuje marginalnie sprawy związane z bezpieczeństwem pszczół. Choć trzeba przyznać, że coraz częściej również ta sprawa jest podnoszona przez przeciwników GMO. Rośliny modyfikowane zawierają bowiem substancje, które mają je chronić przed szkodnikami, ale takie trujące związki są szkodliwe również dla pożytecznych owadów, do których należą wszak pszczoły. W Polsce wydaje się, że jeszcze zagrożenie GMO dla przyrody i pszczół jest znikome. Mamy bowiem ledwie kilkaset hektarów eksperymentalnych wciąż upraw roślin modyfikowanych, głównie kukurydzy. A w krajach zachodnich, zwłaszcza w USA, pól obsianych lub obsadzonych GMO jest już tysiące hektarów i wciąż ich przybywa. Ale jednocześnie, na co zwracają uwagę pszczelarze, jest to właśnie ostatni moment, aby zbadać wpływ organizmów modyfikowanych na pszczoły i w razie potrzeby przeciwdziałać takiemu zagrożeniu. - Przecież pszczoła to wręcz stały element polskiego wiejskiego krajobrazu. Trudno sobie wyobrazić, aby miało jej nie być nad naszymi polami. Dlatego jeśli zostałoby dowiedzione, że GMO ma negatywny wpływ na te i inne owady, to byłby to dodatkowy argument, aby zakazać takich upraw nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach - podkreśla Mirosław Matuszewski, agrotechnik.. Krzysztof Losz "Nasz Dziennik" 2008-06-11

Autor: wa