Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przybywa pielgrzym pokoju

Treść

Wszystkich was proszę, byście towarzyszyli mi modlitwą, by pielgrzymka ta przyniosła wszystkie owoce, jakich Bóg pragnie.
Benedykt XVI

Inaczej niż w Kolonii, Polsce, Walencji, Bawarii na ulicach Stambułu nie widać entuzjazmu związanego z przybyciem Ojca Świętego, który rozpoczyna dziś czterodniową wizytę w Turcji. To, że już jutro Benedykt XVI powita mieszkańców Stambułu, jest jednak zauważalne: nie ma wprawdzie plakatów czy chorągiewek w barwach Watykanu, ale wokół miejsc, które znajdują się w programie podróży, można zaobserwować wzmożoną obecność służb mundurowych. Zamiast: "Czekamy na Ciebie", "Kochamy Ciebie", "Wir lieben Dich", "Viva el Papa" - w centrum miasta powiewa transparent: "Papieżu, nie chcemy Cię tutaj". Przez ogromny szum medialny z trudem przebijają się głosy tych, którzy z pielgrzymką Ojca Świętego wiążą wielkie nadzieje. Nie ustają też ich modlitwy.

Przed bazyliką Mądrości Bożej (Hagia Sophia), dawną świątynią chrześcijańską, zamienioną później na meczet, a ostatecznie na muzeum, odbył się wczoraj milczący protest około dwustu muzułmanek. Nie chcą one, by Papież przestąpił progi tej budowli, co ma nastąpić we czwartek. Niektóre z nich przyprowadziły dzieci przystrojone w opaski z antypapieskimi hasłami. Protest trwał około godziny. W niedzielne przedpołudnie na placu Caglayan miał miejsce zorganizowany przez islamską Partię Szczęścia - niemającą reprezentacji w parlamencie - wiec, w którym uczestniczyło kilkanaście tysięcy przeciwników wizyty Benedykta XVI (zamiast zapowiadanych 1,5 mln). Protestujący wyrażali swoje niezadowolenie gwizdami i pomrukami, wznosili pełne nienawiści okrzyki, jak np.: "Kościół jest inkwizycją!", "Papieżu, nie przyjeżdżaj!". Podobne manifestacje organizowano dwa miesiące temu, gdy niektórzy przedstawiciele świata muzułmańskiego opacznie zrozumieli wykład Benedykta XVI z Ratyzbony, poświęcony m.in. islamowi.
Trzeba podkreślić, że te skrajne postawy nie są reprezentatywne dla całego społeczeństwa tureckiego, ale nagłaśniają je niektóre media. Dziennikarze nawiązują do nich bądź to podnosząc wątek tzw. islamu politycznego, bądź też stawiając pytanie o cel wizyty Ojca Świętego. A celem pielgrzymki z pewnością nie jest konfrontacja, lecz szczery dialog.
Wizyta Benedykta XVI w Turcji ma służyć zacieśnieniu dialogu ekumenicznego z prawosławiem, udzieleniu wsparcia chrześcijańskiej mniejszości w tym kraju i kontynuacji dialogu chrześcijan ze światem islamu. Jak zapowiadał komentator "L'Osservatore Romano", Papież przybywa tu z orędziem św. Piotra: "Łaska wam i pokój niech będą udzielone obficie".
Ani Hagia Sophia, ani kościół św. Jerzego nie są już dostępne dla pielgrzymów i akredytowanych na papieską wizytę dziennikarzy. Wczoraj reporterzy "Naszego Dziennika" byli jednak świadkami sytuacji, gdy do prawosławnej świątyni wpuszczono turecką ekipę telewizyjną, bez słowa wyjaśnienia dla oczekującej grupy dziennikarzy mediów światowych.
Ze względu na szczególne środki bezpieczeństwa do tej pory szczegóły wizyty nie są powszechnie znane.
Ankara, miasto założone około 1200 r. przed n.Chr., to pierwszy etap wizyty apostolskiej Benedykta XVI w Turcji. Ojciec Święty, w którego intencji modli się cały Kościół, przybędzie tu dziś po południu, by spotkać się z prezydentem Turcji Ahmetem Necdetem Sezerem, z delegowanym do reprezentowania rządu wicepremierem i korpusem dyplomatycznym. Będzie rozmawiał z duchowym przywódcą tureckich muzułmanów, wielkim muftim Alim Bardakoglu. Niewykluczone, że na lotnisku Esemboga może dojść do nieplanowanego wcześniej spotkania z premierem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, który tego dnia udaje się na szczyt NATO na Łotwę. Jutro Ojciec Święty odprawi Mszę Świętą w Domu Matki Bożej w Efezie, a następnie uda się do Stambułu, gdzie spotka się z patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem I - zwierzchnikiem prawosławia. Nawiedzi też patriarchalny kościół św. Jerzego. W liczącym 18 mln mieszkańców mieście Papież pozostanie do piątku. We czwartek podczas prawosławnej liturgii ma nastąpić podpisanie wspólnej deklaracji Benedykta XVI i Bartłomieja I. Ojciec Święty złoży wizytę w muzeum przy bazylice Hagia Sophia oraz - co Watykan potwierdził w niedzielę - w Błękitnym Meczecie. Spotka się z tureckim Episkopatem Kościoła katolickiego oraz patriarchą Ormian Mesrobem II. Będzie również rozmawiał z metropolitą syryjsko-prawosławnym i wielkim rabinem Turcji. W ostatnim dniu pielgrzymki Papież będzie przewodniczył Eucharystii w katedrze Świętego Ducha.
Jolanta Tomczak, Stambuł



Podróż na miarę apostoła
Kto śledzi papieskie nauczanie, bardzo łatwo odczyta to, co jest kluczem do zrozumienia nastawienia, z jakim do Turcji przybywa Ojciec Święty. Benedykt XVI w katechezach wygłaszanych w ramach środowych audiencji ogólnych od kilku tygodni przybliża dziedzictwo i nauczanie św. Pawła, który przecież urodził się na terenie Azji Mniejszej, a po nawróceniu misyjne szlaki trzykrotnie prowadziły go przez Efez.
Święty Paweł z jednej strony głosił Chrystusa tym, którzy go jeszcze nie poznali, z drugiej strony strzegł wiary i troszczył się o jej rozwój tam, gdzie ziarno Ewangelii zostało już zasiane. I w tym duchu apostolskim przez najbliższe dni będzie pielgrzymował Ojciec Święty. Jedzie do Turcji - jak się wyraził jeden z księży kardynałów - jako "pielgrzym pokoju, otwarty na dialog i spotkanie". Jedzie na ziemie, które chrześcijaństwem zostały namaszczone przez samych apostołów, a dziś "mała trzódka" wyznawców Chrystusa potrzebuje pokrzepienia. Jedzie wreszcie, żeby realizować pragnienie naszego Pana, "aby byli jedno", modląc się i spotykając z chrześcijaństwem wschodnim.
Czy to trudna pielgrzymka? Zapewne tak. Trzeba jednak podkreślić, że trudność misji apostolskiej nie tyle wynika z nastawienia przeciw Papieżowi pewnych grup - w tym wypadku muzułmańskich mieszkańców Turcji, co raczej z ewentualnej "zatwardziałości serc" ludzi, do których z orędziem Dobrej Nowiny on przybywa. Czy w tym kontekście łatwiejszą można by np. nazwać pielgrzymkę do jakiegoś tradycyjnie chrześcijańskiego, ale w rzeczywistości bardzo zlaicyzowanego kraju, w którym promuje się prawodawstwo i życie "jakby Boga nie było"?
Gdy zwracamy uwagę na papieską podróż do Turcji i z niepokojem rozważamy sprawę jego bezpieczeństwa, znowu trzeba nam wrócić do św. Pawła. "Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwie od zbójców, w niebezpieczeństwie od pogan, w niebezpieczeństwie na pustkowiu, w niebezpieczeństwie na morzu, w niebezpieczeństwie od fałszywych braci", opisuje swój misyjny trud apostoł narodów. Widać zatem, że pielgrzymka Benedykta XVI do Turcji, wraz ze wszelkimi uwarunkowaniami, także tymi niezwykle bolesnymi, mieści się w realiach apostolskiego przepowiadania. Stąd też tak bardzo zrozumiałe jest, że - jak zapewnił ks. abp Dominique Mamberti z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej - Benedykt XVI ani przez chwilę nie myślał o odwołaniu podróży do Turcji.
Sławomir Jagodziński, "Nasz Dziennik" 2006-11-28

Autor: ea