Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przy brzozowym krzyżu

Treść

Eucharystią i modlitwą uczczono pamięć ks. Władysława Gurgacza SJ, kapelana Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej (ps. "Sem"), oraz dwóch innych żołnierzy tej organizacji, którzy 14 września 1949 r. po sfingowanym procesie straceni zostali w krakowskim więzieniu na Montelupich. Wczoraj minęła 60. rocznica ich męczeńskiej śmierci.

W trakcie Mszy św. sprawowanej w krakowskim kościele pw. Miłosierdzia Bożego (na os. Oficerskim) modlono się w intencji pomordowanych żołnierzy PPAN. Jej główny celebrans o. Artur Józef Machała OFM nawiązując do uroczystości Podwyższenia Krzyża Świętego, przypomniał w swym kazaniu o roli tego symbolu w życiu chrześcijanina. - Chrześcijanin musi umieć kontemplować wzór Chrystusa. Mamy tego przykład w naszych świętych patronach i w ks. Władysławie, który poniósł męczeńską śmierć w obronie słusznej sprawy. Walczył do końca, nie tylko o wolność polityczną, ale i wewnętrzną, którą każdy człowiek ma zagwarantowaną przez samego Boga - powiedział gwardian klasztoru Ojców Franciszkanów Reformatów.
Po zakończeniu Eucharystii, w której uczestniczyło kilkadziesiąt osób kultywujących pamięć o bohaterskich uczestnikach powojennych zmagań o niepodległość Polski, wierni przeszli na pobliski cmentarz Rakowicki, aby przy grobie kapelana PPAN, określanego mianem "Popiełuszki okresu stalinowskiego", modlić się za dusze wszystkich zmarłych członków tej podziemnej organizacji. W trakcie uroczystości przygotowanej staraniem krakowskich kombatantów z Narodowych Sił Zbrojnych oraz Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego przypomniano, że kilku żołnierzy PPAN zginęło w sierpniu 1949 r. na Słowacji podczas próby przedarcia się części oddziału na Zachód. W wyniku zasadzki urządzonej przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki śmierć poniósł także Stanisław Pióro "Emir" - dowódca zbrojnego ramienia PPAN, którego pierwotna nazwa brzmiała: Pierwszy Podhalański Oddział Partyzantów pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Królowej Różańca Świętego, a który potem określany był mianem "Żandarmerii". Wspomniano też życzenie wypowiedziane na krótko przed śmiercią przez ks. Gurgacza: "Gdy umrę, tam w górach postawcie mi brzozowy krzyż". Na Hali Łabowskiej, gdzie znajdowała się leśna siedziba "Żandarmerii", ustawiono zarówno granitowy obelisk, jak i brzozowy krzyż, natomiast na krakowskim cmentarzu również stanął ów symboliczny znak partyzanckiego losu. Modląc się nad mogiłą niezłomnego kapelana PPAN, przypomniano słowa ppor. Jana Witowskiego (ps. "Szlifibruk"), jednego z kilku żyjących jeszcze żołnierzy PPAN, który przemawiając do młodzieży z XIII LO, wiernie uczestniczącej w uroczystościach upamiętniających postać zamordowanego przez komunistów jezuity, zwrócił się z płomiennym apelem o upamiętnienie o. Gurgacza stosownym monumentem. - Wierzę, że przyjdzie takie społeczeństwo, które upomni się wreszcie o swoich męczenników i o swoich bohaterów. I że tu, w królewskim Krakowie, stanie pomnik ks. Gurgacza - mówił Witowski w trakcie rocznicowego spotkania związanego z politycznym mordem dokonanym na żołnierzach PPAN i ich bohaterskim kapelanie.
Marek Żelazny, Kraków
"Nasz Dziennik" 2009-09-15

Autor: wa