Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przesilenie w PiS

Treść

Wczoraj po południu odbyło się posiedzenie komitetu politycznego, podczas którego politycy PiS omawiali sytuację w partii. Prezes Jarosław Kaczyński zaproponował wczoraj frakcji nazwanej przez media "ziobrystami" kompromisową propozycję rozwiązania konfliktu. Jednak Ziobro z Kurskim nie skłaniają się ku jej przyjęciu. Dlaczego? - Ten "kompromis" to była typowa "propozycja nie do odrzucenia" - mówi jeden ze współpracowników Zbigniewa Ziobry, sugerując, że sprawy zaszły już bardzo daleko. Więcej wyjaśnił już po posiedzeniu rzecznik partii Adam Hofman. Według niego, propozycja złożona przez Kaczyńskiego zakłada oddanie się Ziobry i Kurskiego do dyspozycji prezesa partii oraz zaprzestanie takich publicznych wypowiedzi, które szkodzą Prawu i Sprawiedliwości.

Równocześnie rozpoczęło się postępowanie dyscyplinarne przeciwko tym dwóm członkom PiS oraz Tadeuszowi Cymańskiemu. - Jeśli europosłowie przyjmą kompromis, możemy wrócić do współpracy. Jeśli nie, to postępowanie dyscyplinarne zakończy się w parę dni - uzmysławiał Hofman.
Posiedzenie komitetu było dość krótkie i nie doszło podczas niego do żadnych poważnych dyskusji. - Prezes postawił sprawę jasno i powiedział, że w Dzień Zaduszny spieszy się do Krakowa - mówi jeden z uczestników.
Dlatego Zbigniew Ziobro w towarzystwie europosłów, a także Beaty Kempy i Arkadiusza Mularczyka wygłosił jedynie krótkie oświadczenie. Wyraził nadzieję, że "dialog wygra z wolą używania metod represji, metod siłowych, prób zastraszenia". - Głęboko wierzymy w słuszność naszych postulatów, wierzymy w możliwość zwycięstwa PiS z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, chcę to podkreślić, i dlatego jesteśmy konsekwentni w tym, co powiedzieliśmy. Jeśli nie teraz, to kiedy? - pytał retorycznie Ziobro.
Przypomnijmy, że poszło m.in. o publiczne wypowiedzi Zbigniewa Ziobry i Tadeusza Cymańskiego, w których diagnozowali powyborczą sytuację w ugrupowaniu. Proponowali zmiany i wewnętrzną debatę na temat ich przeprowadzenia. Zamiast tego na głowę wiceprezesa spadły gromy. Krytykowano go przede wszystkim za postawienie hipotezy zbudowania dwóch formacji prawicowych, jeśli kolejne wybory również zakończą się klęską. Ziobrze zarzucono nielojalność i rozbijanie partii. W poniedziałek na ręce prezesa trafił list. Zdaniem Ziobry, Kaczyński powinien skorzystać z władzy, jaką daje mu statut partii, i powstrzymać swoich współpracowników od ataków personalnych kierowanych pod jego adresem, jak również pod adresem innych deputowanych, którzy po wyborach postanowili podjąć wewnętrzną debatę na temat strategii politycznej po kolejnych przegranych wyborach.
Wczoraj, zanim odbyło się posiedzenie komitetu, publicznie wypowiadał się nie tylko były minister sprawiedliwości, ale również Beata Kempa, Jacek Kurski i Tadeusz Cymański. Kempa oświadczyła, że nie ma mowy o usunięciu Ziobry z partii. Przypomniała, że tak jak ona przyznaje się do lojalności wobec wiceprezesa Ziobry, tak inni politycy PiS tworzą partyjne frakcje, które powinny współistnieć obok siebie, a nie brutalnie się zwalczać. - Mamy jeszcze frakcję pana Adama Lipińskiego, mamy - sympatycznie nazywany, który sobie bardzo, bardzo cenię za to, że tę partię założyli i w niej trwali - tzw. zakon [byli działacze Porozumienia Centrum - przyp. red.], więc myślę, że to jest coś, co nas może w dyskusji ubogacać i wznosić na zdecydowanie wyższy poziom - tłumaczyła Kempa. Jacek Kurski w RMF FM podkreślał natomiast, że wyrzucenie z partii Zbigniewa Ziobry byłoby "szaleństwem i samobójstwem".
Wypowiedzi Ziobry, Kempy i Kurskiego ostro skomentował Adam Hofman. - Chyba wszystko zależy od pana posła Kurskiego i pana posła Ziobry, bo chyba w ten sposób wygląda dzisiaj kierownictwo tej grupy. Jeśli zakończą się tego typu działania, to jeszcze jest możliwość współpracy, jeśli one będą eskalowane - tak jak dzisiaj - to my się pożegnamy i panowie podzielą los Polski Plus, Prawicy RP i PJN - ostrzegał przed posiedzeniem komitetu.
Maciej Walaszczyk

Nasz Dziennik Czwartek, 3 listopada 2011, Nr 256 (4187)

Autor: au