Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przepychanie budżetu

Treść

Po wielogodzinnych negocjacjach przywódcy państw „27” uzgodnili wczoraj w Brukseli nowy unijny budżet na lata 2014-2020. Po raz pierwszy UE będzie mieć wieloletni budżet mniejszy od poprzedniego.

Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, wyrażając umiarkowane zadowolenie z kompromisu, zastrzegł jednak, że konieczne jest jeszcze zatwierdzenie budżetu przez Parlament Europejski. – Ten kompromis pokazuje, że przywódcy czują się współodpowiedzialni za Europę. (…) Nie jest to budżet idealny, ale jest w nim wystarczająco wiele dla każdego – zaznaczył Van Rompuy, dodając, że jest on nastawiony „na przyszłość”. Wypracowane kwoty są jednak o 12 mld niższe od tych, które w listopadzie proponował przewodniczący Rady Europejskiej. Kompromis przewiduje, że w ciągu siedmiu lat zobowiązania Unii sięgną 960 mld euro, a rzeczywiste płatności – 908 mld euro. – Być może nie jest to perfekcyjny budżet dla wszystkich, ale każdy znajdzie w nim wiele dla siebie – przekonywał Van Rompuy. O wiele większy entuzjazm wyrażali po głosowaniu premier Donald Tusk i jego współpracownicy, którzy – idąc za przykładem ministra Radosława Sikorskiego – rozpoczęli ogłaszanie rzekomego zwycięstwa za pośrednictwem Twittera.

Szef PE Martin Schulz skrytykował przyjęte założenia budżetowe, podkreślając, iż różnica pomiędzy tzw. zobowiązaniami a płatnościami w budżecie UE, które są mniejsze od zobowiązań, grozi deficytem unijnego budżetu. W związku z tym zapowiedział już, że się pod nim nie podpisze.

Porozumienie budżetowe nie umocni konkurencyjności gospodarki europejskiej, a przeciwnie – osłabi ją – uznali we wspólnym oświadczeniu szefowie największych frakcji w Parlamencie Europejskim i zagrozili wetem. Joseph Daul (EPL), Hannes Swoboda (socjaldemokraci), Guy Verhofstadt (liberałowie) oraz Rebbeca Harms i Daniel Cohn-Bendit (Zieloni) wyrazili opinię, że PE nie może zaakceptować piątkowego porozumienia w jego obecnej formie. „Ubolewamy, że (Herman) Van Rompuy nie rozmawiał z nami i nie negocjował w ostatnich miesiącach” – napisali. Wskazali ponadto, że teraz rozpoczną się „prawdziwe negocjacje z Parlamentem Europejskim”.


Tajne głosowanie?

Niewykluczone, że by ułatwić europarlamentarzystom podjęcie „jedynej słusznej” decyzji w sprawie budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020, zapadnie decyzja, iż wyniki głosowania w tej sprawie w Parlamencie Europejskim mogą zostać utajnione. Tajne głosowanie miałoby pozwolić uniknąć europosłom politycznej odpowiedzialności wynikającej z zagłosowania za budżetem, z którego mieszkańcy ich państw nie mają prawa być zadowoleni. Takie potraktowanie kwestii budżetu unijnego byłoby faktyczną zgodą na to, aby plan finansowy Unii Europejskiej nie miał jakiejkolwiek legitymacji ze strony społeczeństw państw Unii Europejskiej.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz poinformował, że uzyskał sygnały od reprezentantów różnych frakcji w europarlamencie, iż może zostać zgłoszony wniosek o utajnienie głosowania nad unijnym budżetem. Po całonocnych obradach Rady Europejskiej – z czwartku na piątek – kolejna propozycja szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya przewidywała w dalszym ciągu cięcia w budżecie wymuszone m.in. staraniami o obcięcie części wydatków przez premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona.

– Brytyjska opinia publiczna może być dumna z tego, że po raz pierwszy w historii zmniejszyliśmy siedmioletni kredyt na karcie kredytowej UE – powiedział Cameron. Zaznaczył, że ze wszystkich stron „odpierał próby ataków”, mających na celu zmianę w brytyjskim rabacie. – Po negocjacjach rabat jest bezpieczny – dodał. Przyznał jednak, że roczne zobowiązania Wielkiej Brytanii będą wzrastać, ale w wolniejszym tempie niż dotychczas.

Dystans Schulza

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz sygnalizował, iż im bardziej uzgodniony kształt budżetu będzie odbiegał od tego, jaki w połowie 2011 r. proponowała Komisja Europejska – czyli im bardziej będzie obcięty, tym mniejsza szansa, że wejdzie w życie w wyniku jego zawetowania przez Parlament Europejski. Schulz jeszcze przed podjęciem ostatecznych decyzji co do ram finansowych Unii Europejskiej na lata 2014-2020 mówił, że w obliczu wyzwań, jakie stoją przed Unią Europejską, związanych z wysokim bezrobociem, wzrostem ubóstwa i zadłużeniem publicznym – na co wpływ miał kryzys gospodarczy – dokonywanie oszczędności w budżecie UE oznacza „oszczędzanie w złym miejscu”. – Wynika to z faktu, że budżet Unii Europejskiej jest jednym z największych instrumentów inwestycyjnych w Europie, instrumentem inwestycyjnym, który jest potrzebny obywatelom dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości – stwierdził Schulz, zaznaczając, iż te środki wracają bezpośrednio do państw, regionów i obywateli. – Proponowane cięcia w budżecie UE to nic innego jak ograniczenie świadczeń, na przykład w zakresie świadczeń infrastruktury transportowej, sieci szerokopasmowych, programu Erasmus, rozwoju obszarów wiejskich. Te ograniczenia wiele osób odczuje bezpośrednio w swoim codziennym życiu – ocenił przewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Nieprzyjęcie budżetu na lata 2014-2020 oznaczałoby funkcjonowanie Unii Europejskiej w oparciu o roczne prowizoria budżetowe w wysokości ostatniego zaakceptowanego budżetu, funkcjonującego w 2013 roku.

Nasz Dziennik  Sobota, 9 lutego 2013

Autor: jc