Przedstawienia nie będzie
Treść
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, wbrew wcześniejszym deklaracjom, zdecydował o zrzeczeniu się immunitetu poselskiego w związku ze sprawą karną, o jaką wniósł Roman Giertych. Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna już w miniony piątek zapowiadał, że głosowanie nad pozbawieniem prezesa PiS immunitetu zaplanował na ten tydzień. Decyzja Kaczyńskiego oznacza, że głosowania w tej sprawie nie będzie.
Szkody, które dla Prawa i Sprawiedliwości mogły wyniknąć z przygotowywanej przez Platformę Obywatelską operacji uchylenia immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu, musiały przeważyć nad ewentualnymi zyskami. Prezes PiS mimo wcześniejszych stanowczych deklaracji, iż w sprawie ze swoim byłym koalicjantem Romanem Giertychem immunitetu nie odda, postanowił zmienić zdanie. Marszałek Schetyna poinformował wczoraj na antenie TVN 24, iż w tej chwili czeka na opinię, czy pismo Jarosława Kaczyńskiego dotyczące zrzeczenia się immunitetu spełnia wymogi formalne, zaznaczając, że jeśli tak jest, to do głosowania w Sejmie w tej sprawie nie dojdzie. Na pokazanie prezesa PiS chowającego się za immunitetem i operację pozbawienia go immunitetu Platforma ostrzyła sobie zęby co najmniej od kilku tygodni. W połowie marca sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich, wysłuchując racji Jarosława Kaczyńskiego i Romana Giertycha, wnioskującego o uchylenie byłemu premierowi immunitetu, zdecydowała zarekomendować Sejmowi głosowanie za wnioskiem Giertycha.
W miniony piątek Schetyna zaanonsował już akcję związaną z pozbawieniem Kaczyńskiego immunitetu. Głosowanie w tej sprawie zapowiedział na zaplanowane na ten tydzień posiedzenie Sejmu. Marszałek Sejmu poinformował też, że sam zagłosuje "za", stwierdzając, iż Platforma "od początku była za znoszeniem immunitetu, żeby immunitet nie chronił polityków w kwestiach, które nie wynikają z wolności słowa czy ze sprawowania mandatu".
Roman Giertych wnioskował o uchylenie Kaczyńskiemu immunitetu w związku ze sprawą karną, którą wytoczył prezesowi PiS. Były lider Ligi Polskich Rodzin poczuł się bowiem zniesławiony wypowiedzią swojego byłego koalicjanta. W ubiegłym roku w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Giertych zarzucił Kaczyńskiemu, że ten jako premier zbierał "haki" na politycznych konkurentów. Prezes PiS zaprzeczył, zarzucił Giertychowi kłamstwo i pozwał do sądu. Giertych, który poczuł się zarzutem kłamstwa zniesławiony, zrewanżował się tym samym. Oprócz sprawy cywilnej postanowił jednak także doprowadzić do sprawy karnej. Jej rozpoczęciu przeszkadza jednak immunitet poselski chroniący Jarosława Kaczyńskiego. W tej sytuacji warto zauważyć, iż osoby skazane prawomocnym wyrokiem w procesie karnym nie mogą kandydować w wyborach parlamentarnych. Jarosław Kaczyński do tej pory stanowczo przekonywał, iż w związku z tą sprawą immunitetu zrzekać się nie zamierza, choć już pokazał, że się za nim nie ukrywa. W czerwcu 2009 r. prezes PiS zrzekł się immunitetu po tym, jak sprawę wytoczył mu były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek. Kaczyński jeszcze w grudniu wyjaśniał, iż Giertych na niego chce zrzucić ciężar dowodu i to on będzie musiał udowodnić, że "haków" nie zbierał - a nie Giertych Kaczyńskiemu, że były premier zbierał "haki" - a, jak zaznaczył, nieporównanie trudniej jest udowadniać okoliczności "negatywne" i dlatego m.in. immunitetu się nie zrzeknie.
Kaczyński chciał, to będzie miał
Roman Giertych tłumaczył wczoraj, że nie jest zadowolony z sytuacji, w której ta sprawa trafia do sądu, i czuje się wciągnięty w ten spór przez Jarosława Kaczyńskiego. - Nie podchodzę do tej sprawy z jakąś radością. Od 2007 r. mówiłem publicznie wiele razy, tłumaczyłem, dlaczego myśmy odeszli z koalicji. Tą przyczyną było to, że pan Jarosław Kaczyński, posługując się służbami specjalnymi, zbierał "haki" na swoich oponentów, a nawet na koalicjantów. Taka była przyczyna rozpadu koalicji. Twierdzić, że to jest kłamstwo, że to jest nieprawda, że nie zbierał, że CBA nie chodziło za Andrzejem Lepperem i za innymi... Udowodnimy, że to jest prawda, natomiast z lekka to jest absurdalne, co robi Jarosław Kaczyński, ale jeżeli sobie życzy, to będzie miał - powiedział Giertych "Naszemu Dziennikowi". Były wicepremier przekonywał, iż do rozstrzygnięcia tego sporu jest potrzebna sprawa karna. - Sprawa karna jest o tyle potrzebna, że te dowody, które dotyczą np. afery gruntowej, nie mogą być zgromadzone w procesie cywilnym, bo to by się skończyło tak jak sprawa pana ministra Mąki, który zbierał dokumenty karne do sprawy cywilnej, więc musiałem zrobić postępowanie karne. Tak naprawdę w pewien sposób zostałem wciągnięty przez Jarosława Kaczyńskiego w kolejny spór, ale nie uchylam się. Jeżeli taka jest jego wola, jeżeli nie uznaje, że ten spór powinien rozstrzygnąć się przez osąd historii, to rozstrzygnie go sąd, i z tego punktu widzenia cieszę się, że zrzekł się immunitetu, bo to oznacza szansę, żeby ruszyła sprawa karna w sądzie w Warszawie - dodał Giertych.
Platforma Giertycha się chwyta
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Adam Hofman stwierdził, iż w tej sprawie PiS nie ma nic do ukrycia. - Trzy lata komisja do spraw rzekomych nacisków szuka i niczego nie znalazła. Teraz został użyty cichy sojusznik Platformy, Giertych - zauważył Hofman. Wyjaśniał, iż decyzja o zrzeczeniu się przez prezesa PiS immunitetu wynika z chęci uniknięcia spektaklu pod tytułem "W Polsce sprawy idą źle, to zaatakujmy Jarosława Kaczyńskiego". - Pamiętam, że Roman Giertych w poprzedniej kadencji brał udział w rozmowach z Grzegorzem Schetyną, żeby stworzyć wspólny rząd z Januszem Kaczmarkiem na czele. I to jest kontynuacja takiego myślenia, że jak już wszystko zawodzi, to jeszcze Giertychem można Kaczyńskiego zaatakować. A to, że drożyzna, że się dróg nie buduje, kogo to obchodzi, lepszy jest spektakl pod tytułem "Giertych atakuje Kaczyńskiego" - mówi. Według posła PiS, Giertych już udowodnił, że stał się pozaparlamentarnym koalicjantem Platformy Obywatelskiej, a Platforma tą akcją udowadnia swoją bezsilność. - Skoro Schetyna i Tusk Giertycha się chwytają, to znaczy, że już nie mają niczego porządniejszego. Odgrzewany kotlet, nic z tego nie będzie - zauważa Hofman.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-03-29
Autor: jc