Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przed sepsą paciorkowcową można się bronić!

Treść

Dwie kobiety spośród czterech, zakażonych sepsą paciorkowcową w szpitalu MSWiA w Krakowie, nadal walczą o życie. Od soboty otrzymują xigris - lek, który zmniejsza odczyn zapalny i stabilizuje zmiany w narządach uszkodzonych przez toksyny. Dwie pozostałe kobiety czują się coraz lepiej. Stan kobiet się nie pogarsza. Lekarze mówią, że trzeba czekać co najmniej do jutra, by można mieć pewność, że lek okazał się skuteczny. Nadal nie wiadomo na pewno, czy nosicielem groźnego paciorkowca, który spowodował sepsę, jest ktoś z personelu medycznego. Rozmawiamy o tym z prof. Piotrem B. Heczką, kierownikiem Katedry Mikrobiologii Collegium Medicum UJ, który nadzoruje badania epidemiologiczne. - Jest prawdą, że u jednego z pracowników odkryliśmy bakterie paciorkowca. Nie wystarczy jednak odkryć. Trzeba wykonać badania po raz drugi i porównać ten szczep ze szczepem bakterii pobranych od chorych kobiet. Może się zdarzyć, że istnieje więcej niż jeden nosiciel. - Czy sprawdzaliście najbardziej chyba prawdopodobną tezę, że nosicielem jest jedna z zakażonych kobiet? - Nie sprawdzaliśmy, bo się nie dało. Chore, kiedy tylko stwierdziliśmy, że chodzi o sepsę, natychmiast dostały ogromne dawki antybiotyków i tym samym straciliśmy szansę pobrania wymazu. Pobraliśmy jedynie krew, dzięki temu możemy określić, jakiego szczepu paciorkowca poszukujemy. A więc, jeśli to któraś z tych kobiet była nosicielką, nigdy się o tym nie dowiemy. - Czy szpital MSWiA, w którym doszło do zakażenia szpitalnego sepsą, mógł zrobić coś więcej? Może powinien zareagować szybciej? - Szpital zachował się wzorcowo. Zareagował natychmiast, kiedy tylko ujawniły się pierwsze objawy. Trzy dni po zabiegu cesarskiego cięcia lekarz do mnie zadzwonił, nie bacząc na porę: była 23 w nocy. Na początku byliśmy skłonni uznać, że chodzi o niedrożność jelit, ale organizm kobiety reagował bardzo gwałtownie, a na dodatek wkrótce podobne objawy zarejestrowano u drugiej chorej. Już wiedzieliśmy, że to sepsa. Natychmiast ogłoszono alarm, zamknięto oddział i salę operacyjną, odcinając tym samym drogi przenoszenia się bakterii. - Co się stanie, gdyby potwierdziły się podejrzenia, że nosicielem jest jeden z pracowników szpitala? Czy zostanie zwolniony? - Z takiego powodu nie można zwolnić człowieka z pracy. Ale można - i tak praktykuje się na świecie - przesunąć go na inne stanowisko, na którym nie będzie stanowił zagrożenia dla chorych kobiet. - Dlaczego nie bada się zatrudnianego w szpitalach personelu medycznego na nosicielstwo paciorkowca? - Nigdzie na świecie się tego nie robi, bo to są niewiarygodne koszty. Oczywiście gdyby to było wielkie zagrożenie, gdyby - tak jak przed wojną - co dwudziesta rodząca miała gorączkę połogową wynikającą z sepsy, to powszechne badania miałyby uzasadnienie. Na szczęście zakażenia szpitalne paciorkowcem zdarzają się sporadycznie. W Polsce są to cztery przypadki, w Niemczech za ostatnie 5 lat zanotowano 150 przypadków. - To bardzo dużo! - 30 przypadków rocznie w kraju, który ma dwa razy więcej ludności niż my? To nie jest dużo, ale trzeba powiedzieć, że rzeczywiście - z Zachodu idzie fala epidemiczna. Kilkanaście lat temu paciorkowiec ropny z grupy A zaatakował w Stanach Zjednoczonych, niewiele później w Izraelu, w ostatnich latach w Niemczech. W Polsce nie było go od 40 lat. - Podobno 20 proc. ludzi jest nosicielami paciorkowca. W tej liczbie są z pewnością kobiety w ciąży lub planujące ciążę. Czy można się zbadać na nosicielstwo paciorkowca i jakoś obronić przed tak tragicznymi skutkami jak sepsa? - Oczywiście. Wystarczy pójść do dowolnego laboratorium mikrobiologicznego i zrobić wymaz. Badanie jest bezbolesne i tanie - kosztuje ok. 30 zł. Gdy okaże się, że kobieta jest nosicielem, wystarczy podać penicylinę przed porodem. Proste i skuteczne. - Paciorkowiec grupy A jest groźny tylko dla kobiet w połogu, ale dziecku nie zagraża? - To prawda, dziecku za to grozi paciorkowiec grupy B, który występuje dużo częściej niż A. Na świecie, m.in. w USA, Niemczech, Norwegii, zarządzono, że każda ciężarna kobieta powinna być badana na nosicielstwo paciorkowca B. W Polsce po trzech latach badań, prowadzonych wspólnie z prof. Ryszardem Lauterbachem, także chcemy wydać podobne zalecenie. Warto, bo dzięki temu można uratować życie dziecka. Rozmawiała: ELŻBIETA BOREK Paciorkowiec w prokuraturze Krakowska prokuratura wszczęła wczoraj z urzędu postępowanie dotyczące zakażenia paciorkowcem ropotwórczym czterech pacjentek w szpitalu MSWiA w Krakowie. - Postępowanie wszczęto na podstawie informacji, które pojawiły się w mediach i dotyczy narażenia kobiet na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w sytuacji, gdy na określonych osobach spoczywał obowiązek opieki nad nimi - powiedziała nam prokurator Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej. (STRZ) "Dziennik Polski" 2007-10-30

Autor: wa