Prywatyzacja to nie łatanie budżetu
Treść
Prywatyzacja sektora energetycznego nie może być równoznaczna z wyprzedażą  polskich spółek inwestorom zagranicznym po to tylko, by załatać dziurę budżetową  - podkreślają eksperci ze Stowarzyszenia Elektryków Polskich oraz Polskiego  Lobby Przemysłowego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Kwestia jest ważna zwłaszcza  w aspekcie zbliżającej się prywatyzacji Polskiej Grupy Energetycznej - wiodącej  grupy energetycznej w Polsce i naszej części Europy. Spółka, która generuje  zyski na poziomie 1,2 mld zł, rozpoczęła już rozmowy z 20 dużymi inwestorami z  Europy i Bliskiego Wschodu. Termin prywatyzacji to rok 2010. Eksperci  ostrzegają, że potencjalnemu inwestorowi może zależeć nie tyle na rozwoju PGE,  co na zdobyciu znaczących udziałów zarówno w rynku energetycznym, jak i w  wydobyciu węgla.
Zdaniem Stowarzyszenia Elektryków Polskich i  Polskiego Lobby Przemysłowego, plan rządu powiela stare błędy poczynione podczas  wcześniejszych prywatyzacji firm sektora energetycznego. - Prywatyzacja  energetyki nie może oznaczać sprzedaży firm przynoszących tak duży zysk dla  Skarbu Państwa. Obawiamy się, że powtórzy się historia prywatyzacji  Górnośląskiego Zakładu Energetycznego sprzedanego szwedzkiemu koncernowi  Wattenfall - podkreślał na wczorajszej konferencji prasowej Jerzy Barglik,  prezes Stowarzyszenia Elektryków Polskich. Jego zdaniem, dotychczasowa  prywatyzacja strategicznych zakładów w Polsce przebiegała w sposób chaotyczny. -  Bardzo niejasno została sformułowana strategia prywatyzacji sektora na  najbliższe lata. Nawet w samym rządzie są zdecydowane różnice co do podejścia do  prywatyzacji. Raz preferuje się prywatyzację sektora przez warszawską giełdę,  innym razem szuka się inwestora strategicznego i wyraźnie dąży się do wyprzedaży  spółek, by doraźnie ratować budżet państwa. Pewnikiem jest tylko to, że jedyną  jednostką w energetyce, która na pewno nie będzie prywatyzowana, są Polskie  Sieci Elektroenergetyczne z siedzibą w Konstancinie - podkreślił Barglik.  
Argumentację tę podtrzymuje Polskie Lobby Przemysłowe im. Eugeniusza  Kwiatkowskiego. - Głównym motywem prywatyzacji sektora było i jest łatanie  dziury budżetowej; a wszystko nadal odbywa się zgodnie z zapowiedziami ministra  skarbu Aleksandra Grada, który zakładał, iż przychody z prywatyzacji w 2010 roku  mają osiągnąć pułap aż 25 mld złotych. Dotąd działania prywatyzacyjne to była w  większości wypadkowa działania różnych zagranicznych lobbystów i  nieskoordynowanych działań poszczególnych ekip rządowych, które nawet nie  starały się wykorzystywać doświadczeń polskich fachowców - podkreślał Paweł  Soroka, koordynator PLP. 
Boimy się o PGE
Niepokój ekspertów  budzi zbliżająca się prywatyzacja Polskiej Grupy Energetycznej, która jest  wiodącą spółką energetyczną w Polsce i Europie Centralnej. PGE powstała na bazie  m.in. holdingu BOT Górnictwo i Energetyka (obejmował m.in. kopalnie węgla  brunatnego i elektrownie w Bełchatowie i Turoszowie), Zespołu Elektrowni Dolna  Odra, spółek dystrybucyjnych: Łódzki Zakład Energetyczny, Zakład Energetyczny  Łódź-Teren, ZE Białystok, ZE Warszawa-Teren, oraz Rzeszowskiego Zakładu  Energetycznego.
Na początku października 2008 r. rząd PO - PSL przyjął  wniosek o wyrażenie zgody na rozpoczęcie prywatyzacji PGE przez upublicznienie  akcji spółki na Giełdzie Papierów Wartościowych. Rząd postanowił, że  podwyższenie kapitału zakładowego nastąpi przez emisję dla inwestorów nie więcej  niż blisko 260 mln akcji. Jak informuje Ministerstwo Skarbu Państwa, PGE  zadebiutuje na GPW w IV kwartale tego roku, oferując akcje nowej emisji,  stanowiące około 15 proc. kapitału, by pozyskać od inwestorów kilka miliardów  złotych. W przyszłym roku Skarb Państwa, który obecnie jest 100-procentowym  właścicielem spółki, sprzeda na giełdzie część swojego pakietu - ma to być nie  więcej niż 10 proc. udziałów - tak aby, jak podkreśla MSP, zachować kontrolę  państwa nad największym polskim koncernem energetycznym. Ta kontrola będzie  zresztą pomniejszona także o 15 proc. akcji, które zgodnie z prawem państwo  będzie musiało przekazać nieodpłatnie pracownikom, a ci po pewnym czasie będą  mogli je odsprzedać na giełdzie dowolnym kupcom.
Warto dodać, że w skład PGE  wchodzą obecnie dwie duże kopalnie węgla brunatnego (w tym KWB Bełchatów, która  jest największą kopalnią odkrywkową węgla brunatnego w Polsce i jedną z  największych w Europie) oraz ponad 40 elektrowni i elektrociepłowni (w tym  elektrownie produkujące energię ze źródeł odnawialnych). Istnieje więc  uzasadniona obawa, iż w przypadku przejęcia PGE przez inwestora zagranicznego  automatycznie zostaną przejęte zasoby węglowe, zapewniające dotąd Polsce pewną  samowystarczalność i bezpieczeństwo energetyczne, oraz zakłady energii  odnawialnej, których wartość - jak wyliczają eksperci - może w ciągu  najbliższych lat sięgnąć nawet miliarda złotych. To zresztą bardzo  perspektywiczna i rozwojowa gałąź energetyki. PGE przeprowadziła już wstępne  rozmowy z około 20 dużymi inwestorami z Europy i Bliskiego Wschodu. Niestety,  nie udało się nam dowiedzieć żadnych bliższych szczegółów na ich temat.
-  Wszystko zależy od tego, jak będzie skonstruowana umowa prywatyzacyjna.  Pozytywnym byłoby na pewno to, że dałoby to spółce pewną wiedzę technologiczną -  twierdzi dr Robert Zajdler z Instytutu Sobieskiego w Warszawie. Jego zdaniem,  nie można jednak zaprzeczyć, iż motywem przewodnim inwestora jest przede  wszystkim przejęcie udziałów w rynku, niewykluczone, że również w rynku  wydobywczym. 
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-08-29
Autor: wa