Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Promocja po antypromocji

Treść

Po awanturze wokół lansowania szkalującej Polaków książki "Piekło wyborów" minister Radosław Sikorski próbuje oczyścić atmosferę. Zapowiada promocję publikacji traktującej o polskiej rodzinie ratującej Żydów.

- Książka "Ofiara sprawiedliwych. Rodzina Ulmów - oddali życie za ratowanie Żydów" Mateusza Szpytmy także będzie promowana przez MSZ - zapowiedział na serwisie społecznościowym Radosław Sikorski. Deklaracja z Twittera z pewnością jest godna uwagi. Szkoda tylko, że nastąpiła dopiero po medialnej awanturze wokół innej promowanej przez MSZ książki pt. "Piekło wyborów".

- Zakrawa na skandal, że tego typu kwestie pan minister anonsuje na Twitterze. To dość prymitywna formuła komunikowania się ze społeczeństwem - ocenia Witold Waszczykowski, poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych. Jak dodaje, opisana przez "Rzeczpospolitą" promocja książki "Piekło wyborów" przez MSZ była błędem, a jeśli już resort ministra Sikorskiego chciał coś promować, to właśnie postawy takie jak rodziny Ulmów (toczy się ich proces beatyfikacyjny), bo było ich wiele.

Trzeba pamiętać, że Polska znajdowała się pod niemiecką okupacją, a w tym kontekście sugerowanie - już w samym tytule - że Polacy mieli wybór, jest poważnym błędem.

- Przeczytałem tę książkę na portalu naszego konsulatu w Barcelonie. 20-30-letni Hiszpan, który ma znikomą wiedzę o II wojnie światowej i będzie chciał ją czerpać z tej książki, dojdzie do wniosku, że Hitler słusznie umieścił obozy koncentracyjne w Polsce, bo tam była atmosfera, tam otrzymał wsparcie, i będzie przekonany, że w zasadzie Polska jest współodpowiedzialna za wojnę i holokaust. Czy taki był cel? - podnosi Waszczykowski.

- Czy chcemy, by 70 lat po wojnie społeczeństwa zachodnie, które niewiele wiedzą o historii Polski, doszły do takiego przekonania? - pyta. Według dyplomaty, książka wymaga poważnej kontrpublikacji, która pokazywałaby realia okupowanej Polski, bo z pewnością nie da się tego uczynić za pośrednictwem Twittera.

Lansowaną przez MSZ książkę skrytykowali historycy. Zarzucili tej publikacji, że traktuje o incydentalnych zjawiskach, które wprawdzie miały miejsce pod okupacją niemiecką, ale nie zostały skonfrontowane z sytuacją w innych krajach. Publikacji wytknięto szereg niedomówień, m.in. że w kontekście kar za ukrywanie Żydów nie zaznacza, iż były to kary śmierci wykonywane na całych rodzinach. Jak podkreślano, polska dyplomacja - na wzór innych państw - powinna skupić się na promowaniu w świecie pozytywnych postaw Polaków.

Taką pozycją z pewnością jest książka Mateusza Szpytmy z IPN opowiadająca wstrząsającą historię polskiej rodziny Ulmów, która podczas II wojny światowej oddała życie dla ratowania Żydów. Za ich ukrywanie Niemcy rozstrzelali Józefa Ulmę, jego żonę Wiktorię będącą w dziewiątym miesiącu ciąży i sześcioro małych dzieci: Stasia, Basię, Władzia, Frania, Antosia i Marysię. I choć publikacja ta znana jest od kilku lat i powstała także w języku angielskim, do wczoraj nie zyskała wsparcia MSZ. I nie mogła, bo pomysł na jej wykorzystanie podsunęły resortowi... media.

"Pozostając krytyczni wobec fałszywego i wybiórczego artykułu red. Gmyza, dziękujemy mu za zwrócenie uwagi na tę wartościową publikację" - oświadczyło biuro prasowe MSZ.

Jak dodano w przesłanym "Naszemu Dziennikowi" stanowisku, książka Szpytmy będzie promowana "takimi kanałami jak standardowo wykorzystywane przy promocji publikacji, przede wszystkim poprzez zakup i dystrybucję części nakładu oraz zachęcanie do tego placówek".

- Publikacja istnieje obecnie w wersji angielskiej i w tej będzie promowana. Jeśli okaże się, że zainteresowanie nią jest duże, i MSZ stwierdzi, że istnieje potrzeba tłumaczenia na inne języki, ministerstwo podejmie nad tym prace - zapewniło nas MSZ.

Jak podkreślono, resort jest "w kontakcie z wydawnictwem, aby określić możliwy do nabycia nakład i sposób zakupu. Równocześnie zostanie przeprowadzona analiza zapotrzebowania placówek na egzemplarze książki oraz przygotowany plan ewentualnych działań dodatkowych (np. informacje dla mediów i partnerów lokalnych, spotkania, debaty wokół publikacji)".

Marcin Austyn

Nasz Dziennik Czwartek, 9 sierpnia 2012

Autor: au