Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Promocja na szczycie góry

Treść

To pewnie jedyna taka promocja książki; odbędzie się w Tatrach Zachodnich na szczycie Grzesia (1653 m n.p.m.). Tam dzisiaj spotkają się autor książki "Kurierzy Słowa Bożego" Marian Szczepanowicz i wielu z opisanych przez niego Słowaków i Polaków, którzy od końca lat 70. do czasu błękitnej rewolucji, która położyła kres prześladowaniom Kościoła w Czechosłowacji, a zwłaszcza w katolickiej Słowacji, przenosili w plecakach przez granicę literaturę religijną, obrazki, różance. Z okazji wydania książki (nakładem krakowskiego Wydawnictwa Św. Stanisława BM) dzisiaj o godz. 12 na "przemytniczym szlaku" zostaną odprawione dwie msze święte - w kaplicy św. Jana Chrzciciela w Dolinie Chochołowskiej, obok schroniska oraz na Grzesiu przy granicznym słupku. Książka Mariana Szczepanowicza "Kurierzy Słowa Bożego", do której dołączony jest film Macieja Szumowskiego "W środku Europy", dokumentuje tę nieznaną kartę historii Kościołów polskiego i słowackiego w okresie komunizmu, kiedy to poprzez Polskę, od Szczecina przez Tatry, wiodły tajne szlaki przerzutu literatury religijnej w języku słowackim z Europy Zachodniej lub drukowanej w Polsce, m.in. w Krakowie, dla podziemnego Kościoła na Słowacji. Po górskich szlakach wędrowali ludzie, którzy w plecakach wynosili wysoko w góry Pismo Święte, katechizmy i inne religijne książki, jak i różańce czy obrazki będące dla słowackich dzieci pamiątką I Komunii Świętej. Na granicy przejmowali je Słowacy. W ten sposób na barkach "kurierów Słowa Bożego" przewędrowało przez zieloną granicę ponad 200 tysięcy egzemplarzy książek, nie licząc innych dewocjonaliów. Autor opracowania, Marian Szczepanowicz był jednym z owych kurierów. On też jako jeden z trzech - wraz ks. Jerzym Borsem i Józefem Gąsiorem - wędrowali przemytniczym szlakiem na Grzesia 29 października 1989 r. - historia sprawiła, że był to już ostatni przerzut. Nieśli obrazki pierwszokomunijne oraz obrazki z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego z Krakowa-Łagiewnik. - Szukam młodych ludzi, którzy wyniosą mi teraz na Grzesia moją książkę. Sam, mam nadzieję, wyjdę, choć już dwa lata tamtędy nie szedłem - żartował wczoraj Marian Szczepanowicz. Bo choć pokonał ów szlak kilkadziesiąt razy, to - jak zauważył - z wiekiem góry stają się coraz wyższe. (WAK) "Dziennik Polski" 2007-08-25

Autor: wa