Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prokuratura ustala właściciela

Treść

Musimy dopiero potwierdzić, że ten telefon należał do prezydenta Lecha Kaczyńskiego - stwierdza Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dochodzenie w sprawie uruchomienia telefonu Kancelarii Prezydenta na terenie Rosji tuż po katastrofie smoleńskiej właśnie ruszyło

- Niniejsze śledztwo będzie prowadzone w kierunku ewentualnego popełnienia przestępstwa z art. 267 ¤ 1 kk [nielegalne uzyskanie informacji - red.] w celu wyjaśnienia, kto i w jaki sposób mógł uzyskać dostęp do informacji zapisanych w telefonie i w karcie SIM - informuje nas prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Pełnomocnicy rodziny Kaczyńskich uważają, że to za mało. - Powstaje pytanie, czy nie zachodzi zasadność ścigania w kierunku art. 265 kk, czyli uzyskania dostępu do tajemnicy państwowej, ponieważ nie wiadomo, jakiego rodzaju informacje w telefonie pana prezydenta się znajdowały - podkreśla mec. Piotr Pszczółkowski, reprezentujący w śledztwie smoleńskim Jarosława Kaczyńskiego. - Pojawiły się kąśliwe informacje medialne, że to był stary telefon, który dawał niewielkie możliwości, ale np. spis abonentów też stanowi pewien rodzaj informacji i niekoniecznie ta informacja musi być jawna - wskazuje adwokat.
Jak się okazuje, prokuratorzy nie mają formalnego potwierdzenia, że ten telefon należał do prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z materiałów przekazanych wcześniej przez śledczych wojskowych wynikało jedynie, że był on zarejestrowany na kancelarię prezydencką. - Zwrócono się do wojskowej prokuratury okręgowej o podanie danych użytkownika tego telefonu, który był zarejestrowany na Kancelarię Prezydenta - stwierdza Ślepokura. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że użytkownikiem aparatu był prezydent Lech Kaczyński. Prokuratura wojskowa już wcześniej oficjalnie to potwierdziła, stwierdzając w swoim komunikacie, że "z telefonu użytkowanego przez śp. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego (którego właścicielem była Kancelaria Prezydenta RP)" były połączenia z pocztą głosową.

Ścigane na wniosek
To nie koniec formalnych problemów w dopiero wszczętym śledztwie. Z przepisów prawa wynika bowiem, że przestępstwo nielegalnego uzyskania informacji jest ścigane na wniosek osób, które zostały w ten sposób pokrzywdzone, a nie z urzędu przez prokuraturę. Po formalnym potwierdzeniu użytkownika prokuratura chce dopiero zapytać rodziny, czy chcą ścigania tego czynu. - W przypadku gdy WPO potwierdzi, że użytkownikiem tego telefonu był Lech Kaczyński, tutejsza prokuratura wystąpi do członków rodziny ww. w celu uzyskania stanowiska w przedmiocie złożenia wniosku o ściganie przestępstwa z art. 267 ¤ 1 kk, które ścigane jest na wniosek pokrzywdzonego - wyjaśnia rzecznik PO w Warszawie. Dodaje, że z analogicznym zapytaniem wystąpiono już do Kancelarii Prezydenta. Ale ma to związek z tym, że był to telefon zarejestrowany na ten urząd.
Pszczółkowski stwierdza, że on jako pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego będzie się oczywiście domagał ścigania tego czynu. Zaznacza, że już 6 maja wystąpił do prokuratury o przesłanie poprzedniej decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa w tej sprawie, co w praktyce oznacza dążenie do uzyskania statusu pokrzywdzonych w tym postępowaniu. O to samo wystąpił do prokuratury także drugi pełnomocnik mec. Rafał Rogalski.
Jednocześnie mecenas Pszczółkowski jest zaskoczony tym, że już wcześniej prokuratorzy cywilni nie wystąpili do członków rodziny i ich pełnomocników z zapytaniem, czy chcą ścigania nielegalnego uzyskania informacji. - Jeżeli prokurator uzyskuje informację, że doszło do przestępczego działania, a czyn jest ścigany na wniosek, to się takiego postępowania nie umarza, tylko najpierw pyta się ustalonych pokrzywdzonych, czy żądają ścigania - wskazuje adwokat. - Więcej - procedura nakłada na prokuratora obowiązek wyjednania wniosku o ściganie, a nie umorzenia, jak ktoś miał złożyć wniosek, jeśli nie wiedział, że toczy się takie postępowanie - podkreśla. Pszczółkowskiego nie przekonują wyjaśnienia śledczych, że została im narzucona inna kwalifikacja prawna.
- Prokurator, który prowadzi sprawę, nie jest związany kwalifikacją prawną tego wyłączenia, jeżeli widzi, że może to być inne przestępstwo, to nie może umorzyć tylko dlatego, że mu przekazali w takiej kwalifikacji - stwierdza.
Prokuratura cywilna wystąpiła także do prokuratury wojskowej o przekazanie "dowodów rzeczowych w postaci przedmiotowego telefonu i karty SIM, a także o przekazanie dokumentów w postaci protokołu oględzin ww. aparatu telefonicznego, protokołu oględzin i odtworzenia karty SIM i protokołu oględzin miejsca katastrofy części dotyczącej ujawnienia i zabezpieczenia przedmiotowego telefonu". Ślepokura zaznacza, że po ich uzyskaniu będą podejmowane kolejne czynności procesowe.
Czy także wnioski o pomoc prawną do Rosji? Pełnomocnicy widzą taką potrzebę. - Śledczy powinni w ramach pomocy prawnej zażądać informacji, kto do tych telefonów miał dostęp, i ewentualnie ścigać te osoby - podkreśla Pszczółkowski. - W chwili obecnej nie planuje się skierowania wniosku o pomoc prawną do Federacji Rosyjskiej - informuje prokuratura.

Zenon Baranowski

Nasz Dziennik Piątek, 18 maja 2012, Nr 115 (4350)

Autor: au