Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prokuratura kwestionuje informacje ministra

Treść

Czy minister sprawiedliwości wykorzystał autorytet i powagę sprawowanego przez siebie urzędu do wprowadzenia w błąd parlamentarzystów, zasiadających w sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka? W styczniu br. Zbigniew Ćwiąkalski przepytywany przez posłów o "wątek wekslowy" w aferze tzw. trójkąta Buchacza i związane z tym roszczenia majątkowe jednej z firm, którą jeszcze niedawno, jako adwokat, reprezentował, zapewniał o "autentyczności weksli". Jak wynika z informacji śledczych, prokurator generalny przesądził na wyrost o rzekomej autentyczności weksli. "Pomylił" się również, przekonując, że prokuratury nie interesują weksle złożone przez jego niedawnych klientów. Informacje uzyskane z warszawskiej prokuratury zadają kłam temu, co na posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka w styczniu powiedział nam minister Zbigniew Ćwiąkalski. - Takie zachowanie ministra jest nieuprawnione, skandaliczne, przekazał nam niepełną informację, można by nawet postawić tezę, że minister Ćwiąkalski nie powiedział nam całej prawdy! - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej komisji. 10 stycznia br. sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka pilnie wezwała na swoje posiedzenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ćwiąkalskiego i prokuratora krajowego Marka Staszaka. Jednym z powodów była publikacja "Naszego Dziennika" z 20 grudnia ub.r. "Wekslowe przypadki adwokata Ćwiąkalskiego", w której ujawniliśmy, iż w maju obecny minister sprawiedliwości, reprezentujący wówczas firmę Elzamet sp. z o.o., pozwał należącą do Skarbu Państwa Międzynarodową Korporację Gwarancyjną, domagając się wypłaty 10 mln złotych. Podstawą dokonania płatności były roszczenia wekslowe wystawione pierwotnie na Fundusz Poręczeń Inwestycyjno-Eksportowych, indosowane ostatecznie na rzecz Krajowego Samorządu Pożyczkowego "Karbona". Od 2004 r. prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie nazwanej aferą "trójkąta Buchacza", a jeden z wątków śledztwa dotyczy również możliwości sfałszowania weksli, na podstawie których chciano uzyskać od państwowej spółki kilkumilionowe wypłaty. Posłowie chcieli uzyskać od ministra odpowiedzi na pytania dotyczące ewentualnego konfliktu interesów, jaki mógłby zachodzić w przypadku pełnienia funkcji prokuratora generalnego przez osobę, która niedawno jeszcze reprezentowała firmę objętą prokuratorskim śledztwem. Zbigniew Ćwiąkalski przekonywał wówczas, że autentyczność weksli jest przesądzona ustaleniami śledztwa. Wypowiedź prokuratora generalnego znalazła swoje odzwierciedlenie w protokole posiedzenia komisji, cytujemy ją za sejmowym biuletynem prac komisji 149/6. "Sąd skierował cztery weksle, które ja przedłożyłem, do zbadania w instytucji, którą trudno posądzać o brak przychylności w stosunku do poprzedniej władzy, jaką była Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, kierowana przez pana Bogdana Święczkowskiego. ABW, po dwumiesięcznym badaniu tych weksli, wydała je, stwierdzając, że są one autentyczne i nie ma żadnych wątpliwości, co do ich autentyczności. Twierdzenia, że roszczenia mogą być nieuzasadnione, są niedorzeczne" - zapewniał posłów minister 10 stycznia. Jak jednak wynika z informacji Prokuratury Okręgowej w Warszawie, minister Ćwiąkalski wprowadził posłów w błąd. - Na obecnym etapie postępowania wnioski w zakresie autentyczności tych dokumentów są przedwczesne, gdyż wiele okoliczności wymaga jeszcze procesowej weryfikacji. Istnienie opinii potwierdzającej "prawdziwość weksli" nie jest wystarczająca dla ustalenia, czy weksle są autentyczne, bowiem opinia dotyczy tylko kwestii prawdziwości podpisów i ewentualnych innych wypełnień dokumentu, podczas gdy o autentyczności weksli decydują również inne względy, a w tym okoliczność, czy weksle zostały wystawione w deklarowanym czasie i przez osoby do tego upoważnione - poinformowała nas prokurator Katarzyna Szeska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. To właśnie śledczy z tej jednostki prowadzą postępowanie w sprawie podejrzenia sfałszowania weksli. - W sprawie pozyskano opinię biegłego, która potwierdziła autentyczność podpisów na części weksli, ale nie jest to wystarczające dla ostatecznego wniosku, że weksle są autentyczne - tłumaczy prokurator Szeska. - Minister skłamał! Skoro jest takie pismo pani prokurator, to znaczy, że coś jest na rzeczy - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Beata Kempa (PiS), była wiceminister sprawiedliwości. Klienci śledztwem objęci Jak się okazuje, zapewnienia o rzekomej bezsprzecznej autentyczności weksli to nie jedyny przypadek, kiedy szef resortu sprawiedliwości wprowadził w błąd posłów. Tak samo było w przypadku informacji, że śledczych nie interesują weksle złożone przez firmę Elzamet, którą reprezentował Ćwiąkalski jako pełnomocnik. Minister Ćwiąkalski kwestionował informacje, że szczególnym zainteresowaniem śledczych objęte były weksle, jakimi posługiwała się najpierw "Karbona", a następnie - w ramach tzw. indosu, pełnomocniczego - firma Elzamet z Piekar Śląskich, której pełnomocnikiem był minister. - To zupełnie niedorzeczne stwierdzenie, że akurat 4 ze 150 weksli cieszyły się szczególnym zainteresowaniem. Tak nie było - zapewniał szef resortu. - W śledztwie badana jest kwestia autentyczności wszystkich ujawnionych weksli, a w tym weksli będących w dyspozycji "Karbony" - wyjaśnia prokurator Katarzyna Szeska. Co łączy "Karbonę" i Elzamet, w imieniu którego występował Ćwiąkalski? Pierwszym remitentem weksli wystawionych in blanco przez MKG był Fundusz Poręczeń Inwestycyjno-Eksportowych Korporacja Spółdzielcza w Bydgoszczy, która 28 listopada 2003 r. indosowała je na rzecz Spółdzielczej Korporacji Invest-Holding w Poznaniu, następnie 31 sierpnia 2005 r. ponownie odstąpiła - tym razem przez SKF - na rzecz "Karbony" i wreszcie 5 stycznia br. zostały one indosowane pełnomocniczo przez "Karbonę" na rzecz Elzametu. W imieniu zaś tej właśnie spółki Ćwiąkalski wystąpił z powództwem o zapłatę weksla na kwotę 10 mln złotych. - Już po posiedzeniu komisji byliśmy niezadowoleni z odpowiedzi prokuratora generalnego i prosiliśmy o wyjaśnienia na piśmie. Minęły dwa miesiące i jeszcze tych odpowiedzi nie ma - mówi poseł Beata Kempa, wiceprzewodnicząca komisji. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-03-27

Autor: wa