Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prokurator zaprasza podsłuchanych

Treść

Zdjęcie: R.Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Do 18 wzrosła liczba osób, które w sprawie afery podsłuchowej uznane zostały za pokrzywdzone.

Do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga mogą się zgłaszać osoby, które przypuszczają, że mogły zostać podsłuchane. Tak jak wcześniej m.in. minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski czy były minister finansów Jacek Rostowski również mogą uzyskać status pokrzywdzonych w sprawie afery podsłuchowej. Warszawska prokuratura poinformowała wczoraj, że liczba takich podsłuchanych pokrzywdzonych wzrosła do 18 osób. Śledczy apelują, aby zgłaszali się kolejni. – Apel do wszystkich innych osób, które wiedzą, że mogą być podsłuchane: jeżeli mają takie życzenie, zapraszamy do prokuratury. Mogą taki wniosek o ściganie złożyć – powiedziała wczoraj prokurator Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Uszkodzone nośniki

Mazur poinformowała, że organa ścigania podczas podjętych czynności zabezpieczyły nośniki, na których mogą znajdować się zarejestrowane kolejne podsłuchane rozmowy. – Czynności procesowe, zarówno działania prokuratorów, jak i zadania zlecone funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Śledczego, doprowadziły do odnalezienia nośników, które zostały specjalnie przed organami ścigania uszkodzone i ukryte. Są w tej chwili badane. Będziemy sprawdzać, czy rzeczywiście te nośniki odnoszą się do naszej sprawy, a jeżeli tak, to czy uda się pomimo zniszczeń odtworzyć treści na nich zawarte. Te czynności cały czas trwają – stwierdziła Mazur.

O szczegółach prowadzonych czynności, w tym, w jakich okolicznościach i gdzie odnaleziono nośniki, ze względu na tajemnicę śledztwa warszawska prokuratura nie informuje, choć jak zapewnia, prowadzone działania są „szeroko zakrojone” i „bardzo dynamiczne”, a akta sprawy liczą już 2 tysiące stron. Mazur poinformowała także, że prokurator zdecydował ograniczyć stronom postępowania dostęp do niektórych dokumentów, ponieważ ujawnienie pełnej informacji z akt sprawy mogłoby narazić zaplanowane czynności na zniweczenie.

W związku ze sprawą podsłuchiwania i upublicznienia zarejestrowanych nagrań podsłuchanych rozmów osób zajmujących wysokie stanowiska w państwie zarzuty usłyszały do tej pory cztery osoby: biznesmeni Marek Falenta – właściciel firmy handlującej w Polsce rosyjskim węglem, i Krzysztof Rybka, a także dwaj pracownicy restauracji, w których dochodziło do podsłuchiwania gości: Łukasz N. i Konrad L. Obaj – w przeciwieństwie do biznesmenów – przyznali się do winy i – jak poinformowała prokuratura – złożyli obszerne wyjaśnienia.

Prokuratura postawiła zarzuty z art. 267 par. 3 i 4 kodeksu karnego, które stanowią, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto „w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem” oraz kto informację uzyskaną w ten sposób określony ujawnia innej osobie. Według wcześniej podawanych przez prokuraturę informacji, z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, że od lipca 2013 r. podsłuchanych zostało kilkadziesiąt osób: polityków, biznesmenów, a także byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Prokuratura, wbrew różnym sugestiom politycznych kolegów podsłuchanych, do tej pory nie postawiła podejrzanym zarzutu działania w zorganizowanej grupie przestępczej.

Odrębne śledztwo poświęcone jest sprawie treści podsłuchanej rozmowy byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, który na spotkaniu z byłym wiceministrem finansów i szefem wywiadu skarbowego Andrzejem Parafianowiczem interweniował w sprawie kontroli podatkowej u swojej żony. Warszawska prokuratura poinformowała także, że do sądu wraz ze stanowiskiem prokuratury zostało przekazane wczoraj zażalenie od redakcji tygodnika „Wprost” na postanowienie prokuratury o przeszukaniu redakcji i wydaniu dowodów – nośników z opublikowanymi nagraniami podsłuchanych rozmów.

Artur Kowalski
Nasz Dziennik, 8 lipca 2014

Autor: mj