Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prokurator wkracza na Łączkę

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

We wrześniu ruszą kolejne ekshumacje ofiar zbrodni komunistycznych na warszawskiej Łączce.

Instytut Pamięci Narodowej zaznacza jednak, że nie będzie to spodziewany III, końcowy etap ekshumacji, ale pośredni, który pozwoli przygotować ostateczne prace. – Prace te mają na celu kontynuowanie działań zrealizowanych przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka i będą prowadzone na obszarze niezajętym pod groby z lat 80. – tłumaczy prokurator Marcin Gołębiewicz, naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN.

Chodzi o dokładne określenie obszaru, na którym potajemnie w okresie stalinowskim chowano ofiary komunistycznych represji, rozstrzelane i mordowane w więzieniu na Rakowieckiej.

– W tym kolejnym etapie chcemy określić w sposób bardzo precyzyjny, gdzie zaczynają się i gdzie kończą wszystkie pochówki więzienne – podkreśla prof. Krzysztof Szwagrzyk. – Spodziewamy się ujawnienia kolejnych szczątków osób pomordowanych i zakreślenia obszaru, na którym w późniejszym czasie będą prowadzone czynności ekshumacyjne ofiar totalitaryzmu, które zostały złożone pod istniejącymi grobami z lat 80. – dodaje prok. Gołębiewicz.

Prace mają być prowadzone na terenie wzdłuż muru więziennego, obszaru drogi asfaltowej i chodnika między kwaterami „Ł” i „M”. Jak zwraca uwagę badacz, na tym terenie natknięto się wcześniej również na groby żołnierzy niemieckich.

Dokładny termin rozpoczęcia badań nie został jeszcze ustalony, ponieważ trwa ustalanie warunków i załatwianie pozwoleń. Prace mają potrwać około dwóch tygodni.

– Kiedy trafimy na grób zbiorowy, np. żołnierzy Wehrmachtu, to może to ulec wydłużeniu – zaznacza Szwagrzyk. – Prace będą miały charakter zarówno archeologiczno-poszukiwawczy, jak i ekshumacyjny. To będzie zależało od tego, co na miejscu uda nam się odnaleźć – dodaje.

Prokurator Marcin Gołębiewicz podkreśla, że prace na Łączce będą prowadzone w ramach śledztwa IPN.

Instytut podkreśla, że w tej chwili nie jest możliwe przeprowadzenie pełnego II etapu ekshumacji, ponieważ nie pozwala na to stan prawny. Konieczna jest zmiana prawa. Prace w tym względzie już ruszyły. – Wyczerpaliśmy już wszystkie możliwości takiego rozwiązania w obecnym stanie prawnym – podkreśla prezes IPN dr Łukasz Kamiński. Dodaje, że optymistyczny scenariusz przewiduje, że projekt zmian mógłby się pojawić na forum Sejmu już po wakacjach.

Brano także pod uwagę metody górnicze, podkopanie się pod współczesne groby, jednak – jak wskazuje Kamiński – „wszyscy specjaliści wskazywali, że jest to metoda praktycznie niewykonalna”. – Doszłoby do pęknięć, istniały obawy, że poszczególne pomniki mogłyby się osuwać – wskazuje Szwagrzyk.

Prezes IPN poinformował, że wystąpił w czerwcu z wnioskiem do wojewody mazowieckiego o wpisanie terenu Łączki do rejestru grobów wojennych. – Tydzień temu otrzymałem odpowiedź wyrażającą gotowość uznania przynajmniej części grobów wojennych – zaznaczył. Taki stan rzeczy umożliwi wstrzymanie odbywających się nadal pochówków.

– Wojewoda wszczął procedurę wyjaśniającą, jak mogło dojść do nowych pochówków na Łączce – poinformował Kamiński.

Prezes IPN szczegółowo zreferował starania o przeprowadzenie ekshumacji i przesunięcie współczesnych nagrobków z terenu Łączki. Jednak na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy władze miasta stwierdziły, że przeniesienie współczesnych grobów w obecnym stanie prawnym nie jest możliwe. Wojewoda z kolei odmówił początkowo wpisania Łączki do wykazu grobów wojennych. Zwrócono się o ekspertyzę prawną do Ministerstwa Sprawiedliwości, jednak jej konkluzja była negatywna w stosunku do zamierzeń IPN i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

– W tym momencie stało się jasne, że jedyną drogą do przeprowadzenia skutecznego przesunięcia grobów na Łączce jest zmiana istniejącego stanu prawnego – powiedział Kamiński. Po spotkaniu tydzień temu w Kancelarii Prezydenta postanowiono przygotować projekt odpowiedniej nowelizacji, która umożliwi przesunięcie późniejszych nagrobków.

Co dalej ze Służewem

IPN tłumaczył się również z zastrzeżeń formułowanych w związku z pracami ekshumacyjnymi na ul. Wałbrzyskiej na warszawskim Służewie.

Naczelnik wydziału nadzoru nad śledztwem pionu śledczego IPN prok. Marek Sosnowski wyjaśnił, że aktualnie IPN nie prowadzi śledztwa, które by obejmowało pochówki ofiar zbrodni komunistycznych na terenie cmentarza przy ul. Wałbrzyskiej, dlatego sprawę przekazano do prokuratury cywilnej. – Prokurator IPN nie był władny do dokonywania czynności – podkreśla śledczy. Sprawa tajnych pochówków w tym miejscu została umorzona w 1993 roku.

Sosnowski zaznaczył, że IPN może prowadzić ściśle określone śledztwa wymienione konkretnie przez stosowne przepisy. – W tym przypadku nie mieliśmy podstaw ani materiałów do wszczynania śledztwa – podkreśla prokurator.

Sosnowski dodaje, że nie jest wykluczone, że pion śledczy IPN przejmie tę sprawę. – Oczekujemy na wyniki badań biegłych lekarzy – zaznacza. Wskazuje, że zna ok. 40 postępowań, w których prokuratura cywilna dokonywała czynności i dopiero przekazywała materiał do IPN. Profesor Szwagrzyk zreferował, na jakiej podstawie uznano, że na Służewie mamy do czynienia z pochówkami ofiar zbrodni komunistycznych z lat 40. Są relacje świadków i dokumenty wskazujące na to, że nowy cmentarz na Służewie w Warszawie był miejscem skrytych pochówków. Spośród dokumentów zachował się list z 1989 r. gen. Zbigniewa Pudysza z MSW do gen. Czesława Kiszczaka stwierdzający, że do 1947 r. „chowano zwłoki osób skazanych na karę śmierci, a następnie zrehabilitowanych”.

Istotnym dowodem jest zdjęcie z kwietnia 1947 r., odnalezione w Centralnym Archiwum Wojskowym. – Na fragmencie pola mamy do czynienia z pochówkami, ponad dziewięćdziesięcioma, to były pochówki w szczerym polu, nie mogły się wydarzyć w sposób przypadkowy – podkreśla Szwagrzyk. Natomiast zdjęcie z 1945 r. pokazuje, że w tym miejscu nic nie było. – To dało nam podstawę do twierdzeń, że pochówków dokonano w tym okresie – mówi historyk. Poza tym podczas prac zauważono, na głębokości około pół metra, warstwę żwiru. – Świadczy to o tym, że po zakończeniu pochówków w połowie lat 50. wykonano tam równanie terenu – wskazuje prof. Krzysztof Szwagrzyk.

Zenon Baranowski
Nasz Dziennik, 29 lipca 2014

Autor: mj