Prof. A. Jabłoński: Ostatnia powódź zyskała status tła dla głównego wydarzenia medialnego, jakim był sztab kryzysowy
Treść
Premier zorganizował sztab przeciwpowodziowy, gromadząc przed kamerami i mikrofonami członków władz centralnych i dowódców różnych służb. Rozpoczęła się także gra ludzkimi emocjami w celu mobilizacji ich do spontanicznej pomocy, a powódź zyskała status tła dla głównego wydarzenia medialnego, jakim był sztab kryzysowy – mówił prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog i filozof społeczny z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, w felietonie „Myśląc Ojczyzna” na antenie TV Trwam.
Felietonista podjął temat szczególnej formy zarządzania kryzysowego podczas ostatniej powodzi, podkreślając, że po doświadczeniach dwóch wielkich powodzi z lat 1997 i 2010 w Polsce wprowadzono szereg korzystnych rozwiązań organizacyjnych i inwestycji w potrzebny sprzęt oraz stworzono złożony system ostrzegania przed zagrożeniami powodziowymi, a także działań służących minimalizacji skutków ich wystąpienia.
– Na poważne ostrzeżenia o zagrożeniu najwyższe władze państwowe zareagowały jednak w ostatnim czasie uspokajającymi słowami premiera, że „prognozy nie są przesadnie alarmujące”. Słowa „przesadnie” i „alarmujące” stoją niejako w sprzeczności. Prognozy alarmujące wskazują, że znacznie przekroczone będzie to, czego możemy się normalnie spodziewać. Natomiast to, iż nie są przesadne wskazuje, że można się spodziewać czegoś zbliżonego do normy. Słowa polskiego premiera wpisują się w jego styl sprawowania władzy, który Jan Rokita określił w jednym z ostatnich wywiadów jako podleganie ciągłym obawom oraz perfekcyjne mobilizowanie najniższych instynktów ludu. W sposób dramatyczny objawiło się to w tej wypowiedzi o nieprzesadnie alarmujących prognozach, ale także w dalszych poczynaniach rządu „Koalicji 13 grudnia” – stwierdził prof. Arkadiusz Jabłoński.
Socjolog zwrócił również uwagę, że premier obawiał się zarówno ogłoszenia pełnego alarmu, jak i zaprzestania działań, ponieważ pełny alarm wymagałby właściwego, ale kosztownego uruchomienia wszystkich instytucji i służb, ewakuacji zagrożonych terenów oraz poniesienia odpowiedzialności, gdyby nie wydarzyły się prognozowane katastrofy.
– Premier zapowiedział zatem ostrożne przygotowywanie się do zagrożenia, które opóźniło reakcję wszystkich podległych mu służb. Miasta, miasteczka i wsie w południowo-zachodniej Polsce zostały zalane przez wylewające rzeki i potoki oraz niewytrzymujące naporu wody zbiorniki, wcześniej nieprzygotowane na jej przyjęcie. Wtedy premier wkroczył z potężnym orężem, tyle że przede wszystkim medialnym. Zorganizował sztab przeciwpowodziowy, gromadząc przed kamerami i mikrofonami członków władz centralnych i dowódców różnych służb – mówił felietonista.
Rozpoczęła się także gra ludzkimi emocjami w celu mobilizacji ich do spontanicznej pomocy – przypomniał.
– Sama powódź zyskała status tła dla głównego wydarzenia medialnego, jakim był sztab kryzysowy. Jest to wygodne dla mediów, bo wbrew pozorom same katastrofy nie wystarczą, aby utrzymać odbiorców, podgrzewając ich emocje. Emocjonalna strona przekazu o padającym deszczu, o stale podnoszącej się wodzie, o zalewanych obiektach, okraszona nawet tragicznymi wypowiedziami pokrzywdzonych ludzi i wysłanych na miejsce reporterów, okazuje się mniej wymowna niż dramaturgia sprawnego karcenia i umizgiwania się urzędników, generałów czy komisarzy – a że ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością, to tym gorzej dla rzeczywistości, jak mawiał jeden z ważnych filozofów niemieckich – zakończył prof. Arkadiusz Jabłoński.
radiomaryja.pl
źródło: radiomaryja.pl, 22 października 2024
Autor: dj