Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Proces Kiszczaka od początku

Treść

Ta sprawa toczy się w sposób karygodnie długi, a sądy wydające wyroki nie stosują się do wytycznych sądów odwoławczych - uznał wczoraj Sąd Apelacyjny w Warszawie w sprawie gen. Czesława Kiszczaka oskarżanego o to, że jest współwinny zastrzelenia dziewięciu górników podczas pacyfikacji kopalni "Wujek" w 1981 roku. Sąd nakazał ponowne przeprowadzenie procesu, który trwa blisko 20 lat.

Sąd apelacyjny uchylił wczoraj wyrok uniewinniający Kiszczaka, wskazując na szereg uchybień popełnionych przez sąd okręgowy. - Sąd apelacyjny nie miał innego wyjścia, ten wyrok dotknięty był tyloma błędami, że nie mógł się ostać - skomentował prokurator Zbigniew Zięba z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
- Można powiedzieć, że wszystkie zarzuty stawiane przez prokuratora oraz pełnomocników oskarżycieli posiłkowych są słuszne - podkreślił w uzasadnieniu sędzia Jan Krośnicki. Sąd stwierdził, że niewystarczające jest oparcie się na zeznaniach dowódcy plutonu specjalnego twierdzącego, że w 1981 r. nie znał szyfrogramu. Ponadto sąd wskazał, że Kiszczak jako ówczesny szef MSW musiał zdawać sobie sprawę, że bez szczegółowego uregulowania w szyfrogramie zasad użycia broni może dojść "do sytuacji bardzo niebezpiecznej".
Uchylenie wyroku oznacza, że proces Kiszczaka będzie się toczył po raz piąty. Sędzia Krośnicki podkreślił, że w tej sprawie zapadły już różne wyroki, od uniewinnienia do skazania. I za każdym razem sądy apelacyjne, uchylając te wyroki, dawały precyzyjne i jasne wskazówki, którymi sądy okręgowe powinny się kierować, ponownie rozpatrując sprawę. - Niestety, w ciągu kilkunastu lat sądy nie stosowały się do tych wytycznych, a w szczególności sąd okręgowy orzekający ostatnio - podkreślił Krośnicki. - Uważam, że uzasadnienie tego wyroku budzi optymizm i nadzieję, że przy ponownym rozpoznaniu, już piątym, sąd, stosując się do wytycznych sądu apelacyjnego, stwierdzi i uzna winę oskarżonego - ocenił adwokat Maciej Bednarkiewicz reprezentujący poszkodowanych górników.
Sędzia Krośnicki stwierdził, że takie przeciąganie sprawy jest "karygodne". Dlatego sąd zamierza rozważyć "możliwość skorzystania z przepisów o ustroju sądów powszechnych dla spowodowania, żeby ta sprawa była jak najszybciej rozpoznana". Zięba powiedział dziennikarzom, że chodzi o "wytyczne, żeby sąd okręgowy tak skoncentrował terminy rozpraw, aby nie odbywały się one raz w miesiącu, a sprawa była zakończona w rozsądnym terminie".
- Sprawa naprawdę nie jest skomplikowana. To skandal, że ona trwa już 20 lat - podkreślił adwokat Janusz Margasiński, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. - Istotnym elementem jest szyfrogram, gdyby nie było szyfrogramu, pododdziały w ogóle nie mogłyby wejść na teren kopalni - zaznaczył Bednarkiewicz. - Tylko szyfrogram wydany przez oskarżonego dał możliwość stworzenia takich pododdziałów, wyposażenia ich w broń i użycia ich przy pacyfikacji. W dekrecie o stanie wojennym było jasno powiedziane, że użycie takich pododdziałów musi być poprzedzone wydaniem aktu prawnego przez ministra spraw wewnętrznych, który określi szczegóły, i tego nie zrobiono - dodał adwokat.
Prokurator Zięba liczy na szybkie przeprowadzenie kolejnego procesu. - Już poprzednio ograniczaliśmy czynności dowodowe do niezbędnych - przypomniał. I dodał, że sąd nie powinien powtarzać wszystkich czynności, lecz ograniczyć się do oceny charakteru prawnego szyfrogramu. - Myślę, że w ciągu pół roku będzie po wszystkim - powiedział Bednarkiewicz.
- To słuszne, sprawiedliwe orzeczenie. Dla członków NSZZ "Solidarność", a przede wszystkim dla rodzin naszych poległych kolegów odpowiedzialność generała jest bezsporna. Nie on wydał bezpośredni rozkaz strzelania, nie on pociągał za spust, ale to on był mózgiem wszystkich zbrodni stanu wojennego - stwierdził przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. - Ważne, że decyzja o skierowaniu sprawy z powrotem do sądu pierwszej instancji zapadła jeszcze przed obchodami 30. rocznicy wydarzeń przed kopalnią "Wujek". Rodziny poległych, ranni podczas pacyfikacji, ale i my wszyscy spędzimy tę rocznicę w poczuciu nieco większej wiary w sprawiedliwość i polskie sądownictwo - dodał. Obrońca Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski nie skomentował wyroku.

Zenon Baranowski

Nasz Dziennik  Piątek, 18 listopada 2011, Nr 268 (4199)

Autor: au