Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Probierz: Wisła już mistrzem

Treść

Wisła została mistrzem Polski, już nikt nie odbierze jej tytułu - powiedział po niedzielnym meczu na szczycie piłkarskiej ekstraklasy Michał Probierz, trener Jagiellonii Białystok. Krakowianie powiększyli przewagę nad "Jagą" do ośmiu punktów i jeśli przyjrzeć się statystykom z ostatnich kilku sezonów, faktycznie nie powinni szansy wypuścić z rąk. Pod Wawelem jeszcze jednak nie świętują. - Przed nami dziesięć trudnych spotkań - zauważył Patryk Małecki.
W połowie października, po dziewięciu ligowych kolejkach, prowadząca w tabeli Jagiellonia miała na koncie aż dziesięć punktów więcej od siódmej Wisły. Wtedy wydawało się, że pierwszy w historii tytuł dla białostoczan jest bardziej niż realny, bo nie tylko regularnie zdobywali punkty, ale i grali futbol ofensywny, ładny dla oka. "Biała Gwiazda" tymczasem dołowała, podobnie zresztą jak inni tradycyjni faworyci, czyli Legia Warszawa i Lech Poznań. Pod Wawelem zastanawiano się, czy pomysł powierzenia drużyny Robertowi Maaskantowi nie okazał się czasem niewypałem. Spekulowano nawet, czy i kiedy Holender może stracić posadę. Tym razem jednak cierpliwość działaczy przyniosła owoce. W kolejnych jedenastu meczach Wisła odniosła aż dziewięć zwycięstw, raz zremisowała i tylko raz przegrała. Zdobyła 28 z możliwych do zdobycia 33 punktów i nie tylko odrobiła stratę do Jagiellonii, ale pozostawiła ją zdecydowanie w tyle. "Jaga" wpadła bowiem w dołek, przestała zwyciężać (na wiosnę w pięciu kolejkach wywalczyła zaledwie dwa remisy) i od niedzieli ma osiem punktów straty do Wisły. Wciąż jest jednak wiceliderem, bo i pozostałe ekipy z czołówki jakoś nie kwapią się z pościgiem za krakowianami, regularnie tracąc punkty. Legia marząca o tytule właśnie poniosła trzecią porażkę z rzędu, Lech poległ na boisku ostatniej Cracovii, a pięknie jesienią poczynająca sobie Korona Kielce w rundzie rewanżowej zdobyła dwa punkty. Wisła dzięki temu uciekła rywalom na bezpieczną odległość, choć mistrzem jeszcze nie jest. Nie może również przedwcześnie się nim poczuć, choć wszystkie statystyki za nią przemawiają. Krakowianie wygrywają, zbierają pochwały, acz wcale nie prezentują jakiejś nadzwyczaj pięknej piłki, co w niedzielę zauważył Tomasz Frankowski. - Wszyscy spodziewamy się, że mistrz Polski będzie pokazywał efektowny i ofensywny futbol, tym bardziej że rosną stadiony i przychodzi na nie coraz więcej kibiców. Z drugiej strony co można zarzucić Wiśle, skoro zwycięża - powiedział kapitan Jagiellonii. Maaskant zgodził się, że w niedzielne popołudnie jego podopieczni nie zachwycili. - Nie zagraliśmy jak Barcelona, jednak pokazaliśmy jakość, potrafiliśmy wykorzystać błędy. Osiągane przez nas wyniki, przewaga w tabeli przyczyniają się do budowy zespołu. Zawodnicy coraz mocniej zaczynają wierzyć w efekty swojej pracy - przyznał Holender. Krakowianie starają się jednak zachowywać spokój i nie przymierzać przedwcześnie mistrzowskiej korony. - Nie możemy spocząć na laurach, musimy, nie oglądając się na rywali, wygrywać mecz za meczem. Za parę kolejek wszystko może być jednak wiadome - zauważył Małecki. Pod Wawelem dobrze pamiętają poprzedni sezon, w którym także wszystko wydawało się jasne. Po siedemnastu kolejkach wiślacy mieli pięć punktów więcej od Legii i osiem od Lecha, a zakończyli sezon za poznaniakami. Teraz podobnego błędu chcą uniknąć i prawdopodobnie to im się uda. Są bowiem najrówniej i najpewniej grającą drużyną w lidze, a poza tym posiadają w składzie indywidualności, które są w stanie rozstrzygać o losach meczów. Na pytanie, czy dysponują zespołem zdolnym osiągnąć sukces na europejskich boiskach, trzeba jednak odpowiedzieć: nie. Zbyt dużo w nich słabych punktów i mankamentów, co działacze zdają się zauważać. Dlatego już dziś pracują nad ewentualnymi wzmocnieniami, a zimą pokazali, iż są w stanie znaleźć transferowe "rodzynki".
Jeśli krakowianie wygrają trzy najbliższe mecze - z Koroną, Bełchatowem i Śląskiem Wrocław, już nikt i nic nie zatrzyma ich na drodze do mistrzostwa, a rywalom pozostanie walka o pozostałe miejsca na podium. Tylko dołek wiślaków i nadzwyczajna forma konkurentów może ten stan zmienić.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-04-05

Autor: jc