Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prezydent ubiegł Platformę

Treść

Wystąpienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wiecu w gruzińskim Tbilisi wywołało spore poruszenie wśród polskich polityków i publicystów. Zaangażowanie Polski w sprawę gruzińską bezceremonialnie wykorzystuje postkomunistyczna lewica, atakując prezydenta i nazywając go rusofobem. Działań głowy państwa bronią politycy PiS. Nawet wojna i ludobójstwo, do którego za sprawą armii rosyjskiej dochodzi w Gruzji, nie stanowi - jak się okazało - dla polityków postkomunistycznej lewicy przeszkody w bezceremonialnym atakowaniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego i zarazem dyskretnej obronie interesów Federacji Rosyjskiej. Nie przebierając w słowach, Lecha Kaczyńskiego zaatakował były szef MON w rządzie Leszka Millera - poseł Jerzy Szmajdziński (Lewica), który nazwał prezydenta "rusofobem". - Wystąpienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi było przemówieniem wojennym, agresywnym i nawoływało do walki w sytuacji, kiedy Gruzini myśleli i myślą o pokoju - mówił wicemarszałek Sejmu Szmajdziński. Z kolei jego partyjny kolega Wojciech Olejniczak oskarżył prezydenta, że "źle się dzieje, gdy prezydent Polski staje na czele ruchu antyrosyjskiego". Jego zdaniem, zaangażowanie Kaczyńskiego w sprawę przywrócenia pokoju w Gruzji niszczy "stosunki polsko-rosyjskie". Asumpt do krytyki prezydenta dało jego wtorkowe wystąpienie na wiecu w Tbilisi, gdzie w obecności ok. 150 tys. Gruzinów powiedział o tym, że i on, i prezydenci Estonii, Litwy i Ukrainy przyjechali, by podjąć walkę, a także, że Rosja pokazała twarz, którą znamy od setek lat. Łagodniej wystąpienie prezydenta oceniają politycy Platformy Obywatelskiej, którzy, co prawda, nie krytykują samego meritum przemówienia prezydenta Polski, ale zarzucają mu nadmierną emocjonalność, która z kolei nie idzie - ich zdaniem - w parze z zasadami dyplomacji. - Inicjatywa wyjazdu, pewien gest solidarności z narodem gruzińskim, to było być może ważne. Słowa wypowiedziane - niepotrzebne, zbyt emocjonalne - mówił wczoraj w radiowych "Sygnałach dnia" Zbigniew Chlebowski, przewodniczący klubu parlamentarnego PO. Chlebowski skorzystał z okazji, by zaapelować do prezydenta o ratyfikowanie traktatu lizbońskiego. Pozytywnie natomiast oceniają gest, jakim był wyjazd głowy państwa polskiego do Tbilisi, politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz większość głównie młodych Polaków komentujących całe wydarzenie za pośrednictwem internetu. Zdaniem Pawła Kowala, byłego wiceszefa polskiej dyplomacji, Polska nie może milczeć, bo sama pamięta milczenie i brak reakcji zachodniego świata we wrześniu 1939 roku. A w opiniach internautów i bloggerów przeważa stwierdzenie, że tym razem Kaczyński stanął na wysokości zadania i powiedział to, co myśli i czuje większość Polaków. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-14

Autor: wa