Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Premier znów naobiecywał

Treść

Premier Donald Tusk chwalił się w Sejmie prowadzoną przez jego rząd polityką zagraniczną, obniżeniem podatków - uchwalonych notabene przez poprzednią koalicję, i budową boisk. W czasie, gdy szef rządu zdawał posłom sprawozdanie z roku działalności rządu, dzieląc się swoimi "sukcesami", parlament oblegany był przez setki demonstrantów protestujących przeciw polityce rządu. Wyposażeni oni byli w tablice z portretem premiera z nosem Pinokia i hasłem: "Donaldzie T., nie kłam więcej". Niezrażony tym Donald Tusk tak jak podczas swojego exposé czy podsumowania stu dni swojego rządu, nadal obiecywał. Tym razem - że rząd weźmie w opiekę polskie dzieci oraz emerytów i rencistów. Krach na giełdzie, spadające tempo wzrostu gospodarczego, drożejący prąd, rządowy budżet na przyszły rok trzeba bilansować na nowo - sytuacja po roku od objęcia steru rządów przez ekipę Donalda Tuska optymizmem nie napawa. Aby czarny obraz ostatniego roku aż tak czarny nie był, premier Donald Tusk poinformował Sejm, że jego ekipa ma jakieś sukcesy. Zdaniem premiera, przez ostatni rok wcale nie pogorszył się poziom życia, a wręcz przeciwnie. Ze względu na wysoki wzrost płac każde gospodarstwo domowe przynajmniej trochę zyskało. Prezentując swoje osiągnięcia, Donald Tusk zwracał szczególnie uwagę na prowadzoną przez rząd politykę zagraniczną, podkreślając, że od "pierwszych dni" rząd podjął działania na rzecz "unormowania stosunków z sąsiadami". Do priorytetów zaliczył rzetelną pracę na rzecz poprawy stosunków z Rosją - co miało skutkować odblokowaniem rosyjskiego rynku dla polskich produktów, jak też rozpoczęcie "trudnego dialogu" z Białorusią. Premier próbował też znaleźć coś dobrego w naszych relacjach z Niemcami. - W sprawie Centrum przeciw Wypędzeniom czy Gazociągu Północnego nie ma jakiegoś gigantycznego postępu, ale z całą pewnością sytuacja dzisiaj nie jest gorsza, a jest nawet trochę lepsza niż była rok czy półtora roku temu - uważa Donald Tusk. Do innych osiągnięć swojej ekipy szef rządu zaliczył także m. in.: przygotowanie reformy ochrony zdrowia, likwidację obowiązku meldunkowego, budowę boisk w gminach, reformę podatku VAT, przyspieszenie uzawodowienia armii, jak i fakt, że uzyskaliśmy wpływ na ostateczny kształt pakietu klimatycznego. Premier wspomniał również o reformie emerytur pomostowych. To przeciw niej protestowali wczoraj przed Sejmem związkowcy. Według premiera, reforma została zaproponowana, "aby nie było uprzywilejowanych grup". Donald Tusk uwypuklał także działania w celu obniżenia obciążeń podatkowych, które w jego ocenie są "radykalne". A to dlatego, że od przyszłego roku będą obowiązywać dwie stawki podatkowe w podatku od dochodów osobistych - 18 i 32 procent. Takie podatki uchwaliła jeszcze poprzednia koalicja. Szef rządu zaznaczył jednak, że nie wstydzi się, iż część spraw, które będą dobrze służyły Polakom w przyszłym roku, to zasługa posłów wszystkich klubów poprzedniej kadencji. Podkreślał, że "rząd pokazał, iż umie korzystać z tego, co dobre i wartościowe, z dziedzictwa poprzedników", i deklarował "gotowość do dalszej współpracy z klubami opozycyjnymi". Dość łagodne co do użytego języka przemówienie premiera najwyraźniej zaskoczyło prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. - Nie mam niestety pewności, czy mamy w tym momencie do czynienia tylko z pewnym chwytem taktycznym, czy też rzeczywiście z otwarciem czegoś nowego, co będzie odbudowywało polskie życie publiczne - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości. W toku dalszej dyskusji Tusk i Kaczyński nie żałowali już sobie uszczypliwości. W ocenie Jarosława Kaczyńskiego, mamy bowiem obecnie do czynienia z fatalną aurą polskiego życia publicznego, o czym świadczyć ma m.in. właśnie język używany przez osoby związane z rządzącymi i ich czyny. - Naprzeciw mnie widzę twarz zasłużonego kiedyś działacza opozycji marszałka Niesiołowskiego. Tutaj może bez takich zasług pan Palikot. Gdzieś tam mamy ministra Nowaka, minister Kopacz z "hienami cmentarnymi", pana Bartoszewskiego "z bydłem" i tak dalej - wyliczał "głównych winowajców" Kaczyński. Prezes PiS krytykował politykę zagraniczną rządu. - Panie premierze, jeśli jest taka idylla, to dlaczego nie byliśmy na naradzie w Waszyngtonie, dlaczego nie załatwiliśmy dwóch spraw Wrocławia: z jednej strony wystawy Expo, z drugiej strony Europejskiego Instytutu Technologicznego? Te zaprzyjaźnione Niemcy poparły instytut w Budapeszcie. - Dlaczego Polska zepsuła stosunki z krajami na wschodzie mniejszymi niż Rosja? - pytał prezes PiS. Według niego, jest "dużym błędem", że "z ramienia premiera za stosunki polsko-niemieckie odpowiada Władysław Bartoszewski". - Nie chodzi o to, żeby się ściskać z panią kanclerz, ale osiągać wymierne sukcesy - drwił Jarosław Kaczyński. - Nikt nie dał panu monopolu na prawdę i patriotyzm. Nie rozumiem pańskiej fobii wobec profesora Władysława Bartoszewskiego. Nie ma pan prawa zarzucać mu, że działa przeciwko polskiej historii, bo jest dokładnie odwrotnie - odpowiadał premier. - Jestem przekonany, że prowadzi pan politykę zagraniczną, która nasz kraj zdegeneruje - dodał Kaczyński. - Nie jest dobrą polityką obwieszczać codziennie, na kogo jest się obrażonym, gdzie się nie pojedzie, komu się ręki nie poda, z kim się nie będzie robiło interesów. To polityka najgorsza z możliwych - ripostował szef rządu. Jarosław Kaczyński podsumował, że "premier świetnie się sprawdzał w opozycji, a z premierowaniem może trochę gorzej", obwieszczając, że "na taką politykę, jaką prowadzi PO, zgody ze strony PiS nie będzie". Jak dodał, "premier świetnie się sprawdzał w opozycji, a z premierowaniem może trochę gorzej". Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS chce referendum w sprawie zamiany złotego na euro. W jego ocenie, to "zbawcze, szybkie wprowadzenie euro" sprawi, iż "polskie portfele zaczną chudnąć w naprawdę wielkim tempie", gdyż wprowadzenie euro wymagać będzie polityki radykalnych oszczędności i nierealizowania programów inwestycyjnych, co jest skierowane przeciw szybkiemu wzrostowi gospodarczemu Polski. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-11-21

Autor: wa