Premier: tym razem zwyciężymy do końca
Treść
Około 21 tys. osób wzięło udział w sobotnich manifestacjach w Warszawie odbywających się w rok po wyborach parlamentarnych. Wbrew obawom zgromadzenia, które przekształciły się w wiece wyborcze, przebiegły w spokoju. Nie brakowało jednak wzajemnych złośliwości, jakimi raczyli się uczestnicy konkurencyjnych manifestacji, jak chociażby "pozdrowienia" gwizdami "błękitnego marszu" Platformy Obywatelskiej przez uczestników marszu "białej róży" Ligi Polskich Rodzin.
Pod hasłem "Solidarna Polska" odbył się przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie zorganizowany przez PiS wiec poparcia dla rządu. W sobotę przybyło do stolicy, według policji, około 8 tys. zwolenników rządu, choć organizatorzy utrzymywali, że zgromadzonych było 10 tys. Bezsporne jest jednak to, że przyjechali z całej Polski, o czym świadczyły transparenty z nazwami miejscowości, z których przybyli, aby wyrazić swoje poparcie dla rządzących.
Głównym punktem wiecu było przemówienie premiera. W oczekiwaniu na wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego zgromadzeni wysłuchali m.in. piosenek śpiewanych przez Andrzeja Dąbrowskiego, występu orkiestry górniczej, a do zwolenników rządu przemówił także minister zdrowia Zbigniew Religa. Kolejne wystąpienia zapowiadał, występujący w roli głównego konferansjera, europoseł Michał Kamiński. Przemówienie premiera poprzedziło wspólne odśpiewanie "Roty".
- Ten nasz wiec jest "za", a nie żeby się czemuś przeciwstawić. Za naprawą Rzeczypospolitej, za nowym kształtem życia społecznego, za sprawiedliwością, solidarnością, prawdą, za budową wspólnoty, naszej wspólnoty, wspólnoty Polaków, wspólnoty narodowej - powiedział premier. Szef rządu zaznaczył, że być we wspólnocie to poczuwać się do współodpowiedzialności za innych, a państwo powinno tej wspólnocie służyć. Premier przypomniał, że elementarnymi prawami, których realizacji mamy obowiązek i prawo domagać się od państwa, są: "praca, mieszkanie, opieka zdrowotna, edukacja, poczucie bezpieczeństwa" - a ten rząd chce przywrócić państwo wspólnocie, aby te prawa mogły być realizowane. - Jeśli nasz rząd zwiększa wydatki na służbę zdrowia, uruchamia ratownictwo medyczne, daje większe środki na naukę, dla nauczycieli, na wymiar sprawiedliwości, policję, wspiera polską wieś, to czyni to właśnie dla umacniania wspólnoty - mówił premier, podkreślając, że program rządu jest programem wszystkich uczciwych Polaków. - Jego liberalna alternatywa będzie niszczyła, a nie wzmacniała wspólnotę. Będzie zabierała słabszym, a oddawała silniejszym. Będzie godziła w różnego rodzaju wartości i przede wszystkim będzie godziła w prawdę, a my prawdy się nie boimy. Także prawdy o swych błędach. Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. A my robimy dużo i chcemy robić dużo - dodał premier.
Kaczyński jeszcze raz przypomniał, że przed rokiem to Platforma Obywatelska odstąpiła od budowania koalicji rządzącej z PiS. - Rok temu wyciągnęliśmy rękę do tych, którzy mówili, że mają podobne cele. Ta ręka została odrzucona. Staliśmy się przedmiotem ataku i obelg. Odpowiadaliśmy na nie z umiarem i bardzo rzadko, bo wiedzieliśmy, że fakty stoją za nami - mówił premier.
- W jedności siła naszej Ojczyzny, naszego Narodu. Zwyciężymy, tym razem do końca - powiedział na zakończenie swojego przemówienia premier Jarosław Kaczyński, unosząc jednocześnie dłoń w znak "V". Wtedy rozległy się głosy: "Zwyciężymy, zwyciężymy!". Przemówienie przerywały okrzyki: "Niech żyje premier!", a zarówno przed, jak i po przemówieniu zebrani odśpiewali premierowi "Sto lat". Zgromadzenie zwolenników rządu zakończył występ zespołu Lombard. Po wiecu premier Jarosław Kaczyński uczestniczył w nabożeństwie w kościele pw. Wszystkich Świętych w Warszawie, gdzie modlono się za Ojczyznę.
Artur Kowalski, "Nasz Dziennik" 2006-10-09
Przemyślenia po sobotnich wiecach
Czy Rzepospolita to czerwone sukno ?
Dziś liderzy Platformy Obywatelskiej namawiają do dymisji Rządu, jak i rozwiązania Sejmu i wcześniejszych wyborów tłumacząc ten fakt ich potrzebą. Zadziwiające jest to, iż nie widzieli takiej potrzeby liderzy PO, kiedy PiS nie mogąc znaleźć koalicjantów w grudniu ubiegłego roku mówiło o wcześniejszych wyborach. Oczywiście PO była wtedy temu przeciwna, tylko czemu skoro tego domaga się teraz ? Dlaczego wtedy to był zły pomysł, a teraz jest dobry ? Odpowiedź wydaje się prosta, wystarczy wrócić do grudnia i zobaczyć na wyniki sondaży ewentualnych wyborów. Można będzie zobaczyć iż obecne poparcie dla obu partii PO i PiS przedstawia się odwrotnie niż w grudniu 2005 roku. Wtedy PO nie chciała wyborów bo cóż by jej dały ? Nic, a co dadzą dziś, oczywiście wygraną. Tyle tylko że będą w takiej samej sytuacji jak PiS przy próbie stworzenia rządowej koalicji, a taką niewątpliwie będą musieli stworzyć aby móc przeforsować w Sejmie swoje ustawy. Kogo zaproszą do tej koalicji ? Z SLD ponoć nie chcą współpracować, o Samoobronie to już nawet nie należy wspominać, to kto im zostanie? W jednym z wywiadów Pan Rokita mówi o PiS-ie, jeśli tak to czemu nie teraz wspierać ten rząd ? Może w tym wszystkim wcale nie chodzi o Polskę jak to dziś mówią liderzy Platformy, a o spełnienie swoich marzeń z jesiennych wyborów, których wygranych byli tak pewni. Wszak to przecież Pan Rokita na swoich plakatach wyborczych przemawiał do obywateli z pozycji przyszłego "Premiera z Krakowa", a Pan Tusk prowadził we wszystkich sondażach prezydenckich. Rzeczywistość okazała się inna niż marzenia PO, dziś natomiast mają szansę ją ziścić choć w części. W ubiegłym roku nie chcieli koalicji gdyż nie odpowiadały im stanowiska proponowane przez PiS, żądali dużo więcej tak jakby to PO wygrała wybory a nie PiS. Nie do przełknięcia był dla nich Premier Kaczyński, ani proponowany Pan Kazimierz Marcinkiewicz.
Dziś mówią o Polsce, tylko jakiej Polsce, rok temu mieli szansę budowania jej i sami zrezygnowali z powodu ..."stołków". Dziś Pan Tusk, wspomina słowa Jana Pawła II mówiąc o solidarności między Polakami, a rok temu tą zdecydowaną większość ludzi wierzących nazywał "moherami". Odnoszę wrażenie, iż odniesienie się z jego strony do słów Ojca Świętego jest dokładnie tym samy czym było jego przedwyborcze wstąpienie w związek małżeński po 20 latach pożycia. Oczywiste jest chyba to, iż było to podyktowane chęcią przypodobania się wyborcom wierzącym, a nie płynącym aktem z nauk Jana Pawła II na którego dziś sie powołuje.
Dziś hasłami wiecu PO, były również hasła chcemy "demokracji czy wolności". Osobiście dziękuję za taką wolność i demokrację w której młode pokolenie PO (młodzieżówki) nakazuje uczestnictwo w wiecu pod groźbą sprawdzania obecności wśród swoich członków. To mi przypomina tylko jedno, kiedy w czasach socjalizmu musiałem przychodzić wraz z pozostałymi uczniami szkół na wiece 1 Majowe, też pod groźbą sprawdzania obecności i wyciągnięcia konsekwencji w przypadku nieprzyjścia czyli dokładnie jak dziś robią to Młodzi Demokraci PO.
Podsumowują dzisiejsze wystąpienie PO, staje mi przed oczami Sienkiewiczowskie zdanie z "Potopu" wypowiedziane przez księcia Bogusława, iż Rzeczpospolita to czerwone sukno z którego każdy ciągnie w swoją stronę, zdaje się że PO chce uciągnąć tyle aby starczyło i jej na królewski płaszcz. Tylko, że tu nie ma miejsca dla Polski, za to jest miejsce i okazja na "stołek".
Rządy PiS i PO to zły pomysł, ale rządy PO i PiS to już żadne zło dla Panów Tuska czy Rokity.
IAP, Witek Adamski
Autor: ea