Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prawda historyczna ponad polityką

Treść

Z Andrzejem Zgryźniakiem, historykiem zajmującym się tematyką kresową, jednym z organizatorów sesji pt. "Po Katyniu był Wołyń" w Jarosławiu, rozmawia Mariusz Kamieniecki Skąd wziął się pomysł zorganizowania sesji pt. "Po Katyniu był Wołyń"? - Nieprzypadkowo naszą kresową sesję historyczną zatytułowaliśmy "Po Katyniu był Wołyń". W tym roku przypadła bowiem 65. rocznica odkrycia grobów katyńskich (kwiecień 1943 r.) i 65. rocznica rozpoczęcia akcji systematycznego ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu (lipiec 1943 r.). Stosunek do obu tych tragicznych wydarzeń w naszym kraju jest niestety nierównorzędny. Nierównorzędny, tzn. jaki...? - W okresie PRL tłumiona była prawda o zbrodni katyńskiej dokonanej przez Sowietów w imię przymusowej "przyjaźni" z ZSRS. W niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej tłumiona jest prawda o ludobójstwie dokonanym przez nacjonalistów ukraińskich w imię bezwarunkowego "strategicznego partnerstwa" z Ukrainą. Ofiary sowieckiego terroru otaczane są słusznie troskliwą pamięcią władz, postawiono im wiele pomników. Ofiary banderowskich rzezi nadal oczekują na pomnik w Warszawie, w stolicy państwa polskiego, i uchwałę polskiego Sejmu potępiającą sprawców. Uczciwi polscy historycy nie mogą się zgodzić na dzielenie polskiej krwi w imię racji politycznych. Misją historii jest ustalanie obiektywnych faktów, niezależnie od tego kto w nich uczestniczył. Faktów historycznych nie da się zmienić i jedynie przez ukazywanie prawdy można przezwyciężyć tragiczne dziedzictwo przeszłości, szczególnie w stosunkach pomiędzy sąsiednimi narodami. W tym dziele odkrywania prawdy ważne są także świadectwa ludzi pamiętających tamte tragiczne wydarzenia... - Do wielkich świadków historii należy urodzony na Kresach i przebywający tam w czasie wojny ks. abp Ignacy Tokarczuk. Udzielając wywiadu KAI 11.07.2003 roku, przytoczonego przed kilku laty przez "Nasz Dziennik", hierarcha powiedział m.in.: "Dobrze, że w przypadku Wołynia - podobnie jak w byłej Jugosławii - nazywa się zbrodnie po imieniu. Nic dziwnego, że IPN mówi o ludobójstwie, skoro morderstwa Polaków były zamierzone i prowadzone systematycznie od osiedla do osiedla". Jednocześnie ksiądz arcybiskup podkreślał, że nie można za to winić całego narodu ukraińskiego. Wspominał również, że bywali Ukraińcy, którzy ratując życie Polakom, narażali, a nieraz i tracili własne życie. Nasza sesja będzie więc w rezultacie formą uczczenia pamięci wszystkich ofiar ukraińskich nacjonalistów, wśród których najliczniejszą grupę stanowili Polacy, a także Ukraińców sprzeciwiających się nacjonalizmowi, jak również Ormian, Żydów i innych. Przygotowując sesję, spotkaliśmy się z życzliwym wsparciem lokalnych władz samorządowych oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego. Niestety - jak już wspominałem - nie wszędzie w Polsce władze wykazują zrozumienie dla tego typu przedsięwzięć, nad czym należy ubolewać. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-01

Autor: wa