Pozostaje mi czekać na śmierć
Treść
- mówi emeryt z Czarnochowic pod Krakowem, który wygrał z ZUS-em, ale wyrównania emerytury nie dostał O należne mu pieniądze z ZUS-u Lucjan Serafin z Czarnochowic pod Krakowem walczy już 8 lat. Choć sąd pierwszej instancji przyznał mu rację, emeryt nadal jest bezsilny. A odpowiedź z Kancelarii Premiera, którą właśnie dostał, oburzyła go do tego stopnia, że przyniósł ją do redakcji "Dziennika Polskiego". Ośmioletnia walka prowadzona przez Lucjana Serafina zakończyła się sukcesem. W ubiegłym roku uzyskał on korzystniejsze przeliczenie emerytury; ZUS zaczął mu wypłacać o 300 zł więcej niż dotąd. W kwietniu tego roku Okręgowy Sąd Ubezpieczeń w Krakowie zgodził się z wnioskiem emeryta, że ZUS powinien mu wypłacić wyrównanie za trzy lata wstecz. Sprawa ma charakter precedensowy; do tej pory żaden sąd w podobnej sprawie nie wydał takiego orzeczenia. ZUS odwołał się do Sądu Apelacyjnego. Sąd wyznaczył termin pierwszej rozprawy - za... półtora roku. - Jestem w takim wieku, że mogę nie doczekać - mówi rozgoryczony emeryt. W lipcu tego roku zwrócił się do Ministerstwa Pracy, by - w ramach nadzoru nad ZUS-em - spowodowało, żeby zakład wycofał apelację. Ministerstwo przekazało sprawę do Kancelarii Premiera. Kilka dni temu nasz Czytelnik otrzymał odpowiedź. Wynika z niej, że premierowi nic do tego, bo kontrola prawidłowości decyzji wydawanych przez ZUS w sprawach emerytalno-rentowych leży wyłącznie w gestii sądów. - Jedyne, co możemy poradzić panu Serafinowi, to napisanie pisma do Sądu Apelacyjnego w Krakowie z wnioskiem o przyspieszenie terminu - powiedziała "Dziennikowi Polskiemu" Elżbieta Znamierowska, radca szefa Kancelarii Premiera. Nasz Czytelnik jest oburzony odpowiedzią. - Przecież art. 82 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych daje premierowi możliwość ustalenia nowej emerytury, a mój przypadek na to zasługuje - mówi emeryt. - Czuję się bardzo zlekceważony. Pracowałem dla Polski 40 lat, teraz otrzymuję z ZUS grosze i tak jestem traktowany?! Pozostaje mi czekać na śmierć - wtedy ani ZUS, ani Kancelaria Premiera nie będą mieli ze mną żadnych problemów. I pewnie wszystkim o to chodzi. Choć Lucjan Serafin jest przypadkiem szczególnym, to osób otrzymujących z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych niekorzystne decyzje jest bardzo wiele. Co robić w takiej sytuacji? Łukasz Sroka, rzecznik prasowy Oddziału Wojewódzkiego ZUS w Krakowie, radzi, by w pierwszej kolejności odwołać się do... ZUS, czyli do organu, który ją wydał. - W bezpośredniej rozmowie zainteresowanego z naszym pracownikiem często okazuje się, że przyczyną odmowy przyznania świadczenia jest np. brak dokumentu znajdującego się w wyłącznym posiadaniu naszego klienta - mówi rzecznik. Jeżeli nie zgadzamy się z orzeczeniem lekarza orzecznika ZUS - chodzi o sprawy związane z rentą z tytułu niezdolności do pracy lub świadczeniem rehabilitacyjnym - najpierw należy odwołać się do ZUS, najlepiej kierując sprawę do Wydziału Orzecznictwa Lekarskiego. Wówczas sprawa trafi do drugiej instancji orzeczniczej, czyli do rozpatrzenia przez komisję lekarską. Jeżeli i tutaj nie uzyskamy satysfakcjonującej decyzji, pozostaje nam odwołanie do Okręgowego Sądu Ubezpieczeń. W innych sprawach, dotyczących np. przeliczenia renty lub emerytury, możemy odwoływać się tylko do sądu. Bywa jednak i tak, że nie mamy podstaw prawnych do uzyskania pozytywnej decyzji ani w ZUS, ani w sądzie, ale nasza sytuacja jest nadzwyczajna i nie mamy z czego żyć. Wówczas możemy wystąpić do prezesa ZUS, który może przyznać rentę w drodze wyjątku. Trzeba jednak pamiętać, że musimy udokumentować, iż nasz przypadek jest nietypowy i że jesteśmy w trudnej sytuacji materialnej, a na decyzję trzeba czekać pół roku. Na tym nie koniec. Jest jeszcze jedna możliwość - renta specjalna przyznawana przez premiera na mocy art. 82 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. O takie renty mogą ubiegać się m.in. osoby, które straciły źródło utrzymania na skutek wypadku. Otrzymały je np. rodziny niektórych ofiar zawalenia się dachu hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Premier ma także prawo przyznać renty specjalne osobom szczególnie zasłużonym dla kraju, które teraz żyją w biedzie. Zapomnianych bohaterów, bez których nie byłoby dzisiaj wolnej Polski, jest wielu. Mirosław Chojecki, działacz opozycji niepodległościowej, dziś prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa, niedawno wystąpił do premiera o przyznanie rent specjalnych dla 60 takich osób. Wszystkie wnioski zostały rozpatrzone pozytywnie i dziś osoby te otrzymują z kasy państwa od 600 do 1000 zł miesięcznie. DOROTA STEC-FUS "Dziennik Polski" 2007-10-15
Autor: wa