Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Powódź obnażyła zaniedbania rządu

Treść

Rząd działa opieszale w walce z powodzią - to główny zarzut, jaki usłyszał wczoraj od posłów premier Donald Tusk. W Sejmie odbyła się debata nad informacją rządu o działaniach podjętych przez władze w związku z powodzią. - Panie premierze, odnoszę wrażenie, że dwa razy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie zdał pan egzaminu z rządzenia - mówił poseł Ludwik Dorn.

Posłowie zwracali uwagę na opieszałość rządu w działaniach przeciwpowodziowych w sytuacji, kiedy już od ubiegłego piątku po zapowiedziach IMiGW było wiadomo o intensywnych opadach deszczu, które miały wystąpić od soboty. Ludwik Dorn podkreślił, że mimo zagrożeń w poniedziałek nie zebrał się rządowy zespół zarządzania kryzysowego i nie ocenił, jakie siły i środki w skali kraju należy przerzucić na tereny zagrożone. - Panie premierze, pan powiedział bardzo niemądre zdanie - wizytując, angażując się we wsparcie duchowe poszkodowanych - że strażakowi na dole nie pracuje się lepiej, jeśli jakiś zespół w Warszawie się zbiera. Otóż to jest tak, że strażakowi na dole czy policjantowi pracuje się lepiej, jeśli ma czym pracować - mówił wczoraj Dorn.
Były szef MSWiA przypomniał, że w środę po uruchomieniu zespołu zarządzania kryzysowego minister Bogdan Klich informował, iż wydał kilkanaście zgód na udostępnienie wojska wojewodom. - Tu nie jest winien minister Klich ani wojewodowie. Tu jest winien pan premier i minister spraw wewnętrznych, bo co to znaczy te kilkanaście zgód? Że wojewodowie występowali o pomoc na bieżąco, kiedy te zagrożenia wystąpiły, a nie wtedy, kiedy były prognozowane, co musiało opóźniać czas reakcji - podkreślał Dorn. - Panie premierze, odnoszę wrażenie, że dwa razy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie zdał pan egzaminu z rządzenia. Więc może warto zostać naprawdę premierem Rzeczypospolitej, a nie domokrążcą dobrego wrażenia, pierwszym hydrologiem w kraju i obwoźnym wodowskazem - mówił Dorn.
Bardzo dużo zarzutów ze strony posłów względem rządu dotyczyło wycofania się z inwestycji przeciwpowodziowych w lutym 2008 r., niedługo po powstaniu koalicji PO - PSL, a przygotowanych przez poprzednią koalicję. - Czy widok nieszczęść dziesiątków tysięcy ludzi, obraz straszliwych zniszczeń przekonał pana, że błędem pana i pańskiego rządu było zaniechanie realizacji programu zabezpieczeń przeciwpowodziowych dotyczącego Polski Południowej? - pytał premiera Tuska poseł Stanisław Ożóg (PiS). Przypomniał także, że to nie samorządy - wbrew zarzutom Tuska - odpowiadają za przygotowanie umocnień przeciwpowodziowych. - To jest zadanie rządu - podkreślał poseł.
Pełniący obowiązki prezydent, marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nie miał wczoraj zbyt dobrych wiadomości dla powodzian. Według jego słów, na razie rząd nie widzi potrzeby zmiany budżetu w związku z powodzią. - Jeżeli taki wniosek wpłynie, oczywiście w trybie nadzwyczajnie szybkim Sejm dokona tej korekty. Ale rząd zdaje się zadbał o to, aby mieć wystarczająco dużą rezerwę finansową na wypadek takiej katastrofy. Wiem, że są przesunięcia wewnątrz resortów i na razie nie ma sygnałów, aby zabrakło pieniędzy na akcje walki z powodzią - powiedział Komorowski.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił natomiast, że w obecnej sytuacji konieczna będzie korekta budżetowa. - Musimy być przygotowani na bardzo duży wysiłek - zaznaczył. Dodał, że w Polsce przypada najmniej wody na głowę mieszkańca w Europie, a mimo to ciągle nawiedzają nas powodzie. - W Polsce w tej dziedzinie nie uczyniono w ciągu ostatnich 20 lat bardzo wiele z tego, co trzeba było uczynić. To, co podjęto w latach 2006-2007, zostało w dużej mierze zaniechane. Nad tym też powinniśmy się zastanowić - dodał.
Kaczyński nawoływał do solidarności w obliczu tragedii. - Ona jest dzisiaj bardzo potrzebna. Dzisiaj nie ma i nie powinno być żadnych podziałów. Jesteśmy obywatelami, Polakami, i o tym powinniśmy przede wszystkim pamiętać - mówił Kaczyński.
Paweł Tunia

źródło: Nasz Dziennik 22-23 maja 2010, Nr 118

Autor: bj

Tagi: powódź